„Trędowatej” ciąg dalszy Któż z nas nie pamięta tragicznej historii miłości Stefci Rudeckiej i ordynata Waldemara Michorowskiego. Ona, niezamożna szlachcianka, odważyła się oddać serce mężczyźnie z ogromnym majątkiem i zapłaciła za to uczucie najwyższą cenę – własne życie. Historia tego romansu to najsłynniejszy chyba melodramat polskiej literatury - „Trędowata”, który po dziś dzień wzrusza i wyciska łzy, stanowiąc jednocześnie znakomity szkic polskiej obyczajowości. Znakomita historia doczekała się kontynuacji, a pisząc „Ordynata Michorowskiego”, Helena Mniszkówna pozostała w niezwykłym klimacie zblazowanej arystokracji, bogatych właścicieli ziemskich, utracjuszy oraz damsko-męskich salonowych rozrywek i intryg. Jedynie Waldemar nie uczestniczy w tej skomplikowanej grze pozorów, oddając się wyłącznie pracy i opłakiwaniu zmarłej narzeczonej. Choć niejedna młoda dama chciałaby stanąć u boku ordynata, a przyszłość rodu i dziedzictwo majątku martwi szczególnie Macieja Michorowskiego, to nasz bohater pozostaje głuchy na wszelkie kazania. W domu ma ołtarzyk poświęcony Stefci i to jej poświęca każdą minutę swojego życia. Z tego powodu nie zauważa nawet gorących spojrzeń pięknej kuzynki Luci Elzonowskiej z burzą popielatych włosów i mocnym postanowieniem, że nigdy nie wyjdzie za mąż. No, chyba, że kandydatem będzie sam ordynat Michorowski. W tle mamy Polskę w okresie uniesień rewolucyjnych. Chłopi buntują się przeciwko wyzyskowi, niszcząc wszystko bez zastanowienia i nie bacząc na konsekwencje. Właśnie po jednym z takich buntów, kiedy Waldemar rusza do obrony majątku, niemalże umiera, powalony ciężką chorobą. W ramach rekonwalescencji nasz bohater wyjeżdża w zagraniczną podróż i w znaczący sposób wpływa to na całe jego dalsze życie. Właśnie tam, w wielkim świecie, ordynat spotyka młodego kuzyna Bohdana, hulakę i utracjusza z niebotycznymi długami z hazardu. Odtąd Waldemar zyskuje cel – pragnie wychować 22-letniego porywczego młodzieńca na godnego szacunku i solidnego człowieka. I, o dziwo, mimo „diabelskiej” duszy, niespotykanej charyzmy i buńczuczności, chłopak pod czujnym okiem wuja dojrzewa. Zmuszony do zarabiania na chleb, Bohdan uczy się zarządzać majątkiem ziemskim i choć zdarzają mu się jeszcze gwałtowne porywy, to powoli wdraża się w z pozoru tylko nudne zajęcie. Wkrótce, kierowany pragnieniem odkupienia win i ratowania rodzinnego majątku, staje się (ku uciesze ordynata) solidnym pracownikiem. Nie przeszkadza mu to oczywiście w zażywaniu cielesnych uciech z Kasią, Franią i innymi dziewczętami. Czeka go nawet chwila fascynacji arcyksieżniczką Marią Beatrycze, poznaną na wiedeńskim dworze, i dziwi jedynie to, iż wydaje mu się ona mgliście podobna do Luci. Czyżby już wtedy przeznaczenie dawało tajemne sygnały? O ile „Trędowata” niosła ze sobą wyłącznie wzruszenie i łzy, o tyle „Ordynat Michorowski” rozczula, prowokuje do śmiechu na myśl o wyczynach hulaki Bohdana i wprowadza w romantyczny nastrój. Do tego daje nadzieję, że życie nie jest jedynie pasmem nieszczęść, a los może w każdej chwili się do nas uśmiechnąć. Helena Mniszkówna posiada wspaniały dar pisania o uczuciach w niezwykle piękny i wyrazisty sposób, sprawiając, że niezwykle emocjonalnie przeżywamy rozwój wydarzeń. Rys historyczny oraz delikatne nakreślenie sytuacji społeczno-politycznej pozwana natomiast w pełni uświadomić sobie konwenanse i kanony rządzące epoką i zrozumieć wiele decyzji podejmowanych przez bohaterów. Oprócz miłości oczywiście. Bo tej zrozumieć się nie da.
Poruszająca powieść jednej z najbardziej poczytnych polskich pisarek Młodziutka Andzia Tarłówna jest uroczą panienką, pełną dobroci i ufności. Jej...