Dla osób, zorientowanych nieco w sytuacji na rynku księgarskim w Polsce, pierwszą wskazówką, że „Kurację” Jacka Głębskiego przeczytać warto, powinien być fakt, że książka ta przyniosła autorowi II nagrodę w pierwszej edycji konkursu na powieść współczesną, zorganizowanego przez wydawnictwo „Znak”. Wówczas też oficyna ta po raz pierwszy opublikowała książkę, jej inscenizację zaś przygotował w 2002 roku dla Teatru Telewizji laureat „Paszportu Polityki” - Wojciech Smarzowski. Po lekturze „Kuracji” trudno uciec od porównywania jej z najnowszą powieścią Stefana Chwina – „Żona Prezydenta” (recenzowaną na łamach naszej witryny ). Trudno też pozbyć się wrażenia, że Chwin, kreśląc postać Nicka Karpinsky’ego w pewien sposób bazował na doświadczeniach Głębskiego, czy nawet – że „Kuracją” w pewnym stopniu się inspirował… Obaj autorzy podają, że bazują na opowieściach prawdziwych osób. Na tym jednak podobieństwa się nie kończą. W obu powieściach szpitale psychiatryczne pełnią funkcję „więzień”, w których przetrzymuje się i przeprowadza „pranie mózgu” osobom politycznie niewygodnym. I trudno tu z kolei nie odwołać się do doświadczeń naszych wschodnich sąsiadów (patrz: Władimir Bukowski na przykład). Obie powieści prowadzą też do podobnych refleksji – do konieczności zastanowienia się nad tym, kogo w dzisiejszych czasach uznać można za najzupełniej normalnego, kogo zaś – za kompletnego szaleńca? Autor „Kuracji” jednak idzie o wiele dalej niż o wiele bardziej popularny Chwin… Główny bohater powieści to młody psychiatra, który po odbyciu stażu, by lepiej wniknąć w psychikę osób umysłowo chorych, postanawia pozwolić zamknąć się jako pacjent w szpitalu psychiatrycznym. O eksperymencie mają wiedzieć jedynie dwaj profesorowie, wszyscy zaś lekarze i sanitariusze mają traktować go jak prawdziwego pacjenta… Niestety, nic nie idzie po myśli Andrzeja. Wprawdzie udaje mu się wprowadzić w błąd lekarzy, jednak pacjenci wydają się podświadomie wyczuwać fałsz jego choroby i zachowują się agresywnie, doprowadzając do tego, że młody lekarz (co u psychiatry szczególnie niewłaściwe) zaczyna się ich bać (czyżby jeden z pierwszych objawów paranoi?). Wzmaga się w nim również poczucie zagubienia, przeświadczenie o bezowocności całej próby i budzi nieuzasadniona agresja. Nasz bohater podświadomie zaczyna zachowywać się jak szaleniec. Na domiar złego, jeden z profesorów, wiedzących o eksperymencie, wyjeżdża za granicę, drugi zaś… umiera. Czy Andrzejowi Majerowi uda się udowodnić swoje zdrowie psychiczne i wydostać z zakładu? Kim jest podający się za lekarza pacjent, któremu – jak twierdzi – ukradziono wielkie naukowe odkrycie, rewolucjonizujące całą psychiatrię? Jak daleko można posunąć się w próbach zgłębienia psychiki szaleńca? To pytania, które nurtować będą Czytelników „Kuracji”… Ale są i pytania o wiele głębsze. Na przykład – co różni człowieka zdrowego, od psychicznie chorego i czy jesteśmy w stanie obiektywnie wykazać, że ktoś odbiega od normy? I – wreszcie – czy jakaś „norma” w ogóle istnieje? Bo z refleksji autora wywnioskować możemy, że pacjentów od lekarzy różni jedynie dystans, jaki dzieli ich w szpitalu… „Kuracja” zdaje się być wielkim oskarżeniem psychiatrii – bowiem lekarze widzą, ze stosowane przez nich środki (na przykład – elektrowstrząsy) zwykle (ale nie – zawsze) działają, nie wiedzą jednak, dlaczego tak się dzieje. W dodatku – kuracja, która może (ale – nie musi) prowadzić do wyleczenia chorego, osobę zdrową potrafi wpędzić w chorobę psychiczną. Wydaje się, że lekarze raczej starają się osłabić objawy, przy okazji jedynie próbując leczyć chorobę, nikt bowiem nie rozumie, na czym naprawdę ona polega… W powieść wpisana jest też ciekawa refleksja nad granicami poznania oraz na temat tego, jak daleko wolno się posunąć, by zbadać chorobę. Zbytnie zbliżenie się do jej źródeł, zbytnia fascynacja może spowodować, że dotknie ona i nas… Książka to również o młodzieńczej lekkomyślności, ciekawości i bezkompromisowości, które mogą doprowadzić do genialnych odkryć, ale też zawieść człowieka poza bezpieczną granicę. Granicę, zza której wrócić już nie można… Najmniej przekonujący wydaje się w powieści wątek, związany z postacią doktora Marka Krynickiego. Wątek, mówiący o tym, jak genialne odkrycie zostaje przez kogoś zawłaszczone, a jego prawdziwy autor ze względu na własną nieostrożność – uznany za szaleńca. To także wątek mówiący o tym, że nawet dziś szpitale psychiatryczne mogą służyć za więzienia, w których osadza się niewygodne „politycznie” osoby, czasami rozmaitymi formami „leczenia” doprowadzając je do prawdziwego szaleństwa, co w epoce (jeszcze) wolnych mediów wydaje się całkowitym absurdem… Ostatecznie jednak, „Kuracja” to powieść naprawdę dobra, dużo bardziej wiarygodna, niż kilkakrotnie wspominana w tym tekście książka Chwina.
Jacek Głębski [1963] studiował geografię na UŁ i dziennikarstwo na UW. Sekretarz oddziału łódzkiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich....