Chciałbyś poznać nieznane fakty z życia polskiego premiera? Interesują Cię jego młodość, małżeństwo, codzienność? Sięgnij po tę pozycję.
Lubisz czytać dobre książki? Pasjonuje cię ambitna literatura? Zdecydowanie ją odłóż.
Tak w skrócie można podsumować wrażenia z lektury Między nami Małgorzaty Tusk. Od pierwszych stron zadawałam sobie jedno pytanie: po co ta książka powstała? Przecież nie chodziło o opisanie fascynującego, pełnego dokonań życia. Ani o wyrażenie kontrowersyjnego czy choćby oryginalnego światopoglądu. Albo zaprezentowanie czytelnikom kawałka wartościowej prozy. Choć może właśnie takie cele przyświecały autorce?
Moim zdaniem żadnego z nich nie udało się zrealizować.
Między nami to opowieść o życiu żony polskiego premiera – od wczesnego dzieciństwa i wakacji spędzanych na kieleckiej wsi po chwilę obecną, czyli czas dzielony na pobyty w sopockim domu oraz mieszkanie na Parkowej w Warszawie. Małgorzata Tusk opowiada o tym, jak z rozpieszczonej dziewczynki stała się lekko zbuntowaną nastolatką, potem studentką, a w końcu (dość szybko zresztą) żoną i matką. Opisuje też swoje pasje – głównie czytanie, szycie, robienie na drutach oraz grę w tenisa i jazdę na nartach – a także relacje z najbliższymi. Nie skąpi przy tym szczegółów, nawet tych dotyczących małżeńskiego życia. Czytelnicy dowiadują się więc, o co przyszła pani premierowa kłóciła się z mężem i kto śpi po której stronie łóżka. Wszystko to przeplatają „złote myśli”, wyrażające poglądy pani Małgorzaty na temat macierzyństwa, relacji międzyludzkich, męskiego nudziarstwa itp., a ilustrują liczne zdjęcia z bardzo dokładnymi opisami.
Z uwagi na dużą ilość detali, Między nami nie jest książką dla każdego. Ma szansę przypaść do gustu tym, których interesuje czyjaś codzienność, i to opisana zwyczajnym, zupełnie nieliterackim językiem; tym, którzy potrafią czytać, nie poddając autora ocenie oraz dysponują dużą ilością wolnego czasu. Ja dotrwałam do fragmentu: Lubię, jak jest chłodno w ciągu dnia, ale muszę mieć ciepło w nocy. W związku z tym w dzień jest mi zazwyczaj za gorąco, ale wieczorem zawsze wkładam na siebie ciepłą piżamę. Zresztą robię to, nawet kiedy są potworne upały, a w górach, na nartach czy latem w Tatrach, wieczorem kładę się do łóżka w spodniach i swetrze, a pod spodniami jeszcze rajtuzy, skarpetki, czasami nawet kurtka… (s. 205).
Dość powiedzieć, że kwestie tej wagi stanowią większość poruszanych w książce tematów.
Mimo wszystko warto docenić niezwykłą szczerość i bezpośredniość autorki, która otwarcie i chyba bez większych oporów opisuje też swoje wpadki i gafy (rosół gotowany na schabie, kupienie butów za pieniądze przeznaczone na ślub), dzięki którym tekst miejscami okazuje się dość zabawny. Tyle że szczerość ta niekoniecznie wynika z odwagi autorki i jej dystansu do siebie, raczej dopatrywałabym się tu beztroski i bardzo lekkiego podejścia do życia.
Prawdopodobnie to właśnie te dwie cechy Małgorzaty Tusk zadecydowały o wydaniu tej książki. Być może też przyszła jej do głowy myśl: „skoro Danusia Wałęsa napisała, to i ja dam radę”? Kto wie, czy nie chodziło też o konkretne działania pijarowe – przede wszystkim o ukazanie ludzkiej twarzy Donalda Tuska? Wprawdzie pani Małgorzata wielokrotnie podkreśla, jak usilnie broni się przed psychicznym ubezwłasnowolnieniem i walczy o swój prywatny świat, a w podtytule książki (Kim byłabym bez Donka? Pewnie po prostu kimś innym. Kim on byłby beze mnie?) sugeruje, że to ona miała decydujący wpływ na obecne znaczenie męża. Ale tak naprawdę trudno uwierzyć, że Między nami cieszyłoby się jakimkolwiek zainteresowaniem, gdyby autorka nosiła inne nazwisko.