Jest wiele dowodów na to, że jednojajowe bliźnięta łączy szczególna więź. Nawet, jeśli są daleko od siebie (na przykład adoptowani przez różne rodziny), jakimś zmysłem czują, gdy z bratem/siostrą dzieje się coś złego. Mają często podobne gusta. Jeśli mieszkają razem, czasem w dzieciństwie tworzą własny język, zrozumiały tylko dla nich. Niezwykła bliskość. A teraz wyobraźmy sobie, że ta bliskość jest bardzo dosłowna. Musisz przebywać z bratem/siostrą całe życie 24 godziny na dobę. Tak właśnie wygląda życie bliźniąt syjamskich. Jednymi z najsłynniejszych byli bohaterowie książki – Chang i Eng Bunkerowie. Chłopcy urodzili się zrośnięci częściowo klatkami piersiowymi (łączył je trwale pas chrząstki), mieli też wspólną wątrobę. Jako siedemnastolatkowie trafili w ręce brytyjskiego biznesmena, Roberta Huntera, który wymyślił, że będzie zarabiał na pokazywaniu ich jako dziwów natury. Niestety, takie praktyki były wtedy częste. Później chłopcy się wyzwolili i sami ruszyli w trasę. Stali się sławni i bogaci. Mimo oczywistych trudności, ożenili się z dwoma siostrami i mieli sporą gromadkę dzieci.
Opowieść niesamowicie barwna, choć akurat dla „kolorowych" życie było w XIX wieku nieciekawe. Niewolnictwo, podziały rasowe były wciąż powszechne. Potwornym zwyczajem było też pokazywanie publiczne ludzi z różnymi wadami jako dziwolągów. Dziś się słusznie oburzamy, ale czy żyjąc w „cywilizowanym" XXI wieku, jesteśmy lepsi? Wciąż przecież oceniamy innych po wyglądzie, piętnujemy odmiennych (otyłych, z widocznymi zmianami skórnymi czy innymi deformacjami). Mamy nadal obsesję na punkcie ciał. To, niestety, zdaje się wpisane w ludzką naturę.
dr Kalina Beluch