Złodziejstwo to trudny fach. I niebezpieczny - nawet, kiedy opiekują się tobą bogowie
Galicja, nie ta historyczna, lecz raczej jej odbicie w lustrze śmiałej wyobraźni Ariego Marmella. Miasto Davillon, nad którym świeci słońce, hula wiatr, gromadzą się i rozwiewane są chmury. W którym żyją biedni i bogaci, umierający z głodu i schorowani z obżarstwa, szczęśliwi i pozbawieni tego miłego uczucia.
Oprócz ludzi, zwykłych szaraczków, jakich większość, świat ten zamieszkują jeszcze bogowie. Większość z nich należy do Uświęconego Paktu, trochę przypominającego rzymski czy grecki panteon. Stu czterdziestu siedmiu największych z nich połączyło swoje siły i obiecało opiekować się ludźmi i cywilizacją. I wydaje się, że tak czynią, nie oglądając się zbytnio na to, kim są ich wyznawcy. Jedni w szczególnej pieczy mają miasta, np. Davillon, inni konkretne grupy zawodowe (nawet takie jak złodzieje lub żołnierze) czy rody. Tylko prawdziwi nieudacznicy nie mają na kogo liczyć. Ich nieudane, ciężkie życiem jest namacalnym dowodem na brak duchów opiekuńczych.
Adrienne Satti przeżywała już chwile szczęścia, i to mimo wiernie towarzyszących jej biedy i głodu. Szczęście w postaci pełnego brzucha i bogactwa jest bowiem czymś, co zadowala tylko połowicznie, o czym świadczą biografie ludzi bogatych. Nie jest wcale warunkiem koniecznym i wystarczającym na bycie zadowolonym. Nie dojadając i klepiąc nie tylko starą biedę, można być na swój sposób szczęśliwym. I taka była Adrienne, dopóki ogień nie strawił jej domu. Potem zaczął się nowy etap w jej życiu: sierociniec, ucieczka, ulica. Zbiegi okoliczności, które sprawiły, że Adrienne spotkała Alexandra Delacroix, starego szlachcica. Dzień, w którym w jej życiu pojawił się Olgun, tajemnicze bóstwo. Czas, kiedy narodziła się Madeleine Valois, która stała się tylko kolejną twarzą dziewczyny, taką jak ta, skryta pod ksywką słynnej złodziejki Postrzelonej.
Losy Adrienne, głównej bohaterki Paktu złodziejki, poznajemy stopniowo. Powoli ogarniamy historię jej życia i tego, w co została wplątana w czasie bieżących wydarzeń. W intrygę, której celem stała się zmiana losów Davillon i związanych z nim bogów. Różne perspektywy czasowe urozmaicają lekturę, jednak nie ułatwiają wejścia w świat i atmosferę powieści, zwłaszcza na początku. Opisy są czasami mocno rozbudowane i traktowane jako okazja do opisywania wymyślonego świata i reguł nim rządzących. Cierpi na tym trochę dynamika opowieści, ale z drugiej strony - zaspokajana jest potrzeba wiedzy.
Pakt złodziejki to książka zdecydowanie rozrywkowa, fantasy w klimatach historycznych, połączone z powieścią przygodową i awanturniczą. Jej atutem są postaci, zwłaszcza tytułowa złodziejka i ciekawa, choć pozbawiona oryginalności fabuła. Ari Marmell, autor książki, zawodowo związany jest z grami RPG, co wyraźnie czuć w omawianej powieści. Mamy silne wrażenie udziału w rozbudowanej, nieliniowej grze typu role-playing, w której przeżywamy liczne przygody, dążąc do rozwiązania konkretnej zagadki. Koncepcja bóstw i ich związku ze światem ludzi przypomina tę z powieści Neila Gaimana Amerykańscy bogowie. Jednak to nie rozważania nad strukturą bytu, istotą bóstw czy zasadami rządzącymi opisywaną rzeczywistością są najważniejsze, tylko wydarzenia, w których bierze udział Postrzelona. Pościgi, zasadzki, walki, zdrady, pojedynki słowne i szermiercze.
Powieść jest lekka. Choć średnio zaskakująca, to przyjemna i szybka w lekturze. Miejscami zabawna, napisana sprawnie i z pasją. To coś zdecydowanie rozrywkowego, świetnie nadającego się na letnie dni. Pakt złodziejki jest pierwszym tomem dłuższego cyklu, zatytułowanego Widdershins Adventures i skierowanego przede wszystkim do grupy czytelniczej określanej jako Young Adults.