W ostatnim czasie panuje wyraźna moda na publikowanie książek, które wielcy twórcy pisali dla swoich dzieci. Pomijając książki Johna Ronalda Reuela Tolkiena, Umberto Eco czy – na gruncie polskim – cykl opowieści o przygodach sympatycznego niedźwiadka Pafnucego autorstwa Joanny Chmielewskiej, w ostatnim czasie do księgarń trafiła „Niebieska zasłona” Wirginii Woolf. Jedna z najważniejszych pisarek XX wieku stworzyła tę opowieść dla swojej bratanicy, która przyjechała do niej z wizytą. Długo nieznana, odnaleziona między stronami powieści „Pani Dalloway” opowieść opublikowana została po raz pierwszy w zbiorze opowiadań pisarki wydrukowanym w 1965 roku.
Historia jest banalnie wręcz prosta. Widok niani Lugton, która zasnęła podczas szycia błękitnej zasłony wzbogaconej o wizerunki afrykańskich zwierząt, staje się okazją do snucia opowieści o tym, co dzieje się, kiedy tracimy świadomość. W momencie bowiem, gdy opadają powieki pani Lugton, budzą się do życia zwierzęta przedstawione na zasłonie. Niebieski materiał przeistacza się w błękit nieba, zaś zwierzęta zaczynają wędrować po fartuchu niani, który staje się wielką przestrzenią afrykańskiej sawanny. Prócz zwierząt poznajemy mieszkańców czarnego lądu – wraz z nimi zmierzamy do wodopoju i poznajemy afrykańską królową. Następuje odwrócenie utartego schematu – w rzeczywistości to ludzie w obliczu dzikich zwierząt wydają się maleńcy. Tu pani Lugton okazuje się olbrzymką, czarodziejką, która uwięziła zwierzęta w przestrzeni niebieskiej zasłony.
W pozornie prostej bajce odnaleźć można bardzo złożoną symbolikę. Gdy opada zasłona snu, gdy wkraczamy w świat podświadomości, potrafimy dostrzec o wiele więcej niż na jawie. Pani Lugton, która na co dzień jest prostą gospodynią domową i panicznie boi się nawet wetknąć końcówkę parasola między kraty klatek w zoo, nagle staje się potężną władczynią świata drapieżnych zwierząt i dzikich ludzi.
Sam punkt wyjścia nasuwa już wyraźne skojarzenia z prozą strumienia świadomości, z jakiej znana jest Woolf. Prosta scena, barwny, piękny obrazek staje się inspiracją do snucia niekończących się skojarzeń, do tworzenia kolejnych scen, obrazów i wyobrażeń.
Piękne ilustracje, których autorką jest Julie Vivas, są nieodłączną, integralną częścią książki. Każda z nich zajmuje w publikacji sporo miejsca. Rysunki są barwne, przypominają nieco piękne akwarele – choć wyraziście zarysowane są kontury, wypełnienie jest mocno rozmyte, a kolory mieszają się ze sobą, przenikając się i tworząc harmonijną całość. Również więc ilustracje przypominają nieco krajobrazy, jakie widujemy we śnie. Choć na niektórych rysunkach znajdziemy wiele dopracowanych szczegółów, całość jest bardzo prosta, a postaci czy zwierzęta pozostają łatwe do zidentyfikowania przez najmłodszych czytelników. Pięknie wydana publikacja na pewno więc spodoba się dzieciom, a ponadto będzie bardzo mocno oddziaływać na ich wyobraźnię, stając się punktem wyjścia do wspólnego snucia opowieści inspirowanych spotykanymi w życiu codziennym obrazami – na przykład rysunkami na dziecięcej pościeli, ubraniach czy – właśnie – zasłonach.
Ten wybór różni się od dotychczasowych prezentacji eseistyki Woolf: pisarka nie występuje tu jedynie jako czytelniczka, recenzentka, komentatorka i teoretyczka...
Klasyka literatury światowej. Szesnastoletni chłopak na dworze królowej Elżbiety i trzydziestosześcioletnia kobieta w drugiej dekadzie dwudziestego wieku...