Harry Johnson spojrzał na angielski krajobraz za oknem pociągu i pomyślał, że w każdej chwili ktoś snuje gdzieś jakąś opowieść.
Taki początek zwiastuje podróż. W dodatku podróż brzemienną w skutki. Trzydziestokilkuletni Harry wybiera się do swego literackiego guru z odpowiedzialnym zadaniem - ma napisać jego skandalizującą biografię - czyli taką, która odniesie marketingowy sukces. Bierze Mamoona w krzyżowy ogień pytań w taki sposób, że nawet on sam zaciekawił się swoją osobą. Zadanie młodego biografa do łatwych nie należy, bowiem sława awanturnika oraz kobieciarza wyprzedza staruszka o całe kilometry. No i jak tu opisać przeszłość na tyle dynamiczną, że nie ma nic wspólnego z zastygłym posągiem, ale przypomina rzekę?
Opisana w pierwszym rozdziale podróż zmieni życie obydwu bohaterów - oto nowe spotyka się ze starym, dorobek z debiutem, ale też spotykają się dwa silne charaktery. Toczy się walka niemal na śmierć i życie, a życie to przecież nieustanna walka o ostatnie słowo, o rację pewniejszą, prawdziwszą, bo... "mojszą". Czy uczeń przerasta mistrza? A może mistrz wcale nie jest mistrzem, jeśli uczeń zderzy wyobrażenie z rzeczywistością? Jeden uczy się od drugiego i trudno określić, który zyskuje, a który traci najbardziej - w przyrodzie nic bowiem nie ginie. W dodatku być może okaże się, że obaj bohaterowie powieści są sobie zbyt podobni, a ich relacja co rusz będzie odwracać się o 180 stopni. Na scenę tego dramatu wkraczają także cztery silne kobiety. Kto więc będzie miał tytułowe ostatnie słowo?
Nowa powieść Hanifa Kureishiego to satyra na show-biznes, który dociera także do literatury, wyznaczając oś pomiędzy mediami, społeczeństwem i pojedynczym człowiekiem. Brytyjski mistrz słowa i intrygi zadaje pytania o to, co rządzi ludzkim życiem, a także o to, w co (i kim!) grają ludzie i kto pisze dla nich scenariusze. W Ostatnim słowie nic nie jest proste, nic nie jest jednoznaczne i na pewno nic nie jest niewinne. Kureishi z rozmachem, ironią (autoironią?), dynamiką dialogów i poczuciem humoru kreśli nieco szarpaną, ale intrygującą i obrazoburczą fabułę oraz portrety nietuzinkowych i przerysowanych bohaterów. Nie ma tu tabu, nie ma świętości - może poza własną osobą i osobistymi koszmarami.
Ostatnie słowo jest skandalizujące, ale też skandalicznie świetnie napisane, a spinające całość klamrą, ale też zaskakujące zakończenie zbija czytelnika z tropu, nakazując zarazem pochylić się nad kunsztem autora. Powieść Kureishiego pokazuje proste, choć literacko przerysowane, prawdy o człowieku, a szczególnie o pewnym jego rodzaju - homo scriptoris.
Żadna przyzwoita osoba nigdy nie sięgnęła po pióro, bo często szaleństwo pisania jest antidotum na prawdziwe szaleństwo.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...