Klasyka literatury ma różnorodne oblicza: niekiedy wzrusza, często pobudza do myślenia, czasem "jak nie zachwyca, jak zachwyca!"; są jednak takie książki, które trafiły do annałów i złotymi zgłoskami zapisały się na listach najwspanialszych dzieł z jednego prostego powodu: świetnie się czytają. I do takiej grupy należy niewątpliwie najbardziej znany przejaw twórczości czeskiego pisarza i satyryka, Jaroslava Haška, czyli „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej”, do której można dorabiać wszelakie ideologie, zastanawiać się ciężko, co autor miał na myśli i odstraszać przeciętnych zjadaczy słowa pisanego filozoficznymi interpretacjami, ale która i tak pozostanie po prostu przezabawną, ciętą satyrą, której nie sposób nie znać, choćby z opowieści czy filmów.
Kiedy w Sarajewie ginie arcyksiążę Franciszek Ferdynand i rozpoczyna się I wojna światowa, pokątny handlarz psów z Pragi, Józef Szwejk, powraca do wojska by jak najlepiej służyć cesarzowi panu i mężnie oddać za niego życie… a przy okazji w armii jest ciekawiej niż w cywilu. I dobry żołnierz Szwejk, z coraz to nowymi opowieściami na ustach, ciekawymi (jeśli to dobre słowo) komentarzami, godną pozazdroszczenia gorliwością i oddaniem stara się jak najlepiej wypełnić swoje żołnierskie powinności. Tylko że jakimś niezrozumiałym zrządzeniem losu nic nie dzieje się tak, jak powinno, a sam prażanin obarczony piętnem patentowanego idioty wpada w coraz dziwniejsze tarapaty. Zwiedza kilka więzień, zapoznaje się ze szpitalem, nosi listy miłosne, dorabia jako ministrant, kilkakrotnie zostaje oskarżony o zdradę, raz wzięty do niewoli przez własną armię… A to wszystko na tle wielokulturowych i pełnych absurdów Austro-Węgier, znanych chociażby z filmu „CK dezerterzy”.
Przygody Szwejka cieszą się ogromną popularnością już od wielu lat, pomimo pesymistycznych przepowiedni że sukces powieści jest sezonowy, bowiem opowieść o rozpadzie Austro-Węgier szybko stanie się niezrozumiała dla czytelnika. I faktem jest, że zgodnie z obawami szanownych rzeczoznawców wiele subtelnych i nie do końca subtelnych aluzji jest mało czytelnych… ale to w niczym nie przeszkadza. Książka się nie zestarzała – można by sądzić, że po 86 latach humor powinien być już trochę zwietrzały, a ostrze dowcipu stępione i wycelowane w próżnię. Nic bardziej mylnego. Hašek dalej zdumiewa trafnością oceny i bacznym okiem wytrawnego satyryka wytyka rzeczy na które przeciętny, a nawet bardzo spostrzegawczy, czytelnik nie zwraca uwagi. „Losy…” pozostają, i pozostaną przez kolejne 86 lat, świetnie napisaną satyrą, ciętą i ostrą niczym bagnet, na wojnę i wojskowych, na kościół i księży, na prostych chłopów i wyrafinowanych inteligentów, na głupich i mądrych. Nie ma chyba osoby, która nie uśmiechnie się choć raz w czasie lektury; miejscami wręcz slapstickowa, często ironiczna, pisana z przymrużeniem oka, książka może się poszczycić feerią barwnych postaci i ich równie fascynujących historii. Akcja jest wartka i szybka, a jej zwroty równie zadziwiające co niespodziewane – naprawdę nie sposób się nudzić. Trochę zabawę psuje fakt, że Hašek zmarł w czasie pisania czwartego tomu i powieść pozostała bez jednoznacznego zakończenia… ale nie można się tym zrażać.
Warto tutaj wspomnieć o nowym tłumaczeniu książki, zrywającym chociażby z zakorzenionym już w potocznej polszczyźnie tytułem „Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej”. Już na podstawie tego można wskazać różnice między obydwoma tekstami: w starszej wersji Szwejk jest dobrotliwym i uśmiechniętym, uprzejmym acz prostym wojakiem, natomiast według Antoniego Kroha, który odważnie podjął się tego trudnego zadania, jest on cwaniakiem, prostackim żołnierzem. Nowa ‘wersja’ jest ostrzejsza i bardziej dosadna od poprzedniej. Tam stroniono od przekleństw; tu są one na porządku dziennym, język jest bardziej toporny, prostszy i mniej wyszukany. Przez to powieść straciła dużo na swojej dziwnej, czeskiej sielankowości. Ale czy wyszło to na dobre, czy na złe, trudno powiedzieć – mam jednak podejrzenia, że miłośnicy Szwejka z dziada na pradziada hołubić będą raczej poprzednie tłumaczenie, bardziej zgodne z, chociażby, filmem czeskim o przygodach tego wojaka (niestety, nie mogę pochwalić się znajomością oryginału książkowego, nie wiem, która wersja jest mu bliższa). Bardzo jednak dobrze się stało, że tłumacz pokusił się o dokładne przypisy, w których objaśnia niektóre zwroty, podaje nazwy geograficzne miejsc i szeroko komentuje treść, co spodoba się nawet najbardziej zatwardziałym obrońcom tytułowego „wojaka”.
„Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej” to klasyka literatury, pozycja iście obowiązkowa. Napisana z lekkim humorem powieść o tak ciężkich sprawach jak wojna wciąż bawi i wskazuje absurdy zarówno życia w rozpadających się Austro-Węgrzech jak i codziennej egzystencji. A dziwaczne opowieści Szwejka, czy wojaka, czy żołnierza, ciągle przyciągają uwagę. Mogę się nad tą książką zachwycać jeszcze przez kilka stron, zachwalać styl i smak, ale zamiast tego zaproponuję samodzielną lekturę i ocenę. Raczej nikt się nie zawiedzie na tym arcydziele Haška, powieści czeskiej od deski do deski.
Twórca Szwejka i jego praskie perypetie Przez pół wieku należała do legendy biograficznej Haška. Sam wiekopomny fakt ,,założenia" nowej partii, która...
Przygodami dobrego wojaka Szwejka literatura czeska przebojem wbiła się do literatury światowej. Bohater powieści Jaroslava Haška to niepozorny...