Kronika ptaka nakręcacza to książka z gatunku tych, które TRZEBA przeczytać ponownie, ale nie od razu, bez pośpiechu, dać sobie czas na przetrawienie jej absurdalnej, lecz cudownej, treści.
Kronika... była, jest i będzie kwintesencją prozy Murakamiego. Jej treść jest równie nierealna, jak treść innych jego książek, ale piękno tego zjawiska polega na tym, że ten brak realizmu (u innych autorów często nie do przełknięcia) tworzy inny realizm. Mówiąc ogólnie, czytelnik nie widzi niczego nierealnego w tym, że opisane wydarzenia nie mogłyby się wydarzyć w świecie, który znamy.
Tytułowy ptak nakręcacz, nakręcający sprężynę świata, pojawia się wokół różnych bohaterów w pewnych przełomowych dla nich momentach - niezależnie od tego, czy żyją w latach trzydziestych w Mandżurii, czy w Tokio lat osiemdziesiątych. Jest elementem łączącym bohaterów, ale podobnych elementów jest więcej. Tworzą one pajęczą nić, której tylko czubek jest widoczny po jednokrotnym przeczytaniu książki.
Postaci są barwnie i spójnie nakreślone - jeśli na chybił-trafił otworzy się Kronikę..., a wcześniej poznało się już bohaterów, nawet bez imion łatwo domyślić się, kto występuje w dialogu. To ogromna umiejętność Murakamiego jako pisarza.
Mamy więc młodego szarego Tokijczyka, który rezygnuje z pracy, tajemniczą projektantkę mody i jej niemego syna, nieco ekscentryczną szesnastolatkę, sławnego polityka, dyrektora przedwojennego ZOO, japońskiego pułkownika, radzieckich i mongolskich oprawców, nietuzinkowe siostry o nietuzinkowych imionach (Malta i Kreta) i jeszcze bardziej nietuzinkowych strojach, zaginionego kota o zakrzywionym ogonie oraz, oczywiście, tytułowego ptaka. Każdy z nich ma swój wkład w atmosferę książki, której z niczym nie można porównać. Ich losy przeplatają się ze sobą, to znów rozplatają, ale szczegóły przestają mieć znaczenie, bowiem każdego dnia ptak nakręcacz na nowo nakręca sprężynę świata.
Niewątpliwą zaletą książki jest także jej forma. Ładne, eleganckie wydanie, niedługie i pięknie zatytułowane rozdziały (kto nie chciałby przeczytać części zatytułowanej O człowieku, który czekał, o tym, czego nie można strząsnąć, i o tym, ze nikt nie jest samotną wyspą?), sprawnie skonstruowane dialogi.
Kronika taka nakręcacza, poza dawaniem oczywistej przyjemności literackiej, otwiera czytelnikowi oczy na rzeczy, o których nigdy by nie pomyślał. Kto z nas rozważał kiedyś, jak wygląda ZOO podczas wojny? Albo jak wygląda świat widziany z dna suchej studni? To może nie są przemyslenia potrzebne do życia, ale uczą. Uczą dostrzegania mikroskopijnych elementów w machinie świata. A sedno książki? Sedno każdy odnajdzie własne i, żeby posłużyć się słowami samego Murakamiego, sedno jest tak pięknie zakamuflowane jak szyld wróżki.
Eseje zawarte w tym tomie Haruki Murakami zaczął pisać mniej więcej sześć lat temu. Już znacznie wcześniej czuł potrzebę, by opowiedzieć czytelnikom...
Murakami w mistrzowski sposób buduje fantastyczne postaci, równoległe światy, zaciera granice między rzeczywistością a literaturą. 1Q84 to opowiadana na...