Niebieska nuta to znakomita powieść kryminalna, w której jak w zwierciadle odbijają się zarówno dzisiejsze nastroje społeczne, jak i niełatwe życie zawodowych muzyków.
Bartosza Czarnoleskiego czytelnicy mieli okazję poznać w poprzednich powieściach z cyklu Muzyczne kryminały – w Altowioliście oraz Ostatnim koncercie. Książki te zwracały uwagę zarówno interesującą intrygą kryminalną, jak i warstwą erudycyjną – Jan Antoni Homa w fabułę wplatał bowiem mnóstwo ciekawostek i anegdot z historii muzyki i opisywał życie głównego bohatera, zawodowego muzyka, altowiolisty, który starał się o angaż do filharmonii. Warto po te książki sięgnąć przez lekturą Niebieskiej nuty, jednak nie jest to konieczne, bowiem w powieści tej Czarnoleski zmuszony jest zacząć wszystko od nowa.
Czytaj również: Jan Antoni Homa - cytaty
Bartosz stracił wszystko: miłość, przyjaciela, ukochanego psa i posiadłość we Włoszech, gdzie miał już wieść długie i szczęśliwe życie. Niestety, stracił też możliwość zarobkowania – doświadczył bolesnej kontuzji, przez którą nie może być już zawodowym muzykiem. Zamiast błękitnego nieba Italii ma więc szarość Pogodnej – niewielkiej miejscowości, w której mimo wszystko odnajduje swoje miejsce – klub jazzowy „Blue Note". Gra tam wyłącznie dla przyjemności, w celach zarobkowych imając się bardzo różnych zajęć, jednak w pewnym momencie wszystko zaczyna już – jak się zdaje – zmierzać ku lepszemu. Do czasu, gdy ma miejsce morderstwo, wobec którego Bartosz nie potrafi pozostać obojętny.
Wątek kryminalny, choć ciekawy, zdaje się być tym razem dla Homy przede wszystkim pretekstem do tego, by opowiedzieć, jak zmienił się Bartosz, ale też jak zmienił się świat wokół niego od czasu ostatniej książi. W Niebieskiej nucie nie pozostało niemal nic z pogody i optymizmu, które sprawiały, że Altowiolista na pewnym poziomie przypominał powieści z cyklu Pan Samochodzik i.... Homa pisze o szpetocie kraju, w którym żyjemy. Opisuje szarość i brud ulic, wojującą nietolerancję, a także problemy zawodowych muzyków, którzy często poświęcają wszystko dla sztuki, by w obliczu kontuzji pozostać niemal z niczym.
Niemal – bo muzyka mimo wszystko pozostaje. Bartosz nie może koncertować profesjonalnie, może jednak nadal oddawać się swojej pasji, uprawiać sztukę i może to nadal przynosić mu radość, a w klubie „Blue Note" spotyka ludzi, którzy z czasem staną się mu bliscy. Może też słuchać muzyki. A dźwięk błękitnej nuty może być również dźwiękiem nadziei, która rozprasza ciemność i wypełnia pustkę – pogrążonej w mroku sali koncertowej, ale też duszy podłamanego niedawnymi wydarzeniami głównego bohatera.
Nie będę ukrywał, że bardzo mocno czekałem na tę powieść. I choć nie dostałem tego, czego się spodziewałem, nie jestem rozczarowany. Jan Antoni Homa nie wybrał rozwiązania łatwego i oczywistego, nie kontynuuje swojego cyklu w konwencji, do której przyzwyczaił już czytelników. Zamiast na barokowość opowieści postawił na oszczędność słów. Zamiast ciepłego słońca Italii wybrał szare ulice Polski „B". Zamiast eskapizmu wybrał realizm. To interesujący wybór. Wybór, który sprawia, że cykl Muzyczne kryminały nie nuży. Seria ta wciąż intryguje i pozostawia czytelnika w oczekiwaniu na kolejne jej odsłony. Jaką melodię zagra tym razem czytelnikom Jan Antoni Homa? Cóż, przekonamy się o tym, gdy nadejdzie jego kolejny literacki koncert.
Bartek, nieoczekiwany sukcesor włoskiej posiadłości, z zawodu i pasji altowiolista, szczęśliwy narzeczony uroczej Antonii, dzieli swój czas między piękno...
W trakcie wakacyjnej wędrówki po górach młody nauczyciel Marcin staje się świadkiem irracjonalnych ludzkich zachowań. Nie przypuszcza, że stoi na początku...