Lekarstwo na miłość - Agnieszka Łepki
Dziękuję autorce za możliwość przeczytania tej książki.
Kolejna lektura tej pisarki z niepisanego "cyklu" - od kobiety dla kobiet. Od dolnej granicy wieku, czyli 18 lat, aż po wiek podeszły. Chyba każdej z nas marzy się miłość jak z bajki, ale niestety, życie nie jest tak kolorowe jakby się tego chciało.
Jest to literatura obyczajowa, która jest podobna do poprzedniej książki, którą niedawno przeczytałam. ("Na własnych warunkach")
Temat przewodni skupia się na tzw. "duszeniu się w związku". Niespełnioniona miłość, zdrady, szowinistyczne traktowanie, toksyczne relacje, kłamstwa, czy też wieczne uczucie samotności. To wszystko to niestety smutne realia współczesnego świata. Miłość to rarytas, produkt luksusowy i w większości przypadków liczą się tylko pieniądze.
Historia przedstawia nam aż pięcioro głównych bohaterów, oraz inne postacie jako uzupełnienie w formie narratora.
Poznajemy Zosię, Kamila, Olę, Marka, oraz Marcina. Postacie są bardzo dobrze wykreowane i dynamiczne. Można by wręcz rzecz, iż to prawie autentyczne postacie, dosłownie jak żywi.
Nieważne, czy człowiek jest biedny, czy też bogaty, to nie ma żadnego znaczenia. Każdy niezależnie od statusu społecznego może się okazać Aniołem, czy też Diabłem w ludzkiej skórze.
Przeżyłam istnie ostry wulkan emocji przy poznawaniu życia każdej z tych postaci. Szczególnie zalazł mi za skórę Kamil - męski szowinista, manipulant, kłamca...
Jak czytałam jego wyrażanie opinii, oraz styl bycia, to aż dosłownie kipiałam ze złości. Mam nadzieję, że na świecie nie ma zbyt wiele takich osobników.
Marcin, to typ człowieka "Sam nie wiem czego chcę". Ucieka, mimo swej deklaracji miłości.
Marek, facet wiecznie trzymający się maminej spódnicy, lubiący papierosy i alkohol. Nic, tylko wieczne narzekanie w stylu serialowego Ferdynanda Kiepskiego.
Ola i Zosia, one odczuły co to znaczy być więźniem w relacji, która miała być wspólną życiową drogą.
Kobieta jak krzyczy, to znaczy, że pragnie walczyć o tę relacje, ale jeśli milczy, to nic nie ma już dla niej znaczenia.
Książka pochłonęła mnie od pierwszej strony i nie pozwoli mi tak szybko o sobie zapomnieć.
Zakończenie było niezłe i pokazywało dojrzałość, oraz to, żeby stawiać siebie na pierwszym miejscu. Nie dać się odsunąć na drugi plan, nie dać sobie "mydlić oczu", oraz nie przykładać siebie ponad mężczyznę.
Niezła historia, którą gorąco polecam wszystkim przyszłym czytelniczką. Z pewnością sięgnę i przeczytam następne książki tej autorki.
Już nie mogę się doczekać najnowszej zapowiedzi.
Moja ocena 9/10
Cytaty z książki:
"- O czym tu opowiadać?
- Jest o czym! Ja na przykład nigdy nie byłam szaleńczo zakochana wyznała Ola. Poznałam Marka, ale żeby mi tak naprawdę serce drgnęło, żebym poczuła. Żebym poczuła. Widzisz? - Zdenerwowała się. Nawet nie potrafię tego nazwać, bo chyba nie wiem, jak to jest. Nie myśl, że nie czułam do niego zupełnie nic, ale chyba taka spokojna miłość niewiele ma wspólnego z zakochaniem?
-Nie ma."
