„Kret jest plagą ogrodów, łąk i pastwisk. Ofiary wyszukuje za pomocą zmysłu węchu i smaku, przy zdobywaniu pokarmu najważniejsza jest dlań zdolność odbierania drgań ziemi. Zjada dziennie tyle, ile waży (ok. 100g), a za jednym razem może wypchnąć do 2kg ziemi. Z dala od cennych grządek trzymają go łoboda, aksamitki, bazylia” – czytamy na okładce „Kopca” Zadury. Tylko czy wymienione tu informacje mają jakąkolwiek wartość? Może istotniejsza byłaby informacja o przystosowanych do grzebania łapach, zamiłowaniu do samotnego życia i niewrażliwości na światło, utożsamianej powszechnie ze ślepotą? Z pewnością portret ten odpowiadałby głównym cechom wierszy Zadury – z jednej strony mamy tu samotnika, przeżywającego śmierć bliskiej osoby, pogrążonego we wspomnieniach, z drugiej zaś – człowieka o skłonnościach do zgłębiania tajników dzisiejszego świata, grzebania w jego co ciekawszych faktach i serwowania ich czytelnikowi. Ślepotę z kolei wypadałoby odnieść już nie konkretnie do niego, lecz raczej do całej ludzkiej zbiorowości, która wciąż dąży do prawdy, a gdy nawet wzniesie się na jej szczyty, nie widzi wiele poza czubek własnego nosa. Odpowiadałoby to tytułowemu wierszowi, który zdradza, że nawet jeśli dojdzie się do wybranej przez siebie góry, widok z niej będzie przypominał widok z pagórka, bez względu na to, ile trudu i czasu zajęło nam dobrnięcie do jej szczytu. Jeśli porzucić metaforę kopca jako góry, można spojrzeń nań z innej pespektywy, jak na zwyczajną dziurę, wykopaną w ziemi. I czy nie takie właśnie są kopce Zadury? Czy zebrane w tomie wiersze nie mnożą pytań, nie stanowią wyrw w naszej poukładanej świadomości, nie podają w wątpliwość naszych racji, nie zakłócają światopoglądu?
„Kopiec kreta” jest tomem z pewnością niejednorodnym, w którym obok drwiącej postawy poety-buntownika ujawnia się poeta wyciszony, odczuwający żal po śmierci bliskich i nie do końca potrafiący odnaleźć się w tej sytuacji. Zmienność tych postaw ujawnia się nie tylko w sposobie konstruowania wypowiedzi i tematyce wierszy, ale również w ich rozmiarach. Te, otwierające tom, często ograniczają się do dwóch, trzech wersów. Zazwyczaj są błahe i dowcipne, jak „Świat oniemiał” czy „Bowiem”, innym razem pełne dramatyzmu, jak „Kochanie” czy „Szczęśliwy brak”. W dalszych wierszach odnajdziemy zabawę formą, jak w „24x6”, gdzie poeta wszystkie słowa zaczyna od pięciu tylko liter, tak uszeregowanych, by zsumowane tworzyły wyraz „Lublin”, czy w wierszu „Król”, którego jedyny wers brzmi „Nie(ch) żyje”. Podmiot jawi się w nich jak sprawozdawca, przedstawiający suche fakty i pozostawiający czytelnikowi dowolność interpretacji. Niczego nie narzuca, nie komentuje, wstrzymuje się od jakichkolwiek zabiegów, ułatwiających odbiór. Odbiór na pozór tylko tak bardzo banalny. Te zabawne wierszyki, wprowadzające nas w tom, nie przesądzają jednak o jego charakterze. Dalej zmianie ulega bowiem nie tylko tematyka i objętość, ale również tonacja, w jakiej poeta przemawia. Z figlarza i sprawozdawcy zmienia się w filozofa, jak we „Wspomnieniu” czy „Ładnych kwiatkach”. Wiersze, wcześniej pełne witalności i przekory, nagle nabierają patosu, traktują o sprawach wręcz fundamentalnych – o życiu, śmierci czy przemijaniu. A śmierć jest to tym dotkliwsza, że dosięga najbliższych – najpierw ojca, jak w wierszu „Po niedzielnym obiedzie”, czy we „Wspomnieniu”, gdzie spogląda z oczu umierającej matki. Poeta nie odnajduje w sobie zgody na tę nieuchronną okrutność losu, wciąż wydaje się niepogodzony z odejściem rodziców i cierpi mimo upływu czasu. Nie jest to już figlarny młodzieniec, spozierający zza początkowych wierszy „Kopca”. To człowiek dojrzały i doświadczony, przeżywający osobisty dramat, odczuwający ból i samotność i publicznie się do tego przyznający.
„Kopiec kreta” stanowi również ciche wyzwanie, rzucone współczesnemu dyskursowi medialnemu. Posługując się dziennikarskim językiem i sięgając po wypowiedzi rodem z wieczornego wydania „Faktów” („Czy papież dostanie Nike? Wiadomości, Wspólny mianownik”), Zadura ośmiesza tenże dyskurs, na ślepo dążący do profesjonalizacji wypowiedzi i przez to często bezmyślny. Z kolei treść prezentowanych przez niego informacji stawia współczesnemu społeczeństwu surową diagnozę, jak w wierszu „Wiadomości”: „będą noworodki w foliowych torbach / samochody w rowach / narkotyki w szkołach”. Treść owych wiadomości jest łatwa do przewidzenia, standardowo sport, pogoda i postępująca patologia, obserwowalna na wszystkich szczeblach życia społecznego. Z mediów poeta drwi także w „10/09/2002-07.42”, gdzie o śmierci znanej aktorki dowiadujemy się w kolorowej prasie w dziale rozrywki, czy w „ 01/11/2002”, w którym zdaje się kpić: „wyślij życzenia – przypomina portal wp / wszystkim świętym?” Wiersze te, często przemieszane ze sobą i za każdym razem wywołujące szereg skojarzeń i emocji, przypominają niejednolity teren, podobny do łąki, przeoranej przez krety – może więc tym trafniejszy okazuje się tytuł tomu?
Wiersze współczesne Bohdana Zadury zebrane w jednym, skromnym i łądnie opracowanym tomie. Dość dowcipne, niektóre krótsze inne długie na klika stron....
Trzytomowe Wiersze zebrane przedstawiają wszystkie (do początków 2005) utwory poetyckie Bohdana Zadury. Tom pierwszy obejmuje książki W krajobrazie z amfor...