Znajdujemy się w Anglii. Jest rok 2021. Dwadzieścia sześć lat temu, czyli w roku 1995, stała się katastrofa- ludzie stali się całkowicie bezpłodni. Rok tej klęski nazwano Omegą. W końcu to ostatnia litera alfabetu, a brak możliwości pozostawienia kolejnego pokolenia zwiastuje nieuchronnie kres ludzkości. Cały świat pogrążył się w rozpaczy. Zapanował chaos. Wiele osób przestało wykonywać swoje obowiązki, pogrążyło się w całkowitej apatii. Po co przecież dbać o domy, ogrody itd., skoro nie będą się nimi cieszyły następne pokolenia? Zlikwidowano dziecięce place zabaw, żeby nie przypominały o bolesnej stracie. Kobiety przelały uczucia macierzyńskie na lalki oraz koty (w powieści jest groteskowa, ale i przerażająca scena, gdy na chrzest do kościoła przywożono w wózkach spowite w niemowlęce ubranka niedawno urodzone kocięta!). Jedną z nielicznych osób, które nie poddały się wszechobecnej apatii, okazał się Xan- zarządca Anglii. Wykorzystał chaos do stworzenia własnej dyktatury. W jego wizji państwa nie było miejsca dla osób starszych, będących na bakier z moralnością oraz niepełnosprawnych. Staruszkowie byli zmuszani do zbiorowego samobójstwa zwanego Wyciszeniem. Przestępcy z kolei ( a przestępstwem mogło być nieumyślne popchnięcie kogoś!) byli zsyłani na złowrogą wyspę, gdzie żyli w strasznych warunkach. Niepełnosprawni byli pomijani przy obowiązkowych, upokarzających corocznych testach płodności. Przy sprawowaniu swej władzy Xan nie musiał uciekać się do tortur. Znał bowiem odpowiednie narkotyki, po których zaaplikowaniu człowiek nie jest w stanie kłamać.
Zniechęceniu oparł się- choć w inny sposób- także były doradca Xana, nauczyciel akademicki Theo. Jego sposób radzenia sobie w tej strasznej sytuacji najlepiej opisują wypowiedziane przezeń słowa:
"Wciąż umiem znaleźć zadowolenie, bardziej intelektualne niż zmysłowe, w olśniewającym blasku oksfordzkiej wiosny w kwiatach przy Belbroughton Road, piękniejszych z roku na rok, w promieniach słońca wędrujących po kamiennych murach, w kwitnących kasztanowcach rozkołysanych na wietrze, w zapachu pola kwitnącej fasoli, w pierwszych płatkach śniegu, w kruchej zwartości tulipana. Przyjemność nie musi być mniej żywa dlatego, że nastaną stulecia przyszłych wiosen z kwieciem niewidzianym przez ludzkie oczy, że mury się skruszą, drzewa umrą i spróchnieją, ogrody zarosną chwastami i trawą; najważniejsze, że całe to piękno przeżyje ludzką inteligencję, która je odnotowuje, cieszy się nim i je opiewa."
Wspomniany Theo prowadzi spokojne życie nauczyciela akademickiego. Monotonię jego istnienia przerywa spotkanie z grupą pięciu osób, które nie potrafią pogodzić się z kierunkiem rządów Xana. Skontaktowali się z nim, licząc, że jako były doradca będzie miał na dyktatora jakiś wpływ. Theo od początku nie wierzy w powodzenie misji, ale rozmawia z Xanem. Oczywiście jego prośby nie są wzięte pod uwagę. Oznajmia to grupie i traci z nimi na pewien czas kontakt. Wydaje się, że ich drogi całkowicie się rozeszły. A jednak po jakimś czasie członkowie stowarzyszenia zjawiają się ponownie w jego życiu, prosząc o wsparcie. Przynoszą przy tym sensacyjną wiadomość. Jedna z kobiet jest w ciąży! Trzeba jednak, żeby Xan nie dowiedział się o tym. Bohaterowie ruszają w pełną niebezpieczeństw drogę. Czy wyprawa skończy się szczęśliwie? Czy wszyscy dojadą do celu? Czy kobiecie uda się spokojnie urodzić dziecko? Ciekawych odpowiedzi na to pytanie zapraszam do lektury.
Książkę można czytać po prostu jako rewelacyjny thriller, który naprawdę straszy i trzyma w napięciu. Dla mnie jednak uderzające jest jeszcze co innego- niezwykłe piękno świata, któremu grozi zagłada. Świadomość nieuchronnej ruiny podkreśla jego urok. Jeśli ktoś czytał Czechowicza, znajdzie u Niego to samo zestawienie ""Arkadia- katastrofa"" które podkreślali różni krytycy. Arkadia wydaje się jeszcze wspanialsza przez to, że mamy świadomość jej kruchości.
Ktoś inny może odczytać z kolei wciąż aktualne ostrzeżenie przed rządami totalitarnymi. Książka jest więc wielowymiarowa.
Lektura momentami przerażająca, a jednocześnie zmuszająca do myślenia. Polecam.
Kalina Beluch