Łowca Agnieszki Pruskiej to znakomita powieść kryminalna, w sposób bardzo szczegółowy ukazująca kulisy pracy polskiej policji.
Na gdańskim osiedlu zostaje brutalnie zamordowana kobieta. Wydaje się, że będzie to kolejna rutynowa sprawa w karierze doświadczonego śledczego Barnaby Uszkiera. Problem w tym, że szybko okazuje się, że morderca nie pozostawia praktycznie żadnych śladów. Dobrze zna okolicę, w której grasuje i potrafi unikać ludzkiego wzroku, dzięki czemu jest w zasadzie niewidzialny. I – co gorsza – planuje kolejne zbrodnie.
Łowca to ostatnia już część cyklu z komisarzem Barnabą Uszkierem w roli głównej, wypada więc w tym miejscu poświęcić choć odrobinę miejsca naszemu bohaterowi. A warto, bo Uszkier nie jest kolejnym alkoholikiem po rozwodzie i z licznymi problemami. Nie jest też natchnionym geniuszem, który w wyniku przebłysku błyskawicznie znajduje rozwiązanie każdej sprawy. To normalny facet, kochający swoją rodzinę, po godzinach dbający o siebie (uprawia aikido, biega), a w pracy – ogromnie sumienny. Sumienność, systematyczność, dobra organizacja – to cechy, które sprawiają, że jest tak skuteczny. Uszkier przykłada się do swojej pracy, potrafi też mądrze zarządzać pracą innych. Bo dochodzenie – inaczej niż wyobraża sobie wielu z nas – to nie gra jednego czy dwóch napastników. To sport zespołowy, w który bardzo często zaangażowanych jest kilka lub nawet kilkanaście osób.
Pracy tych osób właśnie poświęca Agnieszka Pruska bardzo wiele miejsca w swojej powieści. Autorka szczegółowo opisuje przeglądanie setek godzin nagrań z monitoringu, żmudne przesłuchania świadków, wizje lokalne, przeszukania, sekcje, a także próby stworzenia profilu mordercy. Znowuż: inaczej niż w przypadku wielu popularnych thrillerów, dochodzenie nie trwa tu dwa-trzy dni. Bywa, że prace ciągną się niemiłosiernie, a pojedynek z mordercą przedłuża się, śledczy bowiem czekają na każdy jego, nawet najmniejszy, błąd. Jeśli interesują Was procedury śledczych, cała ta „policyjna robota", ale w wydaniu nie upudrowanym, lecz możliwie oddającym polskie realia, Łowca zdecydowanie jest lekturą dla Was.
Szczegółowość i wiarygodność opisów nie oznacza, że powieść Agnieszki Pruskiej nuży. Autorka potrafi umiejętnie tworzyć gęstą, mroczną atmosferę niepokoju i napięcia, którą dopełniają mocne opisy często makabrycznych zbrodni. Jasne, akcja nie pędzi tu na łeb, na szyję, jednak Pruskiej udaje się cały czas utrzymać uwagę czytelnika. Dodatkowym atutem powieści jest jej – by tak rzec – lokalny charakter, z książką można by było udać się na dłuższy spacer ulicami i uliczkami Gdańska. Oczywiście jeszcze bardziej dodaje to jej wiarygodności.
Bardzo solidny kryminał – tak można by było opisać Łowcę Agnieszki Pruskiej. To rzetelna pisarska robota, w której zamiast szokujących, lecz mało wiarygodnych zwrotów akcji mamy sprawnie budowane napięcie, wiarygodny opis pracy śledczych i pasjonujący pojedynek między mordercą a stróżami prawa. Łowca powinien więc usatysfakcjonować czytelników – nie tylko tych, będących miłośnikami gatunku.
Dwie nauczycielki postanawiają odpocząć w urokliwej leśniczówce koło Olsztynka. Zdeterminowane, by spędzić przyjemnie czas na zbieraniu grzybów...
W niewielkiej urokliwej miejscowości czuć już ducha świąt. Niestety, świątecznego nastroju nie ma Iga Młocińska, której chłopak Bartek zaginął przed paroma...