Dojrzeć do samotności
Nawet w najgłębszym szaleństwie drzemie odrobina strachu – pisał Paulo Coelho w jednej ze swoich książek. Właśnie te słowa przychodzą na myśl podczas lektury powieści Siri Hustvedt Lato bez mężczyzn. Opublikowana nakładem wydawnictwa Świat Książki powieść jest już kolejną publikacją autorki, określanej mianem "współczesnej Jane Austen". Choć porównanie to nie znajduje uzasadnienia w warstwie stylistycznej czy w emocjach, jakie powieść wywołuje, to na twórczość Hustvedt bez wątpienia warto zwrócić uwagę.
Mimo banalnego tytułu, sugerującego lekką powieść adresowaną do tych czytelników, którzy chcą odpocząć, którzy nie poszukują lektury głębokiej, zaangażowanej społecznie, Lato... takie właśnie jest. Poetycki wręcz język nie odbiera książce świeżości, wręcz wydaje się charakterystyczny dla autorki, podobnie jak bohaterowie, zaplątani we własne emocje. To właśnie emocje, a nie wydarzenia, które zostały sprowadzone wyłącznie do roli ich katalizatorów, są tu tak naprawdę istotne i to właśnie one przyciągają do powieści.
Ta właściwość twórczości Hustvedt - koncentracja na słowie oraz wrażeniu, jakie w czytelniku wywołuje jego melodia -sprawia, że sama fabuła jest tu niezwykle prosta. Mamy zatem niewiernego męża, któremu po trzydziestu latach małżeństwa marzy się przerwa. Z racji tego, że owa „przerwa” ma namacalny, cielesny charakter i jest jego współpracownicą, nie dziwi fakt, że Mia oddała się chwili szaleństwa. Zgodnie z orzeczeniem, wydanym przez lekarzy z Oddziału Południowego, reakcja na zdradę Borisa w języku medycznym stała się „epizodem psychotycznym” czyli psychozą reaktywną. Pobyt w szpitalu stał się tylko wstępem do lekcji udzielonej przez życie, dotyczącej tego, jak funkcjonować bez mężczyzny.
Okazuje się, że samotne życie nie jest wcale takie złe i tak tragiczne, jak Mia myślała. Nawet psycholog, z którym kobieta kontaktuje się systematycznie, uważa, że Mia jest szczęśliwa. Bohaterka opuszcza bowiem Brooklyn i wraca do położonego na dawnych preriach Minesoty miasteczka, w którym dorastała. W Rolling Meadows wynajmuje dom, zaś dni spędza na lekturze i spisywaniu swoich wspomnień. Odwiedza również swoją matkę oraz jej wspaniałe przyjaciółki, nazwane przez nią Pięcioma Łabędziami, elitą wschodniego Rolling Meadows. Wszystkie są wdowami, a każda z nich z racji swojego doświadczenia ma w sobie głęboką mądrość. Są też i sekrety, choć najwspanialszy (i najbardziej kontrowersyjny) kryją dzieła sztuki tworzone przez Abigail, mające podwójne znaczenie. To właśnie Mię staruszka wyznaczyła strażniczką owych artystycznych sekretów…
Dla równowagi Mia przebywa również w gronie nastolatek, prowadząc warsztaty poetyckie. Jako wykładowca literatury z wieloletnim stażem, poetka uhonorowana nagroda poetycką imienia Doris P. Zimmer, Mia przyciąga wiele młodych i wrażliwych dziewcząt, które pragną tworzyć. Kobieta zagłębia się w ich młodzieńczy świat, obserwuje ich rywalizację, dojrzewanie, jest też, niestety, świadkiem tego, jak mogą być okrutne.
Każdy dzień tego dojrzewania do samotnego życia przynosi coś nowego, każdy wzbogaca naszą bohaterkę wewnętrznie. Nawet kontakt z zapracowaną sąsiadką i jej sfrustrowanym mężem czy lektura wiadomości od tajemniczego Pana Nikt… Jak zakończy się ta opowieść? Niezależnie od tego, czy Boris zdecyduje się zakończyć swą „przerwę”, czy też zamieni ją w stan permanentny, Mia i tak jest wygraną. Okazuje się bowiem, że w wieku pięćdziesięciu pięciu lat wciąż jeszcze dojrzewamy – do nowych rzeczy, nowych ludzi, podjęcia się nowych wyzwań. O tym właśnie jest ta słodko-gorzka historia, opowiedziana przez Hustvedt, stanowiąca cenną lekcję dla każdego z czytelników. Świadomość, iż każde ze słów w tej powieści jest skierowane właśnie do nas, wzmacniana jeszcze przez bezpośrednie zwroty używane przez autorkę (Drogi czytelniku), czyni ją niezwykle osobistą, a przez to jeszcze piękniejszą. Lato bez mężczyzn jest dzięki temu książką, którą się nie tylko czyta, ale i przeżywa. Podobnie zresztą, jak pozostałe publikacje autorki…
Powieść Siri Hustvedt stanowi wnikliwy i intrygujący portret nowojorskich środowisk intelektualno-artystycznych lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych...
Erik Davidsen i jego siostra Inga znajdują wśród papierów zmarłego ojca niepokojący list od nieznanej kobiety, sugerujący, że ojciec mógł...
Truizmy często okazują się kłamstwem, ale fakt, że okrucieństwo to część ludzkiego życia, nie jest jednym z nich. Musimy podejść bliżej, tak blisko, żeby poczuć woń krwi sączącej się z nacięć, dreszczyk tajemnicy i teatralną grozę, którą dziewczęta odnalazły w Sabacie. Musimy zbliżać się, aż odczujemy przyjemność, którą czerpały z krzywdzenia Alice; musimy też być blisko Alice, żeby zobaczyć, jak w swojej bezbronności i potrzebie bycia bardzo, bardzo grzeczną sama wyrwała sobie pazury, tak samo jak niegdyś ja.
Więcej