Getto warszawskie stało się w chwili obecnej mitem, kojarzonym właściwie jedynie hasłowo: Żydzi, głód, powstanie, likwidacja, okrucieństwo Niemców, bohaterstwo Polaków i Żydów. Ale prawdziwe dzieje getta pozostają dalej nie spisane w sposób zarówno obiektywny, jak i pełny: przeszkadza w tym źle pojęta polityczna poprawność oraz zrozumiale nikła ilość źródeł pochodzących od samych ludzi wyznania mojżeszowego, którzy w gettcie żyli.
„Kto napisze naszą historię?” – tym pełnym rozpaczy pytaniem zatytułowana jest jedna z niewielu powszechnie dostępnych książek o tym, jak w warszawskim getcie próbowano zachować dwie najważniejsze rzeczy – życie i przeżycia. Samuel D. Kassow, amerykański historyk i znawca tematyki żydowskiej, pokusił się o przybliżenie szerokim masom jednego z najbardziej fascynujących archiwów czasu II wojny światowej – Archiwum Ringelbluma, w którym w latach 1940-1943 grupka zakonspirowanych żydowskich intelektualistów próbowała przechować dla potomności dzieje getta, w sposób naukowy i systematyczny przestawić późniejszym pokoleniom ten fragment historii narodu wybranego.
„Kto napisze naszą historię?” pod przykrywką opowieści o niezwykłym archiwum zbierającym pamiątki po dniu codziennym (kartki na żywność, papierki po cukierkach, pocztówki, wspomnienia, wywiady, scenariusze sztuk teatralnych, testamenty i uczniowskie wypracowanie) oraz jej inicjatorze, Emanuelu Ringelblumie, przedstawia polską społeczność żydowską - zarówno w czasie wojny, jak i przed nią. Dokumenty, jakie zachowały się z Archiwum do naszych czasów, dają też barwny - choć przerażający - obraz warunków życia w getcie, tak rzadko pokazywany w popularnych publikacjach historycznych. „Kto napisze naszą historię” pokazuje może mały wycinek historii Żydów w Polsce w latach trzydziestych i początku lat czterdziestych, ale wycinek to jak najbardziej reprezentatywny dla całości tego społeczeństwa.
Kassowowi udało się w większości uniknąć mitologizowania Żydów i ich sytuacji w getcie i poza nim. Nie ukazuje tendencyjnie zapisków z Archiwum by uwypuklać martyrologię narodu wybranego – pisane bez sztucznego zadęcia i patosu notatki mieszkańców getta mówią same za siebie, ukazując cierpienie w stanie czystym i nieskażonym późniejszymi naleciałościami dumnych haseł i patetycznych odruchów. Tutaj nie ma bezwzględnej jedności wśród Żydów: oprócz ludzi, którzy dzielili się z drugimi wszystkim, odejmujących sobie od ust ostatnie, marne kęsy chleba by oddać je sierotom, czytelnikowi przedstawiani są także bogaci żyjący kosztem biedniejszych i okrucieństwa, jakich dopuszczała się policja porządkowa getta. Można się oburzać, że to bezwstydne kalanie pamięci ofiar, ale z drugiej strony jest to po prostu ukazanie prawdziwego oblicza dużej grupy społecznej w warunkach ekstremalnych w przededniu własnej zagłady. Ten obiektywizm, ukazywanie rzeczy złych na równi z dobrymi, jest wielkim atutem tej książki. Codzienne życie w getcie mało ma wspólnego z romantycznymi wyobrażeniami, ale równie niewiele z apokaliptycznymi wizjami zezwierzęcenia, jakie też można znaleźć w literaturze.
Pomimo tego, że autorowi w sposób nieurągający nikomu udaje się odbrązowić w „Kto napisze…” obraz getta warszawskiego, to całkowicie zawiódł jeśli chodzi o "głównego bohatera" książki – Emanuela Ringelbluma. Niestety, stawianie mu pomnika kolejnymi stronami tej książki zbytnio przypomina tworzenie architektonicznego potworka. Próby usprawiedliwiania jego czynów, które właściwie nie potrzebują usprawiedliwiania, w taki sposób żeby czytelnik nie był do końca świadomy, że to właśnie usprawiedliwianie… powiedzmy: nie wypada najlepiej.
Pytanie „Kto napisze naszą historię?” pozostaje niestety wciąż bez odpowiedzi. Książka Samuela D. Kassowa, choć naprawdę warta przeczytania przez wszystkich zainteresowanych losami Żydów polskich, nie jest ostatnim słowem w dyskusji o getcie i jego mieszkańcach. Fascynująca – ale jednak wciąż nie satysfakcjonująca. Często zbyt ostra, czasem - zbyt łagodna, pozostaje jednak jedną z ciekawszych pozycji o zagładzie warszawskiego getta.