Nie ma chyba osoby, która nigdy nie słyszała o Matce Teresie z Kalkuty. Nikt nie wątpi, że włożyła ona całe swoje serce i siły w dzieło, którego dokonała. Przyznanie jej Pokojowej Nagrody Nobla oraz najwyższego indyjskiego odznaczenia państwowego Bharat Ratna za pracę humanitarną nie pozostawia żadnych wątpliwości. Znamy ją jednak tylko z jednej strony.
Paul Murray dzieli się z czytelnikiem swymi osobistymi doświadczeniami, zdobytymi w czasie spotkań z Matką Teresą. Wskazuje na jej przeżycia nocy ciemnej, wynikające z obecności Boga „całkowicie obecnego, a mimo to całkowicie ukrytego”. Jej udziałem były również mistyczne wizje oraz wewnętrzne słowa. Zgromadzenie Misjonarek Miłości założyła na wyraźne polecenie Chrystusa.
Autor próbuje wyjaśnić tajemnicę nocy ciemnych, które Matka Teresa skrzętnie ukrywała przed światem. Odczuwając wewnętrzną oschłość i ciemności, jednak nie przestawała uśmiechać się do ludzi i pomagać potrzebującym. Całą swoją postawą dawała świadectwo Chrystusowi cierpiącemu w człowieku.
Tłumacząc znaczenie nocy ciemnej, Murray powołuje się na świętego Jana od Krzyża. W kontekście jego dzieł zrozumiałymi stają się udręki kontemplacyjnej duszy Matki Teresy. Cierpieniem nocy była dla niej „dojmująca tęsknota za Bogiem”. Chrystus w jej sercu otoczony był ciemnością. Odczuwała Jego Miłość jako pustkę i zupełne porzucenie. Jednak całkowicie się Mu oddała, pozwalając, by w niej od nowa przeżywał mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Łatwo możemy sobie wyobrazić, ile wysiłku musiała włożyć w ukrycie swego stanu ducha, by – mimo tego – zachować najgłębszą wiarę, nadzieję i miłość.
Pomocą w zrozumieniu owego paradoksu są przytoczone przez autora słowa papieża Pawła VI: „wierzący chrześcijanin może mieć dwa serca: jedno przyrodzone, drugie nadprzyrodzone”. Wniosek z tego wynika prosty: na poziomie zwykłego uczucia Matka Teresa doświadczała ogromnego opuszczenia, natomiast tam, gdzie najmocniej działa łaska nadprzyrodzona, miała świadomość zjednoczenia z wolą Bożą.
Z czasem nauczyła się uważać ciemność nie tylko za udział w męce Chrystusa, ale również za „duchową stronę jej apostolatu”. Będąc praktyczną Misjonarką Miłości skupiała się na tych, którzy - nie mając nikogo - najbardziej potrzebowali pomocy i uwagi (najubożsi z ubogich na całym świecie).
Ostatnie rozdziały Paul Murray poświęcił niezapomnianym chwilom towarzyszącym beatyfikacji Matki Teresy. Wśród zebranych na Placu świętego Piotra widział ludzi młodych i starych ze wszystkich narodów. Wydarzenie to zaowocowało wspomnieniami, dzięki którym zrozumiał, że osobista znajomość z bohaterką tego dnia stała się dla niego ogromnym darem i błogosławieństwem.
Niech dzieło życia błogosławionej z Kalkuty będzie dla nas świadectwem niezaprzeczalnej prawdy, że Bóg jest Miłością i warto dla tej Miłości poświęcić wszystko.
Duchowość dominikańska przyciąga tłumy. Dominikańskie kościoły i duszpasterstwa gromadzą tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi. Co takiego ma w sobie ta właśnie...