Kiedy książki J.K. Rowling zaczynają się nudzić, a klasyczna literatura dziecięca w stylu „Małej księżniczki” nie do końca spełnia oczekiwania młodych czytelników, na scenie pojawia się powieść Lois Lowry „Nikczemny spisek”. Ta pozornie klasyczna historia staroświeckiej rodziny jest tak naprawdę parodią znakomitych, uwielbianych przez pokolenia książek, do których można zaliczyć „Anię z Zielonego Wzgórza”, „Małe kobietki” czy „Tajemniczy ogród”. Powieść Lois Lowry jest także doskonałą satyrą na wojnę między pokoleniem pozostawiających wiele do życzenia rodziców a generacją niesfornych dzieci.
Rodzeństwo Willoughbych – Timothy, bliźniacy Barnaba A i Barnaba B oraz mała Jane pewnego dnia dochodzi do wniosku, że ich życie wyglądałoby o wiele lepiej, gdyby zostali sierotami. Zaczynają pracę nad nikczemnym spiskiem mającym na celu wyeliminowanie rodziców. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że państwo Willoughby również mają podłe plany dotyczące swoich pociech. Bohaterowie zaczynają zastawiać na siebie nawzajem serię niegodziwych zasadzek, które nieraz zjeżą włos na głowie czytelnika. Łotrowską opowieść o przygodach rodziny Willoughbych, opatrzoną komicznymi ilustracjami autorki, czyta się jednym tchem z wypiekami na twarzy.
„Nikczemny spisek” już od pierwszych stron znacznie różni się pod względem fabularnym i stylistycznym od klasycznych powieści dla młodych czytelników. Już sam pomysł „zamachu” na rodziców i wprowadzenia go w życie jest dość odważnym posunięciem ze strony autorki. Także makabryczne fascynacje państwa Willoughbych – zachwyt z lotu helikopterem nad wybuchającym wulkanem, czy euforia z powodu trzęsienia Ziemi są ciekawym sposobem prezentowania postaci. Rodzeństwo Willoughbych to niezaprzeczalnie nieodrodne dzieci własnych rodziców. Bez specjalnych wyrzutów sumienia odnoszą pod sąsiednie drzwi podrzucone na próg ich domu niemowlę, z zamiłowaniem wypędzają potencjalnych kupców ich mieszkania czy dokuczają opiekującej się nimi niani. Bohaterowie książki są groteskowi, prezentują koktajl często sprzecznych cech – niania jest z jednej strony odpowiedzialna, z drugiej natomiast pozwala dzieciom na niebezpieczne zabawy. Także państwo Willoughby są mieszanką dość specyficznych cech. W domu czas spędzali zwykle na siedzeniu w fotelu i oglądaniu telewizji, natomiast podczas wyjazdu oddają się dość ekstremalnym, dostarczającym potężny zastrzyk adrenaliny sportom.
Chociaż opisywane przez autorkę przygody czwórki rodzeństwa są dosyć makabryczne, to język powieści pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Lois Lowry postarała się, aby występujące w książce dialogi były błyskotliwe, a kolejne przygody prowadziły do jasnego i oczywistego wniosku. Autorka w swojej powieści zwraca uwagę nie tylko na wady, jakie posiadają rodzice, ale także na niedoskonałości dzieci, które dopiero odkrywają reguły rządzące światem. Bohaterowie, choć przerysowani i posiadający często więcej negatywnych niż pozytywnych cech, ukazani są w sposób bardzo zabawny, co w dość mrocznej atmosferze książki dodaje im uroku.
Jedynym zastrzeżeniem, jakie może czytelnik żywić do autorki, jest trudność w określeniu właściwego odbiorcy książki. Ryzykowne opisy specyficznych preferencji spędzania wolnego czasu przez państwo Willoughbych czy ekstremalne zabawy ich dzieci nie są dobrą inspiracją dla najmłodszych czytelników. Za to ci nieco starsi z pewnością odnajdą w powieści coś dla siebie. Zaletą „Nikczemnego spisku” są liczne aluzje do klasycznych książek dla dzieci, które być może sprawią, że młodzi czytelnicy zdecydują się chwycić po „Pollyannę” czy „Opowieść wigilijną”. Lois Lowry wykonała w swojej powieści kawał dobrej roboty, parodiując znane historie, a także w lekki i zabawny sposób prezentując niecne występki tylko pozornie staroświeckiej rodziny.
Natalie Arnstrong ma wszystko o czym dzieczyna może marzyć: urodę i inteligencję, kochającą rodzinę i wspaniałego chłopaka. Przed nią wymarzone studia...
NETFLIX POLECA FILM ANIMOWANY NA PODSTAWIE KSIĄŻKI! ,,Powinniśmy chyba być sierotami, prawda?" - zasugerowało pewnego dnia jedno z rodzeństwa Willoughby...