Dwie różne kobiety, dwie na pozór odmienne historie.
Zosia wyszła za mąż, żeby zrobić na złość chłopakowi, który był jej pierwszą wielką miłością. Kiedy po latach prawie udało jej się o nim zapomnieć, los nieoczekiwanie postawił go na jej drodze: starszego o dwadzieścia lat, lecz wciąż tak samo przystojnego.
Ola jest żoną Marka, wspólnie wychowują dwójkę dzieci i mieszkają w starym, zaniedbanym domu. Podobnie jak Zosia, Ola nie jest szczęśliwa w małżeństwie. Ona i Marek oczekują od życia czegoś innego. Po prostu mieli pecha, że się spotkali, a później zabrakło im odwagi, by coś zmienić.
Żadna z kobiet jeszcze nie wie, że życie szykuje im niespodzianki i tylko od nich zależy, czy postawią siebie na pierwszym miejscu i wykorzystają podarowane szanse.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2024-08-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Lekarstwo na miłość - Agnieszka Łepki
Dziękuję autorce za możliwość przeczytania tej książki.
Kolejna lektura tej pisarki z niepisanego "cyklu" - od kobiety dla kobiet. Od dolnej granicy wieku, czyli 18 lat, aż po wiek podeszły. Chyba każdej z nas marzy się miłość jak z bajki, ale niestety, życie nie jest tak kolorowe jakby się tego chciało.
Jest to literatura obyczajowa, która jest podobna do poprzedniej książki, którą niedawno przeczytałam. ("Na własnych warunkach")
Temat przewodni skupia się na tzw. "duszeniu się w związku". Niespełnioniona miłość, zdrady, szowinistyczne traktowanie, toksyczne relacje, kłamstwa, czy też wieczne uczucie samotności. To wszystko to niestety smutne realia współczesnego świata. Miłość to rarytas, produkt luksusowy i w większości przypadków liczą się tylko pieniądze.
Historia przedstawia nam aż pięcioro głównych bohaterów, oraz inne postacie jako uzupełnienie w formie narratora.
Poznajemy Zosię, Kamila, Olę, Marka, oraz Marcina. Postacie są bardzo dobrze wykreowane i dynamiczne. Można by wręcz rzecz, iż to prawie autentyczne postacie, dosłownie jak żywi.
Nieważne, czy człowiek jest biedny, czy też bogaty, to nie ma żadnego znaczenia. Każdy niezależnie od statusu społecznego może się okazać Aniołem, czy też Diabłem w ludzkiej skórze.
Przeżyłam istnie ostry wulkan emocji przy poznawaniu życia każdej z tych postaci. Szczególnie zalazł mi za skórę Kamil - męski szowinista, manipulant, kłamca...
Jak czytałam jego wyrażanie opinii, oraz styl bycia, to aż dosłownie kipiałam ze złości. Mam nadzieję, że na świecie nie ma zbyt wiele takich osobników.
Marcin, to typ człowieka "Sam nie wiem czego chcę". Ucieka, mimo swej deklaracji miłości.
Marek, facet wiecznie trzymający się maminej spódnicy, lubiący papierosy i alkohol. Nic, tylko wieczne narzekanie w stylu serialowego Ferdynanda Kiepskiego.
Ola i Zosia, one odczuły co to znaczy być więźniem w relacji, która miała być wspólną życiową drogą.
Kobieta jak krzyczy, to znaczy, że pragnie walczyć o tę relacje, ale jeśli milczy, to nic nie ma już dla niej znaczenia.
Książka pochłonęła mnie od pierwszej strony i nie pozwoli mi tak szybko o sobie zapomnieć.
Zakończenie było niezłe i pokazywało dojrzałość, oraz to, żeby stawiać siebie na pierwszym miejscu. Nie dać się odsunąć na drugi plan, nie dać sobie "mydlić oczu", oraz nie przykładać siebie ponad mężczyznę.
Niezła historia, którą gorąco polecam wszystkim przyszłym czytelniczką. Z pewnością sięgnę i przeczytam następne książki tej autorki.
Już nie mogę się doczekać najnowszej zapowiedzi.
Moja ocena 9/10
Cytaty z książki:
"- O czym tu opowiadać?
- Jest o czym! Ja na przykład nigdy nie byłam szaleńczo zakochana wyznała Ola. Poznałam Marka, ale żeby mi tak naprawdę serce drgnęło, żebym poczuła. Żebym poczuła. Widzisz? - Zdenerwowała się. Nawet nie potrafię tego nazwać, bo chyba nie wiem, jak to jest. Nie myśl, że nie czułam do niego zupełnie nic, ale chyba taka spokojna miłość niewiele ma wspólnego z zakochaniem?
