Druga część „Kronik Hjorwardu” – „Wojownik wielkiej ciemności” to całkiem niezła powieść fantasy. „Aż” niezła – bo rosyjski pisarz w końcu uwolnił się od widma kontynuacji „Władcy Pierścieni” i „tylko” niezła – bo można od niego oczekiwać znacznie więcej, a interpretacja książki pod kątem zasad moralnych byłaby co najmniej niepokojąca.
W stolicy królestwa Hallanu doszło do zamachu stanu, tron zaś przejęła tajemnicza Władczyni. Nie wiadomo, skąd przybyła, nikt nie zna jej imienia, za to powszechną jest wiedza o udziale elfów w przewrocie. Dawnej rodzinie królewskiej cudem udaje się wydostać ze stolicy. Król z dziećmi i małżonką staje jednak przed niemałym dylematem – dokąd dalej się udać, komu okazać zaufanie, kto może monarchom udzielić bezpiecznego schronienia? Jeden ze stronników króla proponuje Czerwony Zamek, oferta ta zostaje jednak odrzucona, bo miejsce to cieszy się złą sławą siedziby sił ciemności. Lecz wkrótce król ginie, zamordowany przez płatnych zabójców, a jego dzieci – książę Trogwar i księżniczka Arjata, rozdzielone, zdane są tylko na siebie, czasem tylko mogą liczyć na pomoc dawnych przyjaciół króla. Z jednej strony boją się sojuszu ze Złem, z drugiej – gna je pragnienie zemsty na Władczyni. Czy odkryją w sobie siłę, by przezwyciężyć Ciemność, czy też weźmie górę mroczna strona ich natury? Czy odkryją w sobie magię? Czy można walczyć z Przeznaczeniem?
Przywykłem, że dobra fantasy próbuje opowiadać o ludzkiej naturze za pomocą pewnego kostiumu i dekoracji. Że przekazuje prawdy uniwersalne, które w konwencji realistycznej byłoby trudno uwidocznić. Że dobra powieść fantasy to moralitet – tyle że jego akcja rozgrywa się w nietypowych realiach i z nietuzinkowymi bohaterami.
Niewątpliwie, Pierumow ambicje ma spore. Przeznaczenie, dobre i złe strony ludzkiej natury, walczące o dominację, meandry polityki… Tyle, że chyba nie starcza mu konceptu na realizację swych zamierzeń. Trudno tu mówić o słabości warsztatowej – powieść jest wciągająca, stylowi nie można zbyt wiele zarzucić, również bohaterowie są całkiem przyzwoicie zarysowani. Akcja toczy się wartko, opisy są dość plastyczne i realistyczne. Ale kiedy spróbujemy wyjść poza warstwę fabularną, poza opowieść przygodowo-polityczną, cała konstrukcja przestaje być tak przekonująca. Gubimy się w mnogości zbyt wielu interpretacji, zbyt wielu myśli, wpisanych przez Pierumowa w jego powieść. Myśli nieszczególnie nowych zresztą.
Można więc traktować „Wojownika wielkiej ciemności” jako książkę dostarczającą po prostu rozrywki, a wówczas skończymy lekturę całkiem zadowoleni. Ale bardziej wymagającym Czytelnikom raczej powieści Pierumowa nie polecam.
Aliedora Wenti jest szlachetnie urodzoną panną z zamku podległego królowi Meodoru. Jako dziewczynka została wysłana na wychowanie do zamku Derkoor, należącego...
Przez trzy wieki od zakończenia Wojny o Pierścień twierdza Nieprzyjaciela leżała w gruzach, pokój i dobrobyt zagościły na stałe w krajach Zachodu. Ostatni...