Najważniejsze to przeżyć Ałbeny Grabowskiej to opowieść o tym, że łatwo jest wznieść na nowo zrujnowane mury – o wiele trudniej odbudować życie, które legło w gruzach.
II wojna światowa się kończy. Wydaje się, że tragedia tych dni bardzo szybko powinna odejść w zapomnienie, zastąpiona mnogością obowiązków i wyzwań, z którymi musieli mierzyć się mieszkańcy zrujnowanej stolicy. Wydaje się też, że wojna to już przeszłość. A jednak na ulicach wciąż natknąć się można na niewybuchy. Spod gruzów wciąż wydobywane są ciała poległych. Wojna wciąż trwa też w ludziach. W ich pamięci i sercach. W świadomości tych, którzy przeżyli obóz. Tych, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim. I tych, którzy próbowali chronić się w niewielkich miejscowościach, poza stolicą.
Ten właśnie los stał się udziałem rodziny Pataczków. Jej członkowie wracają wraz ze starszą panią, którą się zaopiekowali, do mieszkania w kamienicy przy ulicy Marszałkowskiej. Budynek ocalał, choć nie jest już taki, jak dawniej. Nie pozostało nic z dawnej biblioteki, zabawek. Nie wszystkie ściany są na swoim miejscu. Ojciec wraca do pracy w szpitalu. Matka, która kiedyś pracowała jako nauczycielka, teraz zostaje dziennikarką i stara się opowiedzieć o ludziach, którzy odbudowują stolicę. Starsza córka marzy o odzyskaniu dawnej miłości. Młodsza, Mirka, choć również wiele widziała, choć sporo straciła i doświadczyła rzeczy absolutnie strasznych, ma w sobie najwięcej siły i chęci życia. Ma też najwięcej nadziei. Ale czy to wystarczy, by obdzielić nadzieją jej bliskich?
Najważniejsze to przeżyć – te słowa, parafrazowane w różny sposób, najczęściej powracają na stronach powieści Ałbeny Grabowskiej. Najważniejsze, że przeżył / przeżyła – powtarzają ludzie przybywający do Warszawy. Przecież przeżyli – czytamy często. Szybko jednak okazuje się, że nie to jest najważniejsze. Ktoś przeżył, ale stracił wszystko. Ktoś inny przetrwał, ale nie ma w sobie siły, by dalej żyć. Ktoś żyje, lecz stracił zdrowie i jego dni wydają się policzone. Ktoś żyje, ale…
Ałbena Grabowska pokazuje, że wzniesienie zrujnowanych budynków na nowo, choć praco- i czasochłonne, jest o wiele łatwiejsze niż odbudowanie zerwanych lub naderwanych więzów, relacji społecznych, nadziei czy… własnego życia. Czyni to na przykładzie czworga głównych bohaterów, z których każdy jest inny i każdy radzi sobie z traumą we własny sposób. Jest nastoletnia Mirka, wchodząca w dorosłe życie Tereska oraz ojciec i matka rodziny. Każde z nich na pewnym etapie staje się narratorem opowieści, dzięki czemu możemy poznać ich sposoby postrzegania tych samych wydarzeń, ich podejście do rzeczywistości, a cała historia nabiera bardziej obiektywnego wymiaru. Uwypuklenie roli nastoletnich bohaterek sprawia też, że książka – mimo naprawdę trudnej tematyki – dotrzeć może do młodszych czytelniczek, równolatek Mirki i Tereski.
Ałbena Grabowska pokazuje w swej książce, że w wielu przypadkach najtrudniejsze nie było samo tylko przetrwanie wojny. Ważniejsze było to, w jaki sposób się przetrwało i czy nie zatraciło się swojego człowieczeństwa, siły, radości oraz chęci życia. Największym wyzwaniem zaś było to, by nauczyć się, jak dalej żyć. Do niedawna wydawało się, że wojna jest przeszłością i nie będziemy już musieli sięgać do tego rodzaju doświadczeń. Dziś, w obliczu wydarzeń za naszą wschodnią granicą, powieść Ałbeny Grabowskiej nabiera jeszcze bardziej bolesnego i aktualnego wymiaru.
Epicka opowieść o losach polskiej rodziny wpleciona w dramatyczne wydarzenia XX wieku rozpoczyna się z chwilą wybuchu I. wojny światowej, a kończy po stu...