Pastelami malowane
Portret, według definicji encyklopedycznej, to: obraz, zdjęcie lub inne dzieło będące przedstawieniem osoby i odwzorowujące jej wygląd zewnętrzny, a czasem także cechy osobowości. Właśnie ta ostatnia właściwość – odzwierciedlenie indywidualnych cech modela, jest szczególnie obecna w malarstwie Hanny Bakuły, która maluje nie twarze, a dusze, nie rzeczywistość, a jej osobliwe odbicie w oczach artysty.
O tym, co tak naprawdę kryją portrety Hanny Bakuły, dowiemy się z fascynującej książki, odsłaniającej nie tylko warsztat malarski autorki, ale także i odrobinę jej samej i jej stosunku do ludzi. Moja firma portretowa. Pierwszy krąg to wspaniała podróż w krainę portretu, ale także zaproszenie do zawarcia bliższej znajomości z ludźmi otaczającymi Bakułę – dziennikarzami, artystami, pedagogami. Ten zbiór opowieści napisany został charakterystycznym dla malarki językiem, lekko cynicznym, plastycznym, niosącym całą gamę emocji. Autorka odsłania przed czytelnikami kulisy powstania kilkunastu jej portretów, a także raczy anegdotami o modelach i modelkach. Na deser zostawia natomiast same portrety, które stanowią integralną część książki, czyniąc z lektury ucztę zmysłów i szaleństwo kolorów.
Portrety wykonywane przez Bakułę na przestrzeni lat mogą stawać się bardziej dojrzałe, mogą stanowić odbicie procesu doskonalenia techniki, jednak niezmiennie wchodzą z podziwiającym dzieło w interakcje. Nie sposób bowiem przejść obok nich obojętnie, nie sposób też – będąc modelem – nie oddać się refleksji na temat tego, w jaki sposób postrzega nas artystka.
W książce znajdziemy krótką historię firmy portretowej, a także rys biograficzny autorki oraz odpowiedź na pytanie: dlaczego portret?, będący przecież najtrudniejszym z artystycznych środków wyrazu. Jest w portrecie magia, czary artysty i pokorna bierność modela, który zdaje sobie sprawę z przeniesienia w czwarty wymiar, na drugą stronę lustra i przetrwania tak długo, jak długo przetrwa dzieło – pisze Bakuła. Kogo zatem malarka przeprowadziła „na drugą stronę”? Kto, wzorem Alicji, odnalazł się w innej rzeczywistości, pełnej kwiatów czy ptaków umieszczanych namiętnie na portretach? W książce, oprócz licznych autoportretów i historii ich powstania, zobaczymy różne „gębowzory”, czyli m.in. Agatę Młynarską, która – zdaniem Bakuły – ma wszystko, co powinna mieć modelka, Agatę Passsent, Agnieszkę Osiecką oraz Alicję Resich-Modlińską z nieodłączną komórką. Jest także portret Andrzeja Długosza w surducie, duetu: Elwira Ślązak i Gabriel Collet, a także niekwestionowanej księżnej polskiej sceny filmowej, Beaty Tyszkiewicz oraz wielu innych frapujących postaci, zarówno tych znanych z pierwszych stron gazet, jak i bliskich tylko malarce.
Portret jest niezwykle ważnym śladem, jaki po nas zostaje, i powinien być niezbędnym elementem w życiu osoby mającej ambicje przejścia do historii własnej rodziny, a jeżeli portretuje nas znany malarz – to do historii sztuki – pisze autorka. Co do tego, że portrety Bakuły przejdą do historii sztuki, jako jej wielbicielka nie mam wątpliwości. Wszak już teraz jej twórczość porównywana jest do sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza, zaś ona sama jest nazywana „Witkacym w spódnicy”. O ile w chwili obecnej nie każdy ma szansę stać się modelem Bakuły, to każdy ma szansę zagłębić się w tę fascynującą lekturę – lekką, a jednocześnie tak głęboko wnikającą w artystyczny świat malarki.
Historyjki o facetach i ich typach. To zabawna klasyfikacja męskich ogierów z całego świata i Polski wraz z drobiazgowym wyjaśnieniem ich wad charakteru...
Dziewczynka Hania, którą dość ściśle jest podszyta pisarka Bakuła, z niedawnych w końcu wspomnień napisała o sobie książki. Gdybym sam kiedyś był dziewczynką...