Na rynku wydawniczym w Polsce amerykański pisarz Dennis Lehane święci triumfy. Oprawy translatorskiej doczekały się takie powieści, jak „Ciemności weź mnie za rękę”, „Pułapka zza grobu”, „Modlitwa o deszcz”, „Gdzie jesteś, Amando?” czy „Rzeka tajemnic”, wśród których dwie ostatnie doczekały się ekranizacji i to w jak najlepszym stylu. Istnieje przekonanie wśród scenarzystów, że im barwniej i żywiej poprowadzona narracji w powieści, stanowiąca podwaliny dla jej kinowego odpowiednika, tym łatwiej sprostać wymaganiom przetworzenia treści na obraz. Jeśli to miałoby figurować jako jeden z wyznaczników umiejętności pisarskich Lehane’a, to z pewnością na jego korzyść przemawiają wspomniane produkcje Bena Aflecka i Clinta Eastwooda.
Najnowsza książka twórcy „Modlitwy o deszcz” podobnie jak wcześniejsze, nieustannie trzyma w napięciu, pomimo że tematyka, jaką podejmuje autor, nie ma nic wspólnego z tą spod znaku grozy czy thrillero-sensacji. Osnową akcji są tu wydarzenia zrodzone z niepokojów społecznych, jakie doświadcza Ameryka u progu dwudziestego wieku. To czasy podminowane nadchodzącym kryzysem, mafijnymi porachunkami, konfliktami rasowymi, kwitnącą sprzedażą nielegalnego alkoholu, czasy, których namiastkę przynoszą filmowe obrazy „Nietykalnych” czy choćby „Człowieka ringu”. Strajk bostońskich policjantów, z 1919 roku, jako jeden z owoców tych społecznych bolączek, jest tutaj nie tylko punktem kulminacyjnym dla poprzedzającej go lawiny dalszych wydarzeń, lecz swoistym stymulatorem akcji. Ta zaś toczy się wokół dwójki bohaterów, skonstruowanych przez autora książki na zasadzie kontrastu, nie tylko odnoszącego się do koloru skóry. Pierwszy z nich Danny Coughlin jest stróżem prawa, wywodzącym się rodziny, od kilku pokoleń kultywującej policyjną profesję, znakomitym bokserem, Luther Laurence, to z kolei służący rodziny Coughlinów, rozkochany w baseballu, postać która wpada w tarapaty, m.in. poprzez kontakty ze światem gangsterskim.
Znamion autentyzmu nadają powieści nazwiska postaci historycznych, żyjących w dobie burzliwego kształtowania się fundamentów jednego ze światowych mocarstw. Epizodyczne role odgrywają tu bowiem George Herman „Babe” Ruth, bożyszcze miłośników sportu, człowiek, który zrewolucjonizował baseball, dramaturg i noblista Eugene O’Neill, współzałożyciel Niagara Movement William Edward Bughardt Du Bois czy pamiętny podwładny Nixona i Coolidge’a – John Hoover.
To, co odgrywa znaczącą rolę w pozytywnym odbiorze „Miasta niepokoju” kryje się naturalnie w pomysłowości i sprawności pióra pisarza. Jego postaci są żywe, scharakteryzowane niejednoznacznie, a więc bez użycia wartościującej zapadni, dzielącej bohaterów na tych dobrych i tych, którym nie spieszno do zadośćuczynienia za swe niecne postępki. Efekt brawurowego tempa akcji Dennis Lehane uzyskuje dzięki wartkości dialogów, nagłym zwrotom fabularnym, wnikliwym, nie pobieżnym, opisom sytuacji.
Czytelnicy mający za sobą przygodę z twórcą „Rzeki tajemnic” mogą liczyć na powtórkę sukcesu poprzednich powieści, a zatem i satysfakcję płynącą z lektury, dla nowoprzybyłych do tego grona odbiorców, epicki rozmach „Miasta niepokoju” z pewnością stanie się przyczynkiem do tego, by sięgnąć po wcześniejsze dokonania prozatorskie Lehane’a.
Fascynująca, epicka, wielowymiarowa opowieść o wiernych przyjaciołach i zapamiętałych wrogach, bezwzględnych przemytnikach rumu i mrocznych femme fatale...
Zdumiewająca intryga, błyskotliwe dialogi, szerokie tło społeczno-obyczajowe. Kolejną klientką sympatycznej pary detektywów, Patricka i Angeli,...