Kolejna książka Magdaleny Kordel to historia łatwa, lekka i przyjemna. Madeleine, warszawska singielka, porzuca swoje banalne życie i emocjonalnie pasożytującego na niej kochanka, po czym pod wpływem impulsu kupuje dom. Rusza na Dolny Śląsk, aby zobaczyć, co nabyła i od tej pory jej życie nabiera zupełnie innego wymiaru. Madeleine bowiem nie tylko zamienia Warszawę na Malownicze, ale przenosi się także w przestrzeni, którą określiłabym jako emocjonalną. Poznaje ludzi, dla których świat nie zawiera się w sukcesach związanych z kolejnymi stopniami korporacyjnej kariery, ale w pięknie natury, spokoju i czymś, co można nazwać godnością. Ciekawe jest to, że ta godność nie łączy się - albo łączy w niewielkim stopniu - z zawartością portfela.
Na pogardzanej w stolicy prowincji Madeleine odkrywa nie tylko inny wymiar życia, ale odbywa także swoistą wyprawę w głąb siebie. Staje się otwarta na innych, poszukuje rozwiązań, których nie tylko ona jedna jest beneficjentką, widzi problemy, których nie da się rozwiązać za pomocą karty kredytowej. Nabiera szacunku dla innych, ale także i dla rzeczy, które ją otaczają. Dom, który ją przygarnia, jest bowiem zbiorem uczuć ludzi, którzy w nim żyli. Madeleine musi go wyposażyć nie tylko w pieczołowicie zbierane starocie, dla których lokalna kolekcjonerka antyków poszukuje dobrych opiekunów, ale też w nową historię, której to ona, Madeleine będzie autorką. Pomogą jej w tym właściciele lokalnego pensjonatu, ksiądz, pan Miecio - złota rączka i para dzieci, którym się w życiu nie wiodło. Na drodze Madeleine stanie też zbuntowana siostra kobiety i Julia, maturzystka, która poszukuje wyjaśnienia tajemnicy związanej z jej ojcem i zmarłą matką. A za Julią do Madeleine trafi Tymek, młody kandydat na leśniczego, który kocha Malownicze równie mocno jak Julię.
Motyw ucieczki od cywilizacji, wielkiego miasta na prowincję to sprawdzony, choć nieco już wyeksploatowany sposób na stworzenie przyjemnej atmosfery w powieści. Sielskość - a nawet sielankowość - bukoliczna sceneria i pewien fałsz w konstruowaniu świata powieściowego powoduje, że trudno doszukać się w tej książce czegoś więcej. Można zaryzykować tezę, że Magdalena Kordel wpisała się w terapeutyczną koncepcję leczenia powieścią. Bo pomimo problemów, jakie dręczą bohaterów Wymarzonego domu, największymi trudnościami są uczucia i ich brak, a pozostałe niedogodności tak czy inaczej udaje się rozwiązać. Madeleine nie tylko dysponuje środkami na zakup i wyposażenie domu, ale i może w nim mieszkać. Malownicze nie pozwala na swobodną komunikację za pomocą telefonów komórkowych, ale ma dobry zasięg dla nawigacji GPS, pan Miecio, choć nie trzeźwieje, jest w rzeczywistości miłym człowiekiem, a dziadkowie Marcysi, choć trudnią się pokątną sprzedażą alkoholu, są ludźmi „honornymi” i nie przyjmą pomocy od nieznanej kobiety.
Jak wiele eklog od czasów Teokryta, a także w czasach barokowego klasycyzmu, sielanka zawsze była utworem stylizowanym, z gruntu fałszywym, będącym wytworem kultury miejskiej i miała ukazywać, przez zaprzeczenie, jej wady. Uprawiał ją Mikołaj Rej, Jan Kochanowski, a w XX wieku między innymi Czesław Miłosz. Głównym motywem zwykle była spełniona miłość, radosne życie na prowincji i poszukiwanie szczęścia pomimo wielu trudności. Tak też jest w przypadku Wymarzonego domu. Autorka nie wychodzi poza pewne obowiązujące schematy zarówno w warstwie topiki, jak i języka. Zadaniem powieści jest niesienie pokrzepienia i, co tu kryć, rozrywki dla amatorów gatunku. W wersji strywializowanej sielanka święci triumfy w powieściach dla kobiet, czego przykładem są książki Małgorzaty Kalicińskiej, Katarzyny Grocholi czy popularnej w Polsce Frances Mayes, autorki powieści Pod słońcem Toskanii.
W Wymarzonym domu najsłabszym ogniwem jest warstwa językowa dzieła. Dobór ugładzonych zwrotów nie pozwala na osiągnięcie napięcia, które mogłoby być dodatkowym atutem książki. Warto jednak dodać, że Magdalena Kordel wzbogaciła powieść o akcenty humorystyczne, dzięki którym osłabiła nieco cukierkowy przekaz życia w Malowniczem. Książka pozostawia przede wszystkim spory niedosyt, czekam zatem na kolejną historię Magdaleny Kordel.
Niektórzy mówią, że gdy życie rzuca ci kłody pod nogi, zawsze możesz otworzyć tartak. Antolka właśnie tego musiała się nauczyć. Nigdy nie...
Nie jest samotny ten, kto ma kogoś do kochania. Rok temu Michalina odważyła się wypowiedzieć skryte życzenia, a dziś aż trudno jej uwierzyć we własne...