Recenzja książki: Miasto cieni

Recenzuje: Damian Kopeć

Powrót do niespokojnych lat trzydziestych dwudziestego wieku

Miasto cieni jest debiutem prozatorskim Michaela Russella, scenarzysty telewizyjnego współpracującego przy serialach takich jak The Bill, Between the Lines, The Chief, Heartbeat, Morderstwa w Midsomer (Midsomer Murders), Sprawa dla Frosta (A Touch of Frost). Pracę w telewizji traktował on, co podkreśla na swoim blogu, jako sposób na zarobienie odpowiednich pieniędzy, by móc zająć się czymś bardziej go fascynującym: pisaniem powieści. Spełnił to marzenie tworząc cykl Forgotten Cities, którego pierwszym tomem jest właśnie Miasto cieni. W zamierzeniu autora ma to być seria opowieści o miastach, które odegrały ważną rolę w przededniu II wojny światowej i w czasie jej trwania. Są wśród nich Dublin, Gdańsk, Nowy Jork, Lizbona, Madryt, Berlin, Londyn, Rzym oraz Wiedeń. Michael Russell jest Brytyjczykiem, który zamieszkał w Irlandii w West Wicklow - miejscu, które odgrywa dużą rolę w jego powieściach o sierżancie detektywie Stefanie Gillespie.

Wątek kryminalny w książce dotyczy zasadniczo dwóch spraw, dwóch zaginionych osób. Jedną z nich jest Susan Field, młoda Żydówka, uwielbiająca smak ryzyka, owocu zakazanego, wikłająca się przy tym w namiętne romanse, również z duchownym. Według Hannah, jej najbliższej przyjaciółki, Susan uwielbia łamać zasady, ale nienawidzi, gdy ktoś ją łapie na gorącym uczynku. Hannah poszukuje Susan, kiedy po wyjeździe do Palestyny w celu budowania i zbrojnej walki o istnienie państwa Izrael niepokoi się nagle urwanym kontaktem listownym. Martwi się też brakiem odpowiedniej reakcji policji w kraju na fakt zaginięcia Susan, o czym informuje ją załamany ojciec dziewczyny, kantor w synagodze. Wątek ten wiąże się ze sprawą niemieckiego aborcjonisty Hugo Kellera, u którego Susan planowała usunąć ciążę i w siedzibie którego policja dublińska zatrzymuje w ramach szerszej akcji Hannah. Drugą sprawą kryminalną okazuje się zabójstwo Vincenta, homoseksualisty uwikłanego w związek z księdzem. Obiema sprawami zajmuje się od pewnego momentu sierżant Stefan Gillespie, który szybko angażuje się w nie nie tylko zawodowo, ale i osobiście. Mężczyzna po tragicznej śmierci żony samotnie wychowuje syna, ze względu na wykonywaną pracę powierzając go opiece swoich rodziców. Hannah od początku “wpada mu w oko”, romansuje z nią, czym komplikuje swoje i jej życie.

Sprawy kryminalne schodzą w Mieście cieni często na dalszy plan. Poznajemy zawodowe i sercowe problemy Stefana, kłopoty, które rodzi jego tylko formalnie wyznawana religia - protestantyzm. Tak naprawdę jest on bowiem ateistą, a religia dziadków, w części pochodzenia niemieckiego, i rodziców zupełnie go nie interesuje. Wnikamy też, choć nie od razu, w świat Hannah i jej rozterek, głównie uczuciowych. W jej związki, w tym z narzeczonym, przywódcą zbrojnej organizacji żydowskiej Haganah, dla którego dziewczyna prowadzi tajną misję w Europie.

Michael Russell, zwłaszcza w pierwszej części książki dużo uwagi poświęca dominującej w Irlandii religii katolickiej, choć nie będącej tak jak anglikanizm w Wielkiej Brytanii religią państwową, to silnie związanej z tym krajem, jego historią i tożsamością narodową większości mieszkańców. Odgrywającą tam zresztą rolę podobną do tej w Polsce w okresie zaborów. Kreuje poprzez kilka wyraźnie nieprzychylnie zarysowanych postaci zdecydowanie negatywny obraz księży, zakonnic, zwykłych wiernych, często ślepo zafascynowanych faszyzmem, nie wiadomo dlaczego obawiających się ateistycznego komunizmu czy po prostu traktujących religię jak zwykłą ideologię. Wydaje się, że często kwestie obyczajowe czy okołoreligijne dominują nad rozwiązywaniem zagadek kryminalnych, a tematy kontrowersyjne dominują nad historycznymi. Pojawiające się na łamach powieści postaci historyczne, jak chociażby Adolf Mahr, szef mało znaczącej, niewielkiej liczebnie, skupiającej tylko społeczność niemiecko-austriacką partii nazistowskiej w Irlandii, stykają się z postaciami fikcyjnymi, często w mało prawdopodobnych sytuacjach. Rola jednych i drugich jest jednak odpowiednio wzmacniana, jak w przypadku Mahra, lub umniejszana - w zależności od potrzeb fabuły.

