Warstwa fabularna powieści Manueli Gretkowskiej Na linii świata wywołuje konsternację. Oto studentka psychologii na krakowskiej uczelni po zajęciach pracuje jako wirtualna call girl na portalu erotycznym. Dzięki połączeniom wideo daje rozkosz mężczyznom z różnych stron świata. W świecie rzeczywistym budzi wcale nie mniejsze pożądanie: zwraca na siebie uwagę studentów, dziekana, a nawet swojej promotorki. Gdy wychodzi na jaw jej zamiłowanie do erotycznych badań terenowych w sieci, sprawy się komplikują i musi zrezygnować ze studiów. Jeden z klientów proponuje jej jednak pracę za Oceanem – Natasza zostanie opiekunką autystycznego synka pracownika korporacji działającej w Dolinie Krzemowej. Świetny kontrakt i doskonałe warunki pracy przekonują dziewczynę bardzo szybko. Wyjeżdża na drugi koniec świata, by przeżyć przygodę życia. Tom, do którego jedzie, zajmuje się projektowaniem komputerów nowej generacji, opartych na technologii kwantowej. Polka trafia do świata informatyków, wizjonerów, ludzi zakręconych na punkcie nowych technologii, a przy tym mocno pogubionych w kontaktach z prawdziwymi ludźmi.
Powieść Na linii świata mogłaby być całkiem interesującą opowieścią o zderzeniu kultur, wizji przyszłości, w której inteligentne maszyny zaczynają przejmować kontrolę nad ludzkim życiem z wątkami religijno-mistycznymi. Sugerują to zresztą porównania do seriali „Westworld” i „Black Mirror”, w których technologie przekraczają granice humanizmu, stając się narzędziem kontroli. U Manueli Gretkowskiej dochodzi do Apokalipsy, ludzie płoną na własne życzenie jak żywe pochodnie, odłączając się od znanego sobie życia, przechodzą na jakąś nieokreśloną drugą stronę, a wszystko ma miejsce w Wielkim Kanionie Kolorado. Spektakularne widoki towarzyszyć będą dantejskim scenom, które się tam rozegrają. I pomyśleć, że wszystkiemu winien jest jeden wzór!
Twoje obliczenia są ostatnim ogniwem w budowie komputerów kwantowych. One nie potrzebują nikogo do obsługi. Zniszczą was. Miliony lat ewolucji wyparuje razem z Ziemią w sekundę. Ich sieć będzie wszechświatowa. Wiecie o tym. Do tego prowadzi cywilizacja. (…) Będziemy się udoskonalać, ludzie i komputery. Świat kwantowy jest od razu doskonały. Ani nasze obliczenia, ani wasza wyobraźnia nie odkryją do czego one są zdolne. Jedno jest pewne – zniszczą nasz świat, bo go nie potrzebują.
Na linii świata staje się więc swoistym ostrzeżeniem przed tym, co może się stać, gdy technologia zacznie dominować. Oczywiście, nie jest to dzieło pierwsze ani przesadnie odkrywcze. Popularne amerykańskie książki i filmy wielokrotnie poruszały ten problem. Jako cywilizacja sami się zniszczymy dzięki udoskonalaniu cyfrowej rzeczywistości, która przecież tak naprawdę rzeczywistością nie jest. W obliczu globalnej zapaści pojawiają się wątki religijne, duchowi przywódcy mają swoje teorie, które teraz mogą zostać zrealizowane.
Medytacja zbliża do błogości stanu kwantowego, rozpuszczenia w pustce i jednocześnie wyostrzenia świadomości.
Kwantowa technologia przejmuje strefy wpływów religii, zajmując ich miejsce.
Misterium odbywa się za zasłoną. To, co się pojawia, to gotowe przesunięcie wiązań w cząsteczkach i zmiany genetyczne. Część ludzi ma gen transferu, gen duchowości. Sieć z dostępem do badań genetycznych opracowała algorytm sprawdzający, kto jest nosicielem tego genu. Kto zagraża duchowością materii. Ci ludzie będą wyeliminowani samospaleniem.
Wizja Manueli Gretkowskiej przekonująca jednak nie jest. To, co dzieje się w Wielkim Kanionie, budzi zdumienie, zupełnie nieprzekonująca jest już rola studentki z Polski. Na linii świata nie jest lekką powieścią science fiction, która przeniesie czytelnika w świat walki ludzi z robotami. Nie jest to także filozoficzna rozprawa z mętną mistyczną wykładnią. To historia, która wymaga od czytelnika wysiłku, pewnej aktywności, umiejętności łączenia wątków i uzupełniania przestrzeni w samej fabule. Autorka nie sili się bowiem na łączenie przyczyn ze skutkami, koncentrując się w dużej mierze na detalach, gestach, wyrwanych z kontekstu rozmowach, rzuconych na wiatr uwagach. Z tego chaosu czytelnik musi sam ułożyć sens - jak w grze, której reguł i celu nie znamy.
Intensywna, wciągająca powieść psychologiczno-obyczajowa. Tarapaty miłosne to specjalność czterdziestoparoletniego Miłosza Kenckiego, polskiego emigranta...
Niecodzienny dziennik zakochanej, nowoczesnej matki Polki. Osoby publicznej, a zarazem skrajnie prywatnej, która wraca po kilku latach z Europy do Polski...