Kiedy weźmiemy pod uwagę ilość książek z kategorii fantasy, jakie wydawane są co roku w Polsce, możemy odnieść wrażenie, że gatunek ten całkiem nieźle radzi sobie na rodzimym rynku literackim. Czy ilość przekłada się także na jakość? Kwestia dyskusyjna. W kontekście tej refleksji warto się przyjrzeć kolejnemu debiutowi spod znaku fantasy, czyli Kwiatowi paproci Dominika Sokołowskiego.
Powieść otwierająca, cykl Kroniki Arkadyjskie, to tak naprawdę trzy niezależne historie, których bohaterowie, jak zapowiada wydawca, spotkają się za sprawą pewnego proroctwa. I tak po kolei poznajemy wygnanego następcę tronu Cesarstwa Arkadyjskiego - Isaakiosa, agentkę inkwizycji – Michelle oraz próbującego pomścić śmierć żony śmiałka - rycerza Iliasa. Całość rozgrywa się w świecie kipiącym magią, niebezpieczeństwami i przygodami, a jeśli dodamy do tego fakt, że kanwą całego zamieszania jest autorski system RPG stworzony przez Sokołowskiego, to mniej-więcej wiemy już, czego po Kwiecie paproci powinniśmy się spodziewać.
Zdecydowanie najciekawiej wypada część poświęcona Iliasowi. Targany żądzą zemsty na barbarzyńcach, którzy zamordowali jego żonę, co jakiś czas wpada w pułapkę własnego gniewu, co równocześnie irytuje, jak i sprawia, że czytelnik kibicuje jego poczynaniom jeszcze mocniej. Nieźle prezentuje się także wątek agentki Michelle, naszpikowany intrygami i romansami, umiejscowiony w gęstej od narkotycznych oparów atmosferze bluźnierczej sekty, którą bohaterka stara się rozpracować. Najsłabiej wypada najważniejsza w tym tomie historia pragnącego odzyskać tron cesarzewicza Isaakiosa, który - powodowany ogromnymi ambicjami - nie zważając na środki, pragnie doprowadzić do pałacowego przewrotu.
O ile w kwestii koncepcyjnej całość wydaje się być pomyślana imponująco, o tyle po przełożeniu na język literacki historia, niestety, nie porywa. Drobiazgowe opisy, które miały sprawiać wrażenie misternie skonstruowanych rozwiązań po pewnym czasie stają się dla czytelnika po prostu dłużyznami. Przewidywalne, szkolne wręcz pomysły, zwłaszcza jeśli chodzi o zapożyczenia (a mamy ich tutaj wyjątkowo wiele – od Boskiej Komedii Dantego aż po baśń o Królowej Śniegu) sprawiają, że momentami książka zaczyna śmieszyć. Ryzykowne, choć trzeba przyznać, że całkiem obiecujące pomysły miały szansę na powodzenie, jednak pod jednym warunkiem - nie mogły zostać zamienione w banał i niedorzeczność. Tak się, niestety, w większości przypadków stało, a najlepszym przykładem niech będzie postać przysłanego przez niebiosa, nigdy nie narodzonego syna rycerza Iliasa. Chyba nie trzeba dodawać nic więcej.
Żeby oddać sprawiedliwość, w Kwiecie paproci są też i dobre strony. Nie brakuje nieoczekiwanych zwrotów akcji, fabuła pęka w szwach od pomysłowych rozwiązań, naprawdę widać nieograniczoną wyobraźnię autora i ciężką pracę warsztatową. Mimo tego, nie udało mu się przełożyć tego do końca na karty powieści. W przygotowaniu są kolejne części Kronik Arkadyjskich. Mam wielką nadzieję, że po przeciętnym debiucie uda się Dominikowi Sokołowskiemu odnaleźć własny styl i oddzielić pomysły, które zasługują na realizację, od tych, które nie do końca się sprawdzają. Mimo wszystko, zamierzam sięgnąć po drugi tom – nie tyle po to, by przekonać się, jak przedstawione historie się rozwiną, co po to, by sprawdzić, czy autorowi udało się poradzić ze wszystkim, co niestety nie pozwala na uznanie Kwiatu paproci za literacki sukces.
3. tom cyklu ,,Kroniki arkadyjskie" Isaakios Smokobójca po wieloletnim wygnaniu odzyskuje Złoty Tron Cesarstwa Arkadyjskiego. Zwycięstwo ma jednak...
Cesarstwem Arkadyjskim targają wewnętrzne konflikty. Isaakios wymyka się siepaczom Skalarosa i niebawem będzie gotowy rzucić otwarte wyzwanie uzurpatorowi...