Jesień to wymarzony czas na przygotowywanie przetworów. Można kisić ogórki, robić przeciery pomidorowe, wekować jarzyny, suszyć grzyby i owoce. Jeśli pamiętacie przetwory, które przygotowywały wasze babcie, te smaki i zapachy, te kolory, którymi była wypełniona kuchnia, nigdy nie zgodzicie się na pełne sztucznych konserwantów dżemy z masowej produkcji. Bo i co z tego, że konfitura z przetwórni przetrwa nawet kilka lat, nie straci koloru ani konsystencji? Konfitura z własnej spiżarni zawsze będzie od niej lepsza.
Po pierwsze: pamiętajcie, żeby własne przetwory robić z owoców z własnej działki lub ogrodu. Zebrane rano, przyrządzajcie tego samego dnia. Im krócej owoce zalegają w chłodniach i na półkach sklepowych – tym więcej jest w nich składników odżywczych. Tym są smaczniejsze i bardziej wartościowe. Zdziwicie się, jak mało cukru musicie dodać do jabłek i śliwek, aby wasze konfitury były słodkie i pełne smaku.
Konfitury z własnego garnka nie tuczą, nie wywołują wysypek. Odżywiają, nie tylko zapychają żołądek. A ich przygotowanie wcale nie jest trudne. Nie martwcie się, że własne przetwory wymagają pracy. Można przecierać owoce przez sito, ale można też zmiksować. Można kupować słoiki i ozdabiać ich wieczka kolorowymi serwetkami, a można po prostu skorzystać ze słoików „z odzysku" – zdziwicie się, jak bardzo są trwałe.
Jeśli skorzystacie z własnych owoców i poświęcicie swój czas, przetwory, które zapełnią waszą spiżarnię, będą za darmo. Każdego roku przygotowuję dwieście słoików przecieru pomidorowego i 100 słoików konfitur. Wystarczy policzyć, ile pieniędzy zostaje w moim portfelu. A poza tym wszystkim, naprawdę świetnie się bawię.
Poradnik Marmolady i konfitury nie nauczył mnie wiele. Raczej pozwolił uporządkować wiele spraw, poukładać na kolorowych karteczkach przechowywane od lat przepisy, poznać nowe sposoby pasteryzowania, nauczyć się robić kandyzowane kasztany i po prostu popróbować nowych opcji. W świecie, w którym coraz trudniej kupić bliskim ciekawy prezent, słoiczek własnoręcznie przygotowanej marmolady z poziomek, które rosną w moim ogródku, opakowany w kolorowy papier i ozdobiony naklejką dołączoną do książki, urasta do rangi biżuterii od Tiffany'ego. A jeśli zachowam jeden mały słoiczek dla siebie i zjem go w chwilach małego smuteczku, na pewno poczuję się lepiej.
Zajrzyjcie do tej książki. Dzięki niej wasza kuchnia będzie pachniała owocami. A do domowej przetwórni możecie zaprosić dzieci, które z radością pomieszają w garnkach. W końcu przeciskanie pomidorów przez sitko można zlecić mężowi, a próbowanie – najmłodszemu synkowi. Wspólna praca stanie się miłym doświadczeniem. A to już jest bezcenne.
Po skończonej pracy i pozmywaniu wszystkich naczyń odłóżcie poradnik na półkę z książkami kucharskimi. Jest tak ładny i kolorowy, że powinien stać na samym brzegu. Przypomina słoiczek ze słodkimi owocami. Gdy go widzę, od razu nabieram apetytu na konfitury.
Fatima. To tu w 1917 roku Matka Boża ukazała się w pobliskiej dolinie trojgu małych pasterzy. Modlitewnik w 100-lecie pamiętnego orędzia, to doskonała...
Język hiszpański na co dzień to rozmówki i mini kurs językowy przeznaczony dla osób chcących poznać podstawy języka hiszpańskiego. Kurs obejmuje zasób...