Recenzja książki: Księgarenka w Big Stone Gap

Recenzuje: Katarzyna Krzan

Księgarenka w Big Stone Gap jest, jak głosi podtytuł, książką o przyjaźni, wspólnocie i nadzwyczajnej przyjemności z dobrej książki. Jest też doskonałym podręcznikiem do… marketingu dla wszystkich, którzy marzą o założeniu małego biznesu i dobrym, spokojnym życiu.

 

Można przeczytać w życiu milion podręczników o zakładaniu firmy, biznesplanach i motywacji do działania. Ale tak naprawdę są one niewiele warte wobec życiowego doświadczenia.

 

Małżeństwo - Wendy i Jack - postanawia założyć małą księgarnię. Szalony pomysł, biorąc pod uwagę, że realizują go na skutek nagłego kaprysu, nie przemyślawszy sprawy. Kupują wiktoriański dom w małym miasteczku o wdzięcznej nazwie Big Stone Gap i ogłaszają, że za kilka miesięcy powstanie w nim sklepik z używanymi książkami. Na początku popełniają wszystkie błędy możliwe do popełnienia podczas zakładania firmy: nie mają pieniędzy (dom kupili na kredyt hipoteczny, który zabezpiecza ich poprzedni dom), nie znają nikogo w miasteczku, są obcy, a więc nikt im nie ufa. W mieście nigdy też nie było księgarni. Oboje jednak uciekają od tak zwanego życia w Kłębowisku Węży, czyli w miejscu, gdzie pracowali, będąc wykorzystywanymi i źle traktowanymi. Mają już dosyć "wyścigu szczurów" i wzajemnego kąsania się. Chcą żyć normalnie i robić coś dobrego dla lokalnej społeczności. Szaleńcy. Bardzo kociło mnie – pisze Wendy Welch – by zapytać, czemu zwariowaliśmy: Ponieważ udajemy, że nigdy nie słyszeliśmy o iPadach, e-bookach i Kindle’u? Sądzimy, iż miasto, które boryka się z upadającą kopalnią, wesprze nowy biznes? Wierzymy w rychłe ożywienie pikującej gospodarki?

 

Małżeństwo jest naiwne i niedoświadczone w sprawach biznesu do granic możliwości. Jack jest wykładowcą akademickim, pochodzącym ze Szkocji. Wendy właśnie zrobiła doktorat z etnologii. Wolny czas poświęcają szkockiemu folklorowi, śpiewając piosenki na festiwalach. A jednak gdy powie się "A" i wyda całą kasę na dom, trzeba powiedzieć "B". Wystawiają najpierw książki z prywatnych zbiorów. Potem kupują kolejne na wyprzedażach, wreszcie - ludzie zaczynają im znosić niepotrzebne książki w zamian za kredyt na zakup innych. Do tego dochodzi organizowanie imprez, spotkań, kółek literackich. Tak rodzi się księgarnia budowana na pasji i miłości do książek. Pasja obojga stoi w sprzeczności z ogólnymi zasadami prowadzenia biznesu i nastawieniu przede wszystkim na zysk. Największy problem to przekonanie małej lokalnej społeczności do siebie i zdobycie jej zaufania. A tego nie osiągnie się agresywną reklamą. W czasach, gdy ludzie zaopatrują się w dużych centrach handlowych, a książki kupują na Amazonie, pomysł z księgarnią w małej miejscowości może budzić w najlepszym wypadku zdziwienie.

 

A jednak udaje się. I to nie w sensie finansowym, choć dzięki księgarni nasi bohaterowie są w stanie się utrzymać bez brania kredytów. Budują wokół siebie społeczność wiernych klientów, osób, które przychodzą, by opowiedzieć o sobie i swoich książkach, odzyskać księgozbiory utracone w pożarach czy oddać książki po zmarłej żonie. Księgarnia staje się salonem terapeutycznym.

 

Autorka zwraca też w swojej opowieści, opartej oczywiście na faktach, uwagę na paradoksalne zjawisko, z którym i my mamy do czynienia. Rosnąca popularność e-booków, łatwość zamawiania nowości książkowych w Internecie, szczególnie w dużych hurtowych sklepach, powoduje, że upadają sieciowe księgarnie, przerzucające się raczej na handel gadżetami. Znikanie księgarń z centrów handlowych prowadzi z kolei do powstawania na nowo małych księgarni z książkami używanymi, gdzie drogie jeszcze kilka tygodni wcześniej nowości można już kupić za pół ceny. Co więcej – można znaleźć pozycje, które dawno już wypadły z obiegu. Jednak takie miejsca muszą dawać bibliofilom coś więcej – muszą dawać poczucie bezpieczeństwa, zaufania i atmosferę sprzyjającą czytaniu i rozmawianiu o książkach. Welch bardzo narzeka na e-booki, całą cyfrową literaturę, jednak jest to także sposób na czytanie. A tych dawnych, znajdowanych na strychach i w piwnicach książek nie da się zdigitalizować. Kiedy ich życie czytelnicze dobiega końca, stają się dziełami sztuki - twierdzi Autorka. E-book nie zabije książek, raczej wzmocni pozycję białych kruków.

 

Książka Wendy Welch jest znakomitą lekturą dla prawdziwych miłośników książek. W końcu w każdym małym mieście przydałoby się takie miejsce, jak księgarenka z Big Stone Gap. Autorka daje gotowy przepis, jak tego dokonać - krok po kroku, bez pieniędzy, bez reklamy, mając tylko siebie i odkrywając zalety marketingu szeptanego. Prowadząc lokalną księgarnię, trzeba nie tylko kochać książki. Trzeba przede wszystkim lubić ludzi, poświęcać im swój czas i energię. Powieść pełna jest pięknych zdań o książkach, które spokojnie mogą stać się cytatami umieszczanymi w ramkach w bibliotekach i księgarniach. Nie podam ich, bo nie sięgnięcie wówczas po książkę, traktując recenzję jako bryk i tracąc przy tym wiele. Nie ma tu fikcji - są prawdziwi ludzie i ich przygody z książkami. Wierzcie mi, najbardziej przerażające, najtrudniejsze, najsmutniejsze i najważniejsze historie, jakie można znaleźć w księgarni, nie kryją się w książkach, ale w klientach.

Kup książkę Księgarenka w Big Stone Gap

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Księgarenka w Big Stone Gap
Autor
Książka
Cytaty z książki

„Pozwólcie, że w tym miejscu zwrócę się do Was z prośbą o właściwe przechowywanie książek. One chcą żyć w takim samym klimacie jak wy, nie za gorącym i nie za zimnym, nie przesadnie wilgotnym, ale i nie za suchym, traktujcie książki jak krewnych, których lubicie, a one w zamian zachowają wartość i oprą się rybikom cukrowym”.


Więcej
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy