Marek Hłasko zmarł w wieku 35 lat. Jego matka umarła w wieku lat 89. Maria Hłasko została osierocona przez syna, który odszedł przed nią, odwracając porządek śmierci. Miała wtedy 71 lat. Przez kolejnych kilkanaście będzie walczyła o dobre imię dziecka, o spuściznę literacką, o należne jej prawa autorskie do twórczości Marka. Do ostatniej chwili swojego życia będzie otrzymywała listy z niemieckich wydawnictw i od Sonji Ziemann, która – wprawdzie porzucona przez Marka – przyjmie jednak rolę Frau Hłasko – wdowy, "anioła opiekuńczego". Do ostatnich chwili swojego życia Maria nie będzie wiedziała, kto i gdzie w świecie wydaje opowiadania Marka Hłaski. Honoraria jej przysługujące będą pobierali inni. Praca dyplomowa Barbary Stanisławczyk to reportaż, opisujący perypetie samotnej matki i jej zmagania z zakłamanym światem. Światem, w jakim stosunkowo swobodnie obracał się Marek. Niepublikowany dotąd zbiór korespondencji Marii Hłasko wyjaśnia zagmatwane historie, wedle których każdy, kto miał styczność z Markiem, nawet przypadkową, podawał się za przyjaciela i zgłaszał gotowość do niesienia pomocy przy odzyskiwaniu rzeczy osobistych i manuskryptów, przy nawiązywaniu kontaktów z niemieckimi wydawnictwami, w pośrednictwie między Marią a środowiskiem prawniczym. Pojawiają się takie nazwiska, jak Leonidas Ossetyński, Leszek Szymański, Janusz Pilecki, Piotr Guzy, Robert Kaplan czy Wilhelm Moll. Matka Marka Hłaski nigdy nie otrzymała nawet połowy tego, co przyjaciele obiecywali: części rękopisów nie udało się do tej pory odnaleźć, zaś umowy wydawnicze okazywały się jedynie nic nie znaczącymi kartkami papieru. Niemieckie oficyny nie wywiązywały się z postanowień, które z Marią Hłasko zostały ustalone. Matka Hłaski jest ciekawym studium samotności kobiety – rodzicielki, która traci swojego syna. Wielokrotnie w treści listów opisze swoje zranione matczyne uczucia, niespełnione i skaleczone w dniu śmierci Jego. Ze śmiercią [Marka] straciłam wszystko – pisała Maria Hłasko do Zbigniewa Sołuby, redaktora naczelnego "Ekspresu Wieczornego", który w krótkiej notce nazwał Marka zdrajcą. Przez kolejne 18 lat będzie stała na straży dobrego imienia syna; dopóki wystarczy jej sił, osobiście zajmie się każdym przypadkiem fałszowania historii jej ukochanego dziecka. Zmarli nie mogą się bronić. Przez cztery lata próbowała Maria Hłasko sprowadzić do kraju zwłoki swojego syna. Pani Hłasko bardzo się starała o sprowadzenie syna i chyba w końcu władze machnęły ręką – powiedział autorce reportażu Edmund Makuch (Wydział Kultury KC), wcześniej namawiany przez Lesława Bartelskiego do zgody na ekshumację. Wreszcie, 18 listopada 1975 roku, Marek Hłasko spoczął w polskiej ziemi. Nie mógł wrócić do Ojczyzny za życia, wrócił po śmierci. W swojej książce Barbara Stanisławczyk raczej unika dalekosiężnych, wartościujących wniosków, dotyczących zebranego przez nią materiału badawczego, woli pozostawić interpretację czytelnikowi, dając mu do ręki oryginalny i nad wyraz cenny dokument biograficzny. Nie można zaprzeczyć jednak, że wydźwięk ogólny, wypływający z tonu listów pani Marii Hłasko, nie pozostawia złudzeń, tym samym wpisując pozycję Matka Hłaski w odkłamujący wybitnego pisarza kanon historii literatury.
"Dziewczyny" to książka opowiadająca nie tylko o prostytucji, ale też, a może przede wszystkim, o samotności, pragnieniu bliskości i niespełnionych pragnieniach....
Otchłań cywilizacyjnego pęknięcia, który odsłania ta książka, nie może pozostawić jej czytelnika obojętnym. Autorka precyzyjnie pokazuje, jak to pękniecie...