Powieść składa się z trzech części, różniących się dynamiką i charakterem. Wydarzenia pierwszej z nich dzieją się w Wolnym Państwie Irlandzkim, nazwanym tak trochę na wyrost, skoro było to dominium brytyjskie. Akcja drugiej, mocniej związanej z Hannah, jej tajną działalnością i próbami wyjaśnienia sprawy Susan, osadzona jest w Wolnym Mieście Gdańsku. Dużo jest w książce rozważań na temat faszyzmu i nazizmu, uwag o fascynacji wielu osób tymi ideologiami i zaniepokojeniu innych ich rosnącą rolą. Słabo uwypuklonych wtrąceń o ich zróżnicowanym, niejednoznacznym odbiorze społecznym. Komunizm, socjalizm (inny niż ten narodowy, określany mianem nazizmu), ruchy rewolucyjne, również wywołujące w tym okresie różnorakie niepokoje społeczne i poczucie zagrożenia, ich znaczenie w atmosferze lat trzydziestych są zupełnie niezauważone, co mocno zubaża opis złożonego, niespokojnego klimatu tamtych dni. Część druga książki, której akcja ma miejsce w przeddzień wyborów w Wolnym Mieście Gdańsku, jest bardziej dynamiczna i sensacyjna, choć i w niej wątki romantyczne zdają się odgrywać dużą rolę.

Główny bohater, sierżant Gillespie, zachowuje się trochę jak prywatny detektyw z kryminału noir, którym wszak nie jest, pracując na etacie w policji irlandzkiej. Momentami jego postać jest mało wiarygodna. Dysponuje wolną ręką i czasem, nie ogląda się specjalnie na polecenia przełożonych. Zajmuje się tym, co chce, co w służbach mundurowych jest po prostu mało realne. Wydaje się mieć mało bieżących spraw do rozwiązania i dużo swobody w wyborze tego, czym się zająć.

Sama powieść jest sprawnie napisana, formalnie poprawna, nie pozbawiona jednak słabości fabuły, ale niekoniecznie rażących. Gorzej jest z jej jednoznacznym przesłaniem, które wydaje się chwilami naciągane. Mocno zaskakujące, ale zarazem sugerujące brak pełnego profesjonalizmu sierżanta Gillespie jest zakończenie książki. Tam też pojawia się swoista rysa na charakterze tej postaci. Zwycięża bowiem zasada „oko za oko, ząb za ząb“, a cel uświęca środki.

Zwraca uwagę ciekawa okładka książki. Szkoda, że tego widocznego na niej lekko zamglonego klimatu miejskich uliczek w powieści nie czuć, choć atmosfera jest mroczna i niepokojąca. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że zdobiąca okładkę fotografia, The Old Closes and Streets of Glasgow (1868), przedstawia tak naprawdę Glasgow. Jej autorem jest szkocki fotograf Thomas Annan.

