Wychodząc za mąż po trzech miesiącach znajomości, nie kalkulowałam, jak będzie wyglądało nasze życie, skąd weźmiemy pieniądze i gdzie zamieszkamy. Miłość i młodość skłaniały nas do ryzyka. Nigdy nie wyobrażałam sobie życia poza Sopotem. Mój mąż miał być nauczycielem, a ja od zawsze chciałam zajmować się historią. Szybko przekonałam się jednak, że życie lubi zaskakiwać. Wzięliśmy ślub na studiach i choć minęło tyle lat, nadal jesteśmy razem. Pamiętam, jak biegałam z brzuchem na manifestacje, stałam w kolejkach do pustych sklepów, robiłam dzieciom rosół na kości ze schabu, jak woziliśmy z Donkiem stoczniowcom arbuzy. Polityka zawsze była pasją mojego męża, a z pasją nie da się konkurować. Kiedy pojawił się Michał, potem Kasia, dwa największe szczęścia w moim życiu, a ja zorientowałam się, że całymi dniami siedzę w domu, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i żyć tak, jak chcę. Bez dopasowywania się, bez poświęcania, bez życia w cieniu. Zbudowałam sobie własny świat. Na Parkowej zaczęłam życie po raz drugi. Nauczyłam się walczyć o swoje małżeństwo, rodzinę i przyjaźnie. Życie z moim mężem często przypomina ostry rajd z przeszkodami, ale ja zachowuję w tym wszystkim własną przestrzeń. Teraz mam swój świat i – tak między nami – nie zamierzam z niego rezygnować.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2013-11-07
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Ilustracje:Witold Siemaszkiweicz/Piotr Porębski
Gdy żona polityka...
Małżonka byłego premiera, zapewne naśladując Danutę Wałęsę, postanowiła uraczyć nas swoimi wspomnieniami. Zawarła w nich opisy życia w PRL-u, czasy studiów historycznych na Uniwersytecie Gdańskim, szybkie zamążpójście.
Tytuł rozważań wskazuje na to, iż autorka pragnie zdradzić nam jakieś sekrety, znaleźć nić porozumienia. Mogło być ciekawie, a wyszło tak sobie.
Jestem przekonana, że książka Między nami ma charakter stricte komercyjny, nastawiona na zysk.Sama treść jest monotonna, kobieta nie ma nic specjalnego do powiedzenia, prócz banałów i wytrychów.
Wydaje się, że Małgorzata Tusk stara się uchodzić za osobę skromną, powściągliwą i trochę wycofaną. Z jej wspomnień wynika, że życie z politykiem do najłatwiejszych nie należy, zwłaszcza, jeśli ten potrafi powiedzieć połowicy, że ma krzywe nogi.
Nie przepadam za Donaldem Tuskiem, nigdy nie był moim premierem, takim z przekonania, nigdy na niego nie głosowałam. Ale byłam ciekawa wspomnień jakie wydała jego żona. Ciekawa, taką ciekawością, jaka pchnęła mnie do przeczytania książki pani Wałęsowej. Zupełnie nie wiem co się dzieje teraz w rodzinie Tusków, nie oglądam TV, wychodząc z założenia, że ważniejsze informacje podsłyszę robiąc herbatę, lub uświadomi mnie któreś z Rodziców, albo dowiem się na przystanku czy w autobusie. Nie wchodzę na bloga Kasi Tusk, ponieważ gdy kilka razy weszłam i zerknęłam to włosy mi dęba stanęły, Kwota jaką proponuje na jeden zestaw ubraniowy, zwykle równa się tej kwocie jaką ja przeznaczam na cały sezon. Dlatego aby się nie denerwować, jak to inni rozumieją zwrot „moda na każdą kieszeń” po prostu wolę poczytać książkę.
Dlaczego pomimo awersji do Tusków sięgnęłam po tę książkę? Bo lubię wspomnienia. Bo lubię opowieści o ludziach, którzy przeżyli dekady w małżeństwie, a jednak wciąż widać pomiędzy nimi uczucie. Byłam też plotkarsko ciekawa(warto przypomnieć, że moi Rodzice urodzili się na plotkarskiej ulicy, we mnie jest resztka tych genów). Zaczęłam czytać w piątek, ot miałam w perspektywie sprawdzanie pięciu milionów prac semestralnych i tak do herbaty stwierdziłam, że zerknę na rozdział, z rozdziału zrobiły się dwa, później trzy, później jednak sprawdziłam prace, a później zaspałam do pracy, bo skończyłam czytać po pierwszej. Super sprawa, uwielbiam się tak zaczytać.
Dlatego polecam książkę Małgorzaty Tusk, można się zanurzyć w tej historii, tak jak zasłuchuje się w nostalgicznych opowieściach. Pani Małgorzata zabiera nas w sentymentalną podróż, wpuszcza nas do swojego świata, do czasów gdy była małą dziewczynką i przyjeżdżała do dziadków na wieś, a tam zamiast odpoczynku była ciężka praca w polu. Opowiada o latach młodzieńczych, gdy była grzeczną córeczką w domu wymagających rodziców. O tym jak Tata bał się że zostanie starą panną bo kto zechce dziwaczkę czytającą, połykającą książkę. Opowiada, jak poznała Donka, jak wyszła za niego za mąż bo Donald Tusk, nie mógł znieść dyscypliny w jej domu. O tułaniu się po klitkach i o tym jak powiedziała mężowi, że odchodzi, bo się zakochała, a nie bo polityka zabrała jej męża. Do pewnego momentu książka jest bardzo szczera i autentyczna, później zaczyna robić się politycznie poprawna, ugładzona, naturalność zastępuje poza, wchodzi sztuczność. Nie chcę się czepiać, tak jak niektórzy sprawdzając każde zdjęcie, czepiając się każdego zdania. Ta książka to opowieść kobiety, która nie miała lekkiego życia, jak większość kobiet, które musiały dbać o dom, dzieci, męża i pracować. 4 etaty a jedna doba. Za to należy się jej szacunek.
Powiem Wam, tak: może i książka mnie nie powaliła na kolana, w porównaniu z książką o Danucie Stence, ta Małgorzaty Tusk jest słabsza, chociaż też mądra, mądrością dojrzałej kobiety, ale mimo wszystko i jak na razie słabsza. Nie powaliła na kolana, ale zaczytałam się nią. Ma coś takiego w sobie, że przykuwa uwagę, czyta się ją dobrze i szybko, nie na zasadzie „o Boże aby mieć to już za sobą”, ale „ojej zagubiłam się w czasie”. Moim zdaniem ta książka będzie świetnym pomysłem na prezent, jest o niebo lepsza od książki Danuty Wałęsy, nie jest tak przegadana, jest szczersza, jest… po prostu lepsza. Tamta mnie męczyła i irytowała, przy tej miałam miłe uczucie, że oto do Mamy przyszła koleżanka i opowiada Jej swoje życie, pachnie herbatą i ciastem. Domowo.