-Nie ma."
"Małżeństwo jest rodzajem kontraktu, po jego zawarciu dwoje ludzi podąża w jednym kierunku. Wdzięczność za fakt, że mogę nosić jego nazwisko, byłaby nienormalna. "
"Jeszcze może się zdziwić. Ile się naczytała historii o takich spotkaniach po latach. Kobiety roiły sobie, że ich dawni kochankowie wcale się nie zmienili, tymczasem spotykały nadętych buców z wielkimi brzuchami, którzy śmiali się rubasznie i rzucali seksistowskie uwagi. Podsumowując zamiast królewicza nawet nie żaba, tylko rozdęta ropucha."
"Jej rodzice wręcz przeciwnie. Marnowali energię na próby zatrzymania procesu wchodzenia Zosi w dorosłość. Z marnym skutkiem. To tak jakby garść piasku zatrzymać w zaciśniętej dłoni. Nie ma szans! Piasek zawsze będzie wysypywał się szczelinami. Tak i ona musiała mieć swoje doświadczenia, mylić się, cierpieć, a później wyciągać stosowne wnioski. Albo nie wyciągać. Nie da się przeżyć życia bez pomyłek. Nie da się
przeżyć go za kogoś. Z resztą czy próbując tego dokonać, nie robi się krzywdy własnemu dziecku!"
"Oczy córki promieniały szczęściem. Tylko ze szczęście zbudowane na cudzej krzywdzie nic dobrego nie przyniesie. Mówiąc krótko: karma wraca."
"-Marcin, wolisz zupę pomidorową czy krewetki? - zapytała niespodziewanie. Znowu nie potrafiła się powstrzymać.
- Cóż to za osobliwe pytanie?
- Odpowiedz?
- No cóż... Nie wyobrażam sobie jeść codziennie krewetek, natomiast w sytuacji głodu, biedy tudzież innej tragedii pomidorowa nie byłaby zła.
- Czyli wolisz żonę ode mnie?
-Ale masz pomysły...
-Bo to prawda. Jestem twoimi krewetkami. Będziesz jadł je raz w roku, może dwa. Będziesz się częstował, delektował. Do czasu! Zupę możesz jeść codziennie i nie zbrzydnie ci. Nie zrobisz ze mnie, dajmy na to, kalafiorowej, bo stanę się tak prozaiczna jak ta pomidotówka gotowana na niedzielnym rosole. I przestaniesz mnie kochać!
-Zośka! Co ty wygadujesz?! Porównujesz miłość do jedzenia?
-Tak! Bo jest podobna do jedzenia! My, kochanki, jesteśmy tymi wykwintnymi daniami, którymi wy - wiarołomni mężowie częstujecie się, gdy uda wam się urwać z łańcucha.
- Naprawdę, głupoty wygadujesz..."
"Drugi raz nie popełnię tego samego błędu, szukając sobie antidotum na miłość. Źle dobrane lekarstwo zwykle ma skutki uboczne."
“Mówiłam ci kiedyś, że wyszłam za mąż jemu na złość po tym, jak się rozstaliśmy, a tak naprawdę tylko siebie skrzywdziłam.”
“Kamil, każde małżeństwo przechodzi kryzysy. Ja na początku rzeczywiście nie umiałam okazywać ci uczuć we właściwy sposób, ale nauczyłam się tego.”
“Była zbyt młoda i niedoświadczona na takie eksperymenty. Nie miała duszy buntownika. Raczej chowała się w kącie i stamtąd obserwowała otoczenie. Z czasem zaakceptowała swoje życie.”
“Obojętność była rewelacyjnym stanem psychiki, dzięki któremu trudno było kogoś zranić.”
“A co mam zrobić? Przewrócić swój poukładany świat do góry nogami? Nie opłaca mi się. Planuję pójść do pracy. Gdy stanę się niezależna, może pomyślę o odejściu.”
Po przeczytaniu poprzedniej książki tej autorki wiedziałam, że żadnej następnej już nie ominę. Jak tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Kiedy tylko do mnie doszła, w pierwszej kolejności się za nią zabrałam, bym mogła nasycić swoją ciekawość.