Miasto cieni jest reklamowane jako thriller historyczny. Wydaje się być nim przede wszystkim w drugiej części, w pierwszej stanowi raczej osadzoną w historii powieść obyczajową z wątkami kryminalnymi, sensacyjnymi i romansowymi. Nie ma tu tak naprawdę wiele o ciemnych zaułkach Dublina czy tajemnicach Wolnego Miasta Gdańska - chyba, że uznamy za nie działalność zwolenników nazizmu, zwłaszcza w Gdańsku. Mimo sugerowania mocnego osadzenia fabuły w historii, nie jest wyjaśnione źródło nastrojów pronazistowskich w tym drugim (jest głównie ukazana przemoc organizacji hitlerowskich), ich kontekst  historyczny i narodowościowy (na przykład to, że Polacy stanowili w owych latach zaledwie 10-15% mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska). Zakazane uczucia, jak choćby wspomniana na okładce jakoby niedozwolona w tym czasie w Irlandii miłość Żydówki i protestanta, nie zawsze były tak naprawdę zakazane. Potwierdza to fabuła, ale jednoznaczne stwierdzenie w zapowiedzi książki brzmi efektowniej. Przerysowania, kontrowersje i wywoływanie silnych emocji jest sposobem nie tylko reklamowania książki, ale i cechą pisarstwa Michaela Russella. Stara się on często poruszać sferę emocjonalną odbiorcy metodą kreślenia postaci grubą kreską, niemal karykaturalnego uwypuklania jakichś cech, zdecydowanego dzielenia ludzi na tych dobrych, którzy co najwyżej popełniają drobne błędy, oraz tych permanentnie złych. Czytelnik nie ma mieć żadnych wątpliwości, kto jest kim. Historia jest tu stale obecna, niestety, wybiórczo, ale dla kogoś niezorientowanego w tematyce chwilami mało zrozumiała. Autor nie wyjaśnia zbyt wiele, dużo rzeczy pomijając milczeniem i po swojemu ustawiając akcenty. Pewne sytuacje, opisy mogą nawet wywoływać mylne wrażenia, o ile nie posiadamy szerszej wiedzy o tym, co się wtedy wydarzyło. Można odnieść wrażenie, że autor patrzy na historię po pierwsze, z punktu widzenia Brytyjczyka, zainteresowanego swoistym umniejszaniem roli kolonialnej swojego kraju wobec Irlandii. Po drugie - z punktu widzenia współczesnego człowieka, a więc kogoś, kto wie, jak potoczyły się dzieje świata. Przy czym dzieje te traktuje Michael Russell wybiórczo. Oceniając postawę Kościoła Katolickiego wobec bieżącej polityki, nie wspomina o wpływie na nią całkiem nieodległej przeszłości. Kpi z jednych teorii spiskowych, jednocześnie tworząc własne - zgodnie z zasadą, że pojedyncze przykłady są dowodem na jakieś uogólnione twierdzenie. Dziwi się zatem poczuciu zagrożenia ludzi Kościoła ze strony rewolucjonistów, radykałów, komunistów, którzy pokazali, że nie tylko słowami, ale i wpisaną jawnie w ich programy przemocą będą dążyć do zniszczenia religii i całych wrogich grup społecznych. Wszak lata trzydzieste znały już doświadczenie bezwzględnej walki z Kościołem, w tym prawnego uczynienia z wierzących obywateli drugiej kategorii w Meksyku. W kraju tym dużą rolę odgrywali lewicowi politycy związani z masonerią. To również doświadczenie antyklerykalnych działań wielkiego mistrza loży masońskiej Giuseppe Garibaldiego, który z chęcią sięgał po przemoc do osiągnięcia celów politycznych. To świadomość mających wtedy miejsce prześladowań religijnych i mordów przeciwników nie tylko politycznych na terenie ZSRR. Gułagów, deportacji, tragicznego Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-1933 i w innych rejonach ZSRR. Dla Russella te fakty nie istnieją, problemem jest tylko antysemityzm wybranych grup społecznych, nazizm i faszyzm.

Doświadczenie scenopisarskie Russella wpływa mocno na jego styl, w którym dużo jest opisów. W powieści powinien pokazywać postać w miarę możliwości wielowymiarowo, dbając o szczegóły, istotne detale, dzięki którym za sprawą wyobraźni możemy zobaczyć osobę. Scenariusze nie wymagają aż takich szczegółów, uzupełniają je twórczo aktorzy, którzy korzystając z sugestii i zaleceń, tworzą jakąś postać, będącą zlepkiem wyobrażeń twórców filmu i aktora. Russell nie do końca umiejętnie kreuje takie niejednoznaczne, bliższe rzeczywistości i mniej filmowe postaci. Jego sposób pisania, skłonność do zdecydowanych, jednoznacznych ocen i mocnych słów może podobać się wielbicielom seriali telewizyjnych, jest jakby przeniesieniem tego stylu na karty papieru.

