Na skraju przepaści Moniki Koszewskiej to wstrząsające studium alkoholizmu. Alkoholizmu, który nie zawsze ma twarz człowieka spod budki z piwem.
Ewa jest dorosłą kobietą, która – jak się zdaje – ma wszystko. Wspaniałą rodzinę. Świetną i dobrze płatną pracę. Samochód, dom, świetne ubrania i pieniądze na niemal każdą zachciankę. Ma też alkohol. Morze alkoholu, którym zalewa każdy swój dzień. Czy można normalnie funkcjonować, będąc alkoholikiem? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Monika Koszewska w swojej najnowszej powieści.
Książka Na skraju przepaści dotyka niełatwego tematu alkoholizmu wśród kobiet, który staje się coraz bardziej poważnym problemem społecznym. Ale Monika Koszewska przełamuje tabu, czyniąc z głównej bohaterki nie osobę z marginesu, ale ze świata elit. Ewa to wzięta prawniczka. Świetna specjalistka, którą szalenie cenią i klienci, i współpracownicy. Osoba, która – teoretycznie – nie powinna mieć powodów, by pić. A jednak pije. Może nie na umór, ale dużo. I często. Zdecydowanie zbyt często.
Monika Koszewska pokazuje, jak alkohol wpływa na człowieka, stopniowo odbierając mu nawet najmniejsze skrawki wolnej woli. Ewa przekonana jest, że kontroluje swoje picie. Nie jest przecież pijana w sztok w pracy, potrafi prowadzić samochód, stara się wykonywać swoje obowiązki. Szybko jednak okazuje się, że to alkohol kontroluje ją. Że skłonić do sięgnięcia po alkohol może ją nawet najdrobniejszy czynnik. Że z równowagi wybić może ją wszystko. A najlepszym lekarstwem na to jest, oczywiście, alkohol.
Monika Koszewska dotyka tematu walki z nałogiem. Ewa ma przecież wsparcie – ma męża, ma też dla kogo z alkoholizmu się leczyć – są przecież dzieci. A jednak wszystko to za mało w obliczu nałogu. To wszystko nie wystarczy. Pisarka uwypukla to, jak alkohol wpływa na rodzinę osoby uzależnionej. Jak stopniowo niszczy całe jej otoczenie. Jak alkoholik próbuje oszukiwać i siebie, i innych, do jakich ucieka się sztuczek, by ukryć swoje uzależnienie. Jak wstaje – i upada. Raz po raz upada.
Wydawać by się mogło, że Na skraju przepaści będzie książką trudną, depresyjną, niełatwą w odbiorze. Nic bardziej mylnego. Monika Koszewska do tematu podchodzi, wybierając konwencję powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym. Mamy w powieści sceny z życia palestry, przypominające popularne seriale, mamy barwne imprezy, spotkania z przyjaciółmi przy kieliszku. Wydarzenia z pozoru niewinne, które doprowadzić mogą do tragedii.
Choć książka Moniki Koszewskiej liczy ponad 400 stron, czyta się ją błyskawicznie, jednym tchem, z jednej strony kibicując głównej bohaterce, z drugiej – wiedząc z góry, jaki będzie finał tej historii. A jednak pozostaje nadzieja, że jest się w błędzie. Że wszystko będzie dobrze. Że upojenie alkoholowe tym razem nie skończy się kacem.
A jednak kac jest nieuchronny. Alkohol to nie zabawa, nadużywanie go nie przechodzi bez konsekwencji. Powieść Moniki Koszewskiej w lekkiej, przystępnej formie o tym przypomina. Dlatego – między innymi – warto po nią sięgnąć.
Wzrusza i bawi, odkrywa kolejne karty z talii życia znanych nam już bohaterów. Czy to historia i świat wielkiej polityki są tłem naszego życia, czy wręcz...
Czy jesteś gotowy na niesamowitą przygodę, podróż do świata, jakiego nigdy wcześniej nie widziałeś? Przedstawiam Ci książkę Toudi z Sopotu i jego świat...