W tej książce autorka postawiła za cel pokazanie, że prawdziwa miłość istnieje. Że miłości tej nic nie jest w stanie zburzyć ani czas, rozłąka, ludzie… Bez względu na to, jak koleje losu się potoczą, miłość taka jest w stanie przetrwać wszystko. Ona drzemie w człowieku i tylko czeka, by los dwojga ludzi mógł się znów ze sobą połączyć, a wtedy pełnym żarem zapłonąć z całą siłą. Tak, taka jest prawdziwa miłość!
Zosia i Marek zakochali się w sobie jako nastolatkowie. Łączyła ich prawdziwa żarliwa miłość, ale los okazał się dla nich okrutny i każdy z nich poszedł swoją drogą. Ich życie nie było dla nich łaskawe i w chwilach nostalgii wracali do siebie zawsze w myślach. Wspominali siebie i żar, który wtedy płonął.
Zosia wyszła za mąż, kierując się złością na Marka, chcąc mu dopiec, ale ta decyzja odciskała na niej piętno każdego dnia. Jej mąż, choć dobrze zarabiał i finansowo niczego nie brakowało, nie było między nimi miłości. Wyczyny jej męża przyprawiają o zawrót głowy. Nie zazdroszczę, jej takiego męża i nie życzyłabym go nawet najgorszemu wrogowi.
Aby barwniejsza była ta historia, poznamy życie jej męża od jego strony i zapewniam, że kiedy o nim opowiada, nie sposób się nudzić.
Los nieraz jest dla nas łaskawy, mimo że tracimy nadzieje, podaje do nas swą dłoń i raczy nas swoim szczęściem. Zosia i Marek po latach się spotykają. Ich serca znów zaczynają do siebie bić i każde z nich wie, co czuje, choć nie chcą tego po sobie poznać. Marek też ma nową rodzinę i dzieci.
Robi się z jednej strony bardzo przyjemnie, a z drugiej strony, to spotkanie po latach, to bardzo niekomfortowa sytuacja. W tej historii trzeba pamiętać, że są oni i ich współmałżonkowie. Jak wybrną z tej sytuacji? Jaką podejmą decyzję? Nie będzie łatwa, bo każda z nich wiąże się z bólem.
Książka super wciągnęła mnie i nie mogłam się od niej oderwać. Każdy z bohaterów jest dobrze wykreowany i bardzo ciekawy sposób opowiada swoje życie, czyniąc tym książkę bardzo barwną. Świetna książka, polecam.
,,Źle dobrane lekarstwo
zwykle ma skutki uboczne."
Małżeństwo to niejako pieczęć dla uczucia łączącego dwoje zakochanych osób. I to właśnie miłość jest tym scalającym elementem związku, ale bywają też zupełnie inne motywy. Bywają takie małżeństwa, które są zawierane z rozsądku, albo ze względów finansowych, ale być może też tak, jak to zrobiła jedna z bohaterek książki ,,Lekarstwo na miłość", która wyszła za mąż na złość chłopakowi, który był jej pierwszą miłością. Teraz, po latach zrozumiała, że to był jej największy błąd.
Zosia i Kamil Dudek są małżeństwem od 20 lat. Mieszkają w Błędowie razem z dwoma nastoletnimi córkami. Ich sąsiadami są Ola i Marek Kabacińscy, którzy też tworzą rodzinę od kilkunastu lat, a konkretnie od dziewiętnastu. Oni dzielą swoją przestrzeń starego domu z bliźniakami Kają i Kajetanem oraz mamusią Marka i jego siostrą.
Ola i Zosia wydają się swoimi lustrzanymi odbiciami, ale jedno łączy ich na pewno: obie są nieszczęśliwe w swoich związkach, bo nie tak one miały wyglądać. Każda z nich miała inne motywy wejścia w te układy, ale teraz widzą, że ich życie nie jest takim, jakie chciałyby doświadczać.
Do małżeństw często wkrada się nuda i rutyna, a do tego Ola nie ma wsparcia u męża, Marka, dla którego najważniejszą osobą jej jego mamusia, która wciąż utrudnia życie małżonkom. Zosia z kolei traktowana jest przez Kamila jak przysłowiowa kura domowa, która nie ma prawa decydować o sobie i finansach, bo to on zarabia pieniądze. Zosia zajmuje się domem, podczas gdy jej mąż ciągle gdzieś wychodzi na tzw. spotkanie biznesowe.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Agnieszki Łepki, więc nie wiedziałam, czego mogę oczekiwać. Opis redakcyjny był zachęcający, ale też pozytywne opinie dodatkowo zachęciły mnie do poznania tej historii, czego nie żałuję. To bowiem opowieść o problemach, jakie z pewnością dotyczą nie jednej małżeńskiej pary.
Autorka ma opisowy styl snucia opowieści, więc dialogi są tu w mniejszej ilości. Jednak nie odczuwałam znużenia, bo wbrew pozorom działo się dosyć sporo, chociaż nie biegną dynamicznie. Zaletą są bohaterowie, którzy zbierają efekty swoich decyzji podjętych w przeszłości. Poznajemy ich epizody sprzed lat, gdyż pojawiają się w trakcie obecnych wydarzeń w formie wspomnień i przemyśleń. Dzięki narracji prowadzonej kilkutorowo zaglądamy w umysły i serca każdej z głównych postaci, a jest ich kilkoro. Możemy, więc wyrobić sobie sami zdanie o ich postępowaniu, gdyż doskonale zostało przedstawione psychologiczne podłoże oraz emocjonalne, które jest siłą tej historii.
Powieść porusza życiowe zagadnienia, pokazując, że autorka jest świetnym obserwatorem potrafiącym wniknąć w przyczynę problemów rozkładając każde z nich na części. Skłania do refleksji podkreślając, że nie po to wychodzimy za mąż, by czuć się gorzej. Kobiety dostrzegają, że tracą najlepsze lata swego życia, a obok siebie mają po prostu ludzkie pasożyty i darmozjady, jednak wciąż brakuje im odwagi, by coś zmienić. Targają nimi wątpliwości i nie widzą możliwości wyjścia z tej sytuacji.
Z dużą wyrazistością i bardzo mocno autorka ukazuje brak wsparcia ze strony najbliższych w życiu bohaterek, a ich bierność i zachowawcza postawa nie prowadzi do niczego dobrego. Wciąż tkwią w toksycznych relacjach, nawet tego sobie nie uświadamiając. Możemy też dostrzec jak zmieniały się ich małżeństwa poprzez wspomnienia, do których wracają poszczególne postacie. To jeszcze bardziej wyciąga na wierzch obecne trudności, które nie wzięły się z niczego. Uświadamia, że wina często leży po obu stronach, a obecny stan to, efekt wielu zaniedbań, co jeszcze bardziej uwypukliło ich trudności i samotność. Taka mocna narracja pozwala lepiej zrozumieć ich frustracje i determinację, aby coś zmienić.
"Lekarstwo na miłość" to rewelacyjna analiza ludzkich charakterów i relacji międzyludzkich, która zmierza do konkluzji, by znaleźć w sobie odwagę o wprowadzenia zmian. Nie jest to łatwe, bo w tym wszystkim jest ważne, by na te dolegliwości znaleźć odpowiednie lekarstwo, które okaże się balsamem na zranione serce.
Każdy dzień zbliża nas do wiosny Gloria, Paulina i Sandra to trzy przyjaciółki koło pięćdziesiątki, które nagle obudziły się z letargu i ku oburzeniu...
Każdy zasługuje na miłość Kamila i Nina - siostry bliźniaczki - nie mają szczęścia w miłości. Podczas gdy pierwsza przeżywa kryzys małżeński z powodu...
Przeczytane:2025-02-22, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, 52 książki 2025, Mam, prezent,
"Lekarstwo na miłość" Pani Agnieszki Łepki, to moje drugie spotkanie z autorką. Po lekturze książki "Na własnych warunkach" wiedziałam, że kolejna książka mnie nie rozczaruje.
A gdy ujrzałam okładkę, to nie było nawet najmniejszych wątpliwości, co do tego. Okładka jest tak urocza, że można się w niej nawet zakochać... Chociaż jest również zwodnicza, bo nie jest to zwyczajny leciutki romans, ale historia poruszająca i wywołująca wiele emocji.
To opowieść o dwóch kobietach mieszkających obok siebie w małej mieścinie. Każda z nich ma swoje problemy i każda jest zupełnie inna. Mimo wielu różnic je dzielących, łączy je jednak brak szczęścia w małżeństwie.
"Małżeństwo jest rodzajem kontraktu, po jego zawarciu dwoje ludzi podąża w jednym kierunku."
Zosia tak naprawdę wyszła za mąż chyba tylko po to, żeby zrobić na złość swojemu wcześniejszemu chłopakowi. Zawiodła się na Marcinie, więc postanowiła skorzystać z pierwszej okazji i zgodziła dość szybko poślubić Kamila, który bardzo o nią zabiegał. Początkowo nawet młodzi małżonkowie mieszkali na tym samym osiedlu, co były chłopak Zosi...
Jednak przeprowadzili się do nowego, własnego domu z ogrodem, który dla Zosi stał się ulubionym zakątkiem nie tylko do relaksu. Zosia nie pracuje, gdyż zajmuje się wychowywaniem dwóch córek. Kamil uważa jednak, że to tylko wymówka.
Ola natomiast tkwi w swoim małżeństwie z Markiem mieszkając w starym domu razem z teściową, która na co dzień i bez ustanku miesza w ich związku. Marek nie widzi w tym nic złego, ot taki synuś mamusi, przywiązany krótką pępowiną oraz uzależniony od rodzicielki. To tak, jakby Ola ślub wzięła nie tylko z Markiem, ale i jego mamusią...
Dorastające dzieci rozpieszczone przez babcię w niczym nie ułatwiają Oli życia. A na męża też nie ma co liczyć, bo sporo pije. Gdy kobieta wraca z pracy wszyscy (na czele z teściową) czekają na obiad...
Można zatem podsumować, że obydwa małżeństwa są jakby całkowicie przypadkowe i na dodatek nie są tym, czego się po tych związkach spodziewali. A kobiety po wielu latach małżeństwa stały się jakby przezroczyste. Potrzebne tylko do domowych prac...
"Zośka nie pracowała, bo jak zawsze miała świetną wymówkę w postaci wychowywania dzieci, a on żyły sobie wypruwał, żeby starczyło na skromne życie i wykańczanie nieruchomości."
"Po dobrym nastroju pozostało wspomnienie. Mama Marka zawsze działała na nią depresyjnie. Niczym wampir energetyczny wysysała całą witalność."
Wzruszyła mnie bardzo historia tych kobiet. Może dlatego, że znam podobne w swoim otoczeniu...
Autorka naprzemiennie przedstawia punkt widzenia widziany z perspektywy poszczególnych postaci. Pozwala to na lepsze zrozumienie relacji małżeńskich oraz sąsiedzkich. Ani Zosia z Olą nie potrafią się ze sobą zaprzyjaźnić, ani tym bardziej Marek z Kamilem. Chociaż kobiety próbują organizować spotkania w ogrodzie, to wszyscy czują się na nich sztywno i obco. Nie ustają jednak w tych próbach.
Los czasem bywa przewrotny i potrafi namieszać nawet w spokojnym życiu, ale gdy trafi się jakaś niespodziewana okazja, wszystko może wywrócić się do góry nogami...
Czy wystarczy kobietom odwagi żeby zmienić swoje dotychczasowe życie? Czy warto zaczynać od nowa? Co musi się wydarzyć, żeby mężowie je zauważyli?
Ja myślę, że zawsze warto walczyć o swoje szczęście, nie dać się zaprząc tylko do roli sprzątaczki i kucharki i być na każde zawołanie pana oraz ewentualnie jego mamusi.
Każda kobieta, żona i matka potrzebuje wsparcia, opieki i zainteresowania od męża.
Ja sama potrafiłam "postawić się" teściowej i mężowi i nie pozwalam mieszać w swoim życiu. Chociaż ona nadal próbuje wkładać palce między nas, to już dawno wie, że jest na straconej pozycji.
"Dlaczego dopiero dziś zrozumiał, że zmarnował swą szansę? Dlaczego dopiero dziś zrozumiał, że najważniejsza w życiu jest rodzina, żona, dzieci, a w następnej kolejności matka? Dlaczego tak niewiele dla nich robił?"
Czy zatem można znaleźć lekarstwo na miłość??? Chyba nie, trzeba po prostu umieć odnaleźć tę prawdziwą miłość, nie szukać miłości na złość komuś czy sobie i nie poprawiać już tego co dobre, bo zawsze lepsze jest wrogiem dobrego. Szukając antidotum na miłość można je przedawkować lub źle dobrać, a skutki mogą być opłakane...
A czy Wam udało się znaleźć tę prawdziwą miłość? Pomyślcie i sami sobie odpowiedzcie.
Tę książkę powinni przeczytać również mężczyźni, bo może by coś do wielu dotarło. A jeszcze lepiej by było, gdyby ktoś nakręcił film na podstawie tej książki.
Polecam tę książkę, bo naprawdę warto. A ja czekam już na następną powieść autorki, która wkrótce się ukaże.