Sporo poruszanych w książce spraw związanych z historią Irlandii początku XX wieku było dla mnie w trakcie lektury powieści nie do końca zrozumiałych. Trochę wiedzę tę wzbogacił zamieszczony w książce dodatek Opowieść o dwóch traktatach. Sięgając jednakże do innych materiałów, widać pewną rozbieżność między rzeczywistością a sposobem przedstawienia tych samych faktów w Mieście cieni. Może to po części wynikać z subiektywnego spojrzenia bohaterów na wydarzenia, w których uczestniczą. Bohaterowie książki nie reprezentują bowiem większości społeczeństwa, należą do mniejszości, grup na co innego wrażliwych, mających często inne poglądy i interesy niż reszta. Ich podejście nie odzwierciedla zatem w pełni klimatu lat trzydziestych w Gdańsku czy w Dublinie, a raczej nastroje panujące w określonych środowiskach. W powieści istotne wydają się uznawane za wewnętrzne problemy Irlandii związane z wojną domową, działalnością członków IRA oraz powstaniem jako dominium brytyjskiego Wolnego Państwa Irlandzkiego. Są one przedstawione jednak głównie jako wynik wewnętrznych tarć wśród Irlandczyków, nie uwzględniony zostaje wpływ wieloletniej kolonialnej polityki Brytyjczyków wobec tego narodu, opartej na zasadzie dziel i rządź. Ruch Błękitnych Koszul, który powstał w 1933 roku, porównywany jest do bojówek faszystowskich Mussoliniego. Nie wspomina się, że powstał on jako reakcja weteranów walk o niepodległość Irlandii na przemoc paramilitarnych bojówek komunistycznych, próbujących doprowadzić do rewolucji i odwoływał się do idei pełnej niepodległości całej wyspy (również Irlandii Północnej), uwolnienia się spod dominacji brytyjskiej. Jego rola okazała się zresztą stosunkowo niewielka, o czym zresztą wspomina Russell we wspomnianej już Opowieści o dwóch traktatach. Nie napotykamy w Mieście cieni - nie pasuje to chyba do założeń fabuły - żadnych informacji o działalności zbrojnej komunizujących terrorystów z IRA i zapleczu ludzkim tej próbującej - choć z mizernym efektem - współpracować z nazistami organizacji. Podejście autora do historii pokazuje również pewien fragment Opowieści. Russell stwierdza w nim, że dużym sukcesem państwa polskiego była odbudowa niemal doszczętnie zniszczonego wskutek wojny Gdańska. Od pewnego czasu wiadomo o tym, że Gdańsk nie ucierpiał tylko wskutek walk o miasto, bombardowań i ostrzału artyleryjskiego, ale był również poddany celowemu burzeniu zdobytego miasta, w tym jego zabytków, przez wojska sowieckie.

W powieści pojawia się na chwilę ciekawa postać Roberta Briscoe, bliskiego przyjaciela Eamone’a de Valery, który był członkiem IRA, walczył przeciwko Wolnemu Państwu podczas wojny domowej, później jako działacz polityczny został członkiem parlamentu, a jednocześnie był przywódcą społeczności żydowskiej w Irlandii. Nie jest, niestety, bliżej ukazana działalność Żydów w IRA czy ich stosunek do Wolnego Państwa.

Nie ma więc w Mieście cieni, mimo zwrócenia uwagi na wiele interesujących aspektów tamtych czasów, ukazanej pełnej atmosfery Irlandii lat trzydziestych XX wieku. Lepiej jest z opisem klimatu przedwyborczego w Wolnym Mieście Gdańsku. Nie ma nic o wspomnianych już grupach rewolucyjnych w Irlandii, o głębszych przyczynach krwawych zatargów między różnymi ugrupowaniami, o podziałach w społeczeństwie i w rodzinach. Więcej jest spraw obyczajowych, które nie były istotne z punktu widzenia większości społeczeństwa. Co rusz na różne sposoby wyrażane jest wyraźnie antykatolickie nastawienie autora. Pewne sytuacje wydają się historycznie mało wiarygodne, na przykład romans młodej Żydówki, pochodzącej z tradycyjnego domu, z księdzem katolickim czy życzliwa akceptacja religijnego Żyda dla kontaktów jego córki z gojem. Nie jest to problemem samym w sobie - wszak to jest literatura i prawo autora do swobody twórczej. Kwestią istotną jest raczej mieszanie literackiej fikcji z historyczną prawdą, utożsamianie ich ze sobą, o czym świadczą liczne komentarze czytelników - chociażby w sieci. Współcześni czytelnicy w zdecydowanej większości uczą się bowiem historii nie z opracowań krytycznych napisanych przez fachowców, ale z beletrystyki wiele spraw upraszczającej, wyrażającej przekonania autora, starającej się oddziaływać na emocje. Wiedzę historyczną większość czerpie zatem z kultury masowej, powieści, seriali, krótkich artykułów i filmów. Czytelnicy ci twierdzą potem na podstawie tylko jednej rzeczy, którą zobaczyli, usłyszeli czy przeczytali, że tak było, choć jest to często zaledwie półprawdą. Szybko przyjmują za prawdę to, co odpowiada ich przekonaniom, a niekoniecznie faktom. Historia oparta na faktach nie jest już nauczycielką życia. Życia coraz częściej uczą raczej jej uproszczone, nierzadko motywowane ideologicznie reinterpretacje.

Kup książkę Miasto cieni

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Miasto cieni
Książka
Miasto cieni
Michael Russell
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy