Recenzja książki: Miasto schodów

Recenzuje: Damian Kopeć

Shara Thivani przybywa do Bułykowa. Oficjalnie jako urzędnik, ambasador kulturalny. Nieoficjalnie jako szpieg i śledczy, doświadczony, mimo swojego wciąż młodego wieku. Ma za zadanie wyjaśnić sprawę morderstwa naukowca, historyka Efrena Pangyui, którego osobiście znała. Naukowca, który nie był zwykłym badaczem dziejów. Na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych badał on historię Kontynentu ,o której oficjalnie nie wolno nawet rozmawiać. Historię, która jest przez nowych panów świata zakazana. Badał stare księgi i artefakty bóstw, zgromadzone przez wyspiarzy Sajpurów - aktualnych władców Kontynentu po krótkiej acz okrutnej wojnie. Tę wojnę Sajpurzy wygrali, zabijając bóstwa i ich najbardziej oddanych wiernych. Od tego czasu dawne religie mieszkańców Kontynentu są zakazane, bóstw nie wolno nawet wspominać, a historię poznawać i badać mogą tylko Sajpurzy. Innym zabrania się pamiętać o ich przeszłości i tożsamości.

Shara Thivani przybywa i powoli zaczyna odkrywać, że to, co powinno być martwe, nie do końca jest właśnie takim. Nadal działają czary - i to nie tylko te, z których korzystają niektórzy Sajpurzy, skądinąd oficjalnie je negujący. Nadal żyją wyznawcy zabitych bóstw, a i dawni bogowie nie wydają się tak martwi, jak głosi oficjalna propaganda. Agentka trafia w skomplikowaną sieć intryg i spisków, a prawda, która jest jej podobno wyjątkowo droga, zaczyna okazywać się bardzo, ale to bardzo niewygodna.

Na pewno uwagę w Mieście schodów Roberta Jacksona Bennetta przyciąga pomysł na cykl, którego początkiem jak ta książka. Świetna jest atmosfera powieści i miejsce wydarzeń, miasto Bułyków. Fantastyczny świat, w którym magia, oficjalnie już nie mająca prawa działać – jest ciągle żywa. Bennett wymyśla intrygujący, wielowarstwowy świat, plastycznie go przedstawia, tworząc oryginalną mitologię i historię, powielającą schematy znane z dziejów ludzkości.

Uwagę przykuwają wyraziste postaci. Czasami jednak można mieć problemy z pełnym identyfikowaniem się z nimi. Dlaczego? Z różnych powodów. Shara uważa się za lepszą od innych. Jest wykształcona i inteligentna, bogata i wpływowa. Zachowuje się jak typowy imperialista w podbitym kraju, w kolonii imperium. Nie ukrywa pogardy wobec mieszkańców Kontynentu, wie wszystko lepiej, uważa, że jej lud przynosi prymitywnym tubylcom nowoczesność, postęp i lepsze życie, na które nie zasługują. Częściowo można to zrozumieć, biorąc pod uwagę krwawą historię i okrutne rządy Kontynentan nad Sajpurami. Z drugiej strony obserwujemy jednak, jak dawni niewolnicy zamieniają się rolami ze swoimi ciemiężcami. To oni teraz dyktują, co wolno, a co nie, co jest prawdą, a czego nie wolno nie tylko czynić, ale nawet mówić. A wszystko to w podszytych kpiną peanach na temat umiłowania prawdy i wolności - oczywiście, własnej. Shara nie do końca uświadamia sobie, że jest narzędziem w rękach swoich przełożonych i służy jednak nie tyle ujawnianiu prawdy – jak jej się zdaje – a kreowaniu prawdy właściwej z punktu widzenia aktualnej polityki.

Ciekawą postacią jest Sigrud - „asystent”, a może raczej osobisty ochroniarz Shary. Zawdzięcza jej życie i jest bezgranicznie wierny. Niestety, można powiedzieć, że lubi zabijać własnymi rękami. Okrutne pozbawianie innych życia nie wywołuje w nim żadnych moralnych rozterek. Co ciekawe, Sharę też widok mordowania specjalnie nie wzrusza i wydaje się bardziej wrażliwa na śmierć abstrakcyjnych setek ludzi niż jednostek, które osobiście spotkała.

Intrygującą i budzącą sympatię jest pewna postać, która przeżyła wojnę. Postać w praktyce realizująca ideę miłosierdzia, pełna pokory i łagodności. Shara jest nią zafascynowana, ale bardziej intelektualnie niż emocjonalnie. Sama bowiem jako szpieg, realizujący politykę swojego państwa, miłosierdziem się nie kala, a łagodność nie jest nawet jej trzecim imieniem.

Bieżące wydarzenia przeplatane są wspomnieniami. Powoli poznajemy historię życia głównych bohaterów i wnikamy – można odnieść chwilami wrażenie, że trochę zbyt słabo - w historię ukazanego w powieści świata. Obok losów Shary odkrywamy przeszłość Sigruda, Efrema czy sprzyjającego nowym panom Bułykowa Vohannesa. Pewną nierównowagę w ocenie opisywanego świata powoduje koncentracja autora na wybranych punktach widzenia, przede wszystkim Shary i jej otoczenia. Nie ma ,skądinąd naturalnego, kontrapunktu ich przeciwników ideowych, którzy zostają sprowadzeni do bliżej nieokreślonej szarej masy. Położono nacisk na relacje między kilkoma postaciami, zwłaszcza między Sharą a jej ciocią, współpracownikami, Vo.

Narracja może powodować pewien dyskomfort. Zasadniczo jest prowadzona w pierwszej osobie w czasie rzeczywistym. Warto jednak zaznaczyć, że dobrze sprawdza się w tej opowieści i pasuje do jej klimatu. Wadą książki są zbyt częste wulgaryzmy w ustach wielu postaci - zwłaszcza tych uważających się za dobrze wykształcone, należące do elity. Wulgaryzmy te są jak najbardziej współczesne i kojarzą się przede wszystkim z prostakami o mocno ograniczonym zasobie słów. Trudno stwierdzić, czy jest to zamysł autora, czy mało oryginalna inwencja tłumacza.

Powieść wciąga, ma ciekawy wątek kryminalny, fragmenty zaskakujące i intrygujące, nieobce są jej nagłe zwroty akcji. Miejscami jest może trochę zbyt przewidywalna, a postaci nieco za mało złożone, za słabo zarysowane od strony psychologicznej. Brakuje ukazania silnej osobowości, reprezentującej inne wartości niż Sajpurka Shara. Można poczuć również niedosyt w opisach bóstw i artefaktów, wszystko wydaje się podporządkowane przede wszystkim bieżącym wydarzeniom. W końcówce akcja przyspiesza, ale sprawia wrażenie jakby mniej przemyślanej, dopracowanej. Nie zmienia to faktu, że powieść jest pod wieloma względami ciekawa i przyjemna w lekturze. Intrygujące jest pytanie: w jakim kierunku rozwinie się akcja w kolejnych tomach cyklu.

Kup książkę Miasto schodów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Miasto schodów
Książka
Miasto schodów
Robert Jackson Bennett
Reklamy