Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane
Obietnica krwi to debiut literacki amerykańskiego pisarza Briana McClellana. Debiut wart uwagi, bo pozytywnie zaskakujący kreacją świata i postaci. Solidny (ponad 600 stron) początek Trylogii magów prochowych.
W Adro dochodzi do zamachu stanu. Król i jego zwolennicy zostają usunięci, a władzę przejmuje marszałek polny Tamas wraz z grupą spiskowców. I, jak to w rewolucji bywa, ich działania zaczynają się od terroru. Sięgnięcia po metody, które się samemu wcześniej potępiło. Wszak rewolucja musi zostać dokończona. Epoka królów się skończyła, a świat władzy nie znosi pustki.
Przewrót w Adro to dopiero początek wydarzeń. W tle pojawia się tajemnicza obietnica Kresimira – boga, który odszedł i który podobno może powrócić. Oświeceni ludzie nie wierzą w bogów, ale czy mają rację? Tamas musi umocnić przejętą władzę. Musi zapanować nad ludem, zapewnić mu igrzyska i chleb. I rozwiązać problemy, które dotychczas nie były jego. Władza to nie tylko rozkazy, to również podejmowanie decyzji i ponoszenie odpowiedzialności – przynajmniej teoretycznie.
Obietnica Kresimira niepokoi racjonalnego Tamasa. Zleca on wyjaśnienie zagadki byłemu inspektorowi policji Adamatowi. Ten tak naprawdę nie ma wyjścia i krok po kroku próbuje zrozumieć sens Obietnicy. A nie jest to łatwe zadanie w niespokojnym świecie upadającego starego porządku.
Obietnica krwi to powieść wielowątkowa. Podstawowy wątek to losy Tamasa i jego otoczenia. To ukazanie nietypowej magii prochowej, dzięki której można panować na prochem strzelniczym. Magii, która jak wszystko w życiu ma swoją cenę - uzależnienie od prochu, prochowego transu. Bohaterem drugiego wątku jest Adamat i jego praca dla Tamasa. Pomniejsze wątki poboczne to ten o kuchmistrzu Mihalim, odrodzonym bogu Adonie, oraz dotyczący syna Tamasa - Taniela Dwa Strzały.
Ciekawe jest uniwersum trylogii. To świat odchodzącej epoki królów niespecjalnie rozwinięty technicznie, który nauczył się już korzystać z prostej broni palnej i prochu. Świat, w którym działa magia – i to w różnych formach (np. magia prochowa). Świat w okresie przełomu, rozdarty walkami o władzę, wpływy, ziemie, dobra. W którym miejsce jednych elit (król, szlachta, uprzywilejowani) chcą zająć inne (m.in. magowie prochowi, ludzie interesu). W tym świecie żyją i działają bohaterowie.
Uniwersum trylogii jest fascynujące i sporą przyjemność sprawia odkrywanie zasad nim rządzących. Niezły jest wątek Adamata, również dlatego, że jest to jedna z nielicznych postaci, z którą można się utożsamiać. Adamat nie budzi silnych sprzecznych emocji, opiera swoje działanie na rozumie i na sercu. Można go zrozumieć. Nie o wszystkich postaciach da się to powiedzieć. Tamas jest niebezpiecznym człowiekiem, który bezwzględnie realizuje swoje plany i nie boi się ubrudzić rąk krwią. Manipuluje, zastrasza, sięga po wcześniej potępione metody – wszystko w imię większego dobra. Ciekawą postacią jest Mihali, sympatyczny kucharz-cudotwórca, który uważa się za boga. A może nim po prostu jest? Jego wątek trochę łagodzi wymowę wydarzeń.
Powieść nie jest równa. Miejscami przegadana, miejscami – fascynująca. Chwilami nudnawa i rozwlekła, chwilami dynamiczna i przykuwająca uwagę. Pewnym problemem jest polubienie postaci, wszak bez tego trudno się czyta dłuższą powieść. Jako debiut książka nie jest zła. Tematyka, wątki mają spory potencjał i tylko od autora zależy, jak je rozwinie.
Fatrasta jest pograniczem rządzonym przez gwałt i przemoc. Jego mieszkańcy dopiero staną się narodem, złożonym z przestępców, biedaków szukających szczęścia...
W bogactwie, niesamowitego świata, który miesza magię z technologią, kto może stanąć przeciwko magom, którzy kontrolują proch i kule? Stolica upadła… Tamas...