"Małżeństwo jest rodzajem kontraktu, po jego zawarciu dwoje ludzi podąża w jednym kierunku. Wdzięczność za fakt, że mogę nosić jego nazwisko, byłaby nienormalna. "
"Jeszcze może się zdziwić. Ile się naczytała historii o takich spotkaniach po latach. Kobiety roiły sobie, że ich dawni kochankowie wcale się nie zmienili, tymczasem spotykały nadętych buców z wielkimi brzuchami, którzy śmiali się rubasznie i rzucali seksistowskie uwagi. Podsumowując zamiast królewicza nawet nie żaba, tylko rozdęta ropucha."
"Jej rodzice wręcz przeciwnie. Marnowali energię na próby zatrzymania procesu wchodzenia Zosi w dorosłość. Z marnym skutkiem. To tak jakby garść piasku zatrzymać w zaciśniętej dłoni. Nie ma szans! Piasek zawsze będzie wysypywał się szczelinami. Tak i ona musiała mieć swoje doświadczenia, mylić się, cierpieć, a później wyciągać stosowne wnioski. Albo nie wyciągać. Nie da się przeżyć życia bez pomyłek. Nie da się
przeżyć go za kogoś. Z resztą czy próbując tego dokonać, nie robi się krzywdy własnemu dziecku!"
"Oczy córki promieniały szczęściem. Tylko ze szczęście zbudowane na cudzej krzywdzie nic dobrego nie przyniesie. Mówiąc krótko: karma wraca."
"-Marcin, wolisz zupę pomidorową czy krewetki? - zapytała niespodziewanie. Znowu nie potrafiła się powstrzymać.
- Cóż to za osobliwe pytanie?
- Odpowiedz?
- No cóż... Nie wyobrażam sobie jeść codziennie krewetek, natomiast w sytuacji głodu, biedy tudzież innej tragedii pomidorowa nie byłaby zła.
- Czyli wolisz żonę ode mnie?
-Ale masz pomysły...
-Bo to prawda. Jestem twoimi krewetkami. Będziesz jadł je raz w roku, może dwa. Będziesz się częstował, delektował. Do czasu! Zupę możesz jeść codziennie i nie zbrzydnie ci. Nie zrobisz ze mnie, dajmy na to, kalafiorowej, bo stanę się tak prozaiczna jak ta pomidotówka gotowana na niedzielnym rosole. I przestaniesz mnie kochać!
-Zośka! Co ty wygadujesz?! Porównujesz miłość do jedzenia?
-Tak! Bo jest podobna do jedzenia! My, kochanki, jesteśmy tymi wykwintnymi daniami, którymi wy - wiarołomni mężowie częstujecie się, gdy uda wam się urwać z łańcucha.
- Naprawdę, głupoty wygadujesz..."
"Drugi raz nie popełnię tego samego błędu, szukając sobie antidotum na miłość. Źle dobrane lekarstwo zwykle ma skutki uboczne."
“Mówiłam ci kiedyś, że wyszłam za mąż jemu na złość po tym, jak się rozstaliśmy, a tak naprawdę tylko siebie skrzywdziłam.”
“Kamil, każde małżeństwo przechodzi kryzysy. Ja na początku rzeczywiście nie umiałam okazywać ci uczuć we właściwy sposób, ale nauczyłam się tego.”
“Była zbyt młoda i niedoświadczona na takie eksperymenty. Nie miała duszy buntownika. Raczej chowała się w kącie i stamtąd obserwowała otoczenie. Z czasem zaakceptowała swoje życie.”
“Obojętność była rewelacyjnym stanem psychiki, dzięki któremu trudno było kogoś zranić.”
“A co mam zrobić? Przewrócić swój poukładany świat do góry nogami? Nie opłaca mi się. Planuję pójść do pracy. Gdy stanę się niezależna, może pomyślę o odejściu.”
Każdy dzień zbliża nas do wiosny Gloria, Paulina i Sandra to trzy przyjaciółki koło pięćdziesiątki, które nagle obudziły się z letargu i ku oburzeniu...