Recenzja książki: Kommando Puff

Recenzuje: Adrianna Michalewska

Ile ich było? Sto, tysiąc? Czy były to Niemki, Polki, Francuzki? Czy były ładne? Dlaczego to zrobiły? Takie pytania cisną się na usta ludziom, którzy po raz pierwszy usłyszą o tym, że w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau funkcjonował dom publiczny, w którym za dwie marki niektórzy więźniowie mogli kupić kilkanaście minut płatnej miłości z więźniarką.

Zasady były surowe. Bez prezerwatyw, z prymitywną opieką medyczną, jak na taśmociągu. Codzienna obsługa kilku mężczyzn w określonej pozycji, pod okiem strażnika. Za złamanie zasad – kara, nawet najwyższa, śmierci.

Były lepiej odżywione niż inne więźniarki, ładnie ubrane, nawet umalowane. Nikt ich nie okaleczał, nie zmuszał do katorżniczej pracy w kamieniołomach, mogły się wyspać. Czy to wystarczało, aby narazić się na ostracyzm i ostateczne poniżenie? A kto miałby o tym decydować? Czy ludzie, którym nic nie zagraża, a ich żołądki zawsze są pełne?

Wśród kobiet w puffie były przedstawicielki wielu narodowości. Czy były tam i Żydówki? Zapewne mogło się tak zdarzyć, choć stosowano zasadę czystości rasowej w łączeniu zainteresowanych i usługodawczyń. I choć o puffie pisał już Stanisław Grzesiuk w swoich obozowych powieściach, to teraz Dominik Rettinger w najnowszej powieści Kommando Puff przedstawił temat w szczególnie dramatyczny i skłaniający do refleksji sposób.

Eliza, bohaterka książki, trafia do Auschwitz przypadkiem. W środku tego ludzkiego piekła kieruje się podstawową zasadą: chce przetrwać. Wstrząsające są jej myśli o tym, że to, co się dzieje z jej ciałem, dotyczy jedynie skóry, włókien, mięśni. Ona sama jest poza tym ogromem okrucieństwa, jakiego doświadcza. Musi przeżyć, bo koszmar kiedyś dobiegnie końca, a ona chce przetrwać i zapomnieć o bólu, głodzie, zimnie, tyfusie i poniżeniu. I o lekarzu z fenolem, któremu upadła strzykawka, a nie było już więcej trucizny, która mogła odebrać kobiecie życie.

Kiedy pada pytanie, która z kobiet chce podjąć pracę w obozowym domu publicznym, Eliza dostrzega szansę na przetrwanie. Nie słucha obelg, jakimi kandydatki na obozowe prostytutki raczy grupa więźniarek. Jest sprytna i wie, że sobie poradzi. Tak długo, jak długo będzie bezwzględna, może dyktować warunki odwiedzającym ją mężczyznom. A także współwięźniarkom, prostytutkom, które w obozie znalazły się za karę.

Odczłowieczenie świata haftlingów – więźniów pozbawionych praw i cech ludzkich -  pomaga w sprowadzaniu relacji w puffie do fizycznego kontaktu, kopulacji, bez wymiany słów, bez okazywania uczuć, bez pocałunków i adoracji, które mogłyby pomóc zobaczyć w innym haftlingu człowieka. Więźniowie za dwie marki mogą rozładować napięcie. Usługujące im kobiety mają dzięki temu szansę na ciepły kąt, jedzenie i kilka miesięcy życia. Czy było to miłe i wygodne życie? Jak pisze Rettinger, poszukujące ocalenia więźniarki trafiały do miejsca, w którym rezydowały zawodowe prostytutki. Kobiety oddawały się kilku obcym mężczyznom każdego dnia, a antykoncepcja sprowadzała się do trwałego okaleczenia promieniami Rentgena, sterylizującymi kobietę.

Jednak najgorsza chyba w tym wszystkim była pogarda, jaką otaczano podczas wojny i po wojnie pracownice puffu. Nie otrzymały odszkodowań, nie zapraszano ich na uroczystości, stały się tematem tabu, niewygodnym i mrocznym aspektem tego odczłowieczonego świata. Jak pokazuje Rettinger – niesprawiedliwie i okrutnie skazane bez sądu kobiety obarczono winą za system, który dał im jedyną szansę na przetrwanie.

Kommando Puff to niezwykła opowieść. Napisana bezstronnie, nie jest pozbawiona dramatyzmu, wręcz kipi emocjami i nie pozwala zasnąć. Nie przytłacza danymi, nie szokuje liczbami. Ukazuje tragedię jednostki, która stanęła bezbronna wobec ogromu zła. I nawet w tak straszliwej sytuacji stać ją było na ludzkie odruchy, za które groziła śmierć.

Rettinger ukazuje, jak wielką rolę w sytuacji skrajnego zagrożenia odgrywają instynkty. Jak ginie świat wartości, a życie sprowadzone zostaje do podstawowych odruchów. Aby mieć prawo do ich oceny, trzeba to przeżyć. Nikt nigdy nie powinien o tej prostej prawdzie zapomnieć

Wreszcie - Kommando Puff to rozliczenie z poczuciem winy. Obozowi bogowie też mieli swoje matki, żony i potem dzieci. Niektórzy bliscy akceptowali i rozgrzeszali zbrodnie morderców z Auschwitz. Byli też tacy jak Niklas Frank, syn gubernatora okupowanych ziem polskich Hansa Franka, który rozpoczął w Niemczech debatę nad rodzinnymi rozliczeniami z nazizmem. Rettinger stawia problem, jak żyć ze świadomością, że nasi bliscy byli ludobójcami. Nie spodziewajcie się łatwych recept i prostych odpowiedzi. Tak jak w przypadku oceny kobiet z puffu, po prostu ich nie ma.

Kommando Puff to trudna i poruszająca historia o życiu i wielkiej miłości, napisana przystępnie, ale pokazująca prawdę w sposób surowy i bez znieczulenia. Trzeba ją przyjąć, odnieść się do niej z szacunkiem i bez łatwych ocen. I należy wierzyć w to, że taka historia nigdy się już nie powtórzy.

Gorąco polecam.

Kup książkę Kommando Puff

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Kommando Puff
Książka
Kommando Puff
Dominik W. Rettinger
Inne książki autora
Klasa
Dominik W. Rettinger0
Okładka ksiązki - Klasa

Skatowany w Warszawie przez nieznanych sprawców prezes amerykańskiej korporacji dzwoni do byłego kolegi z klasy, znanego radiowca. Wybiera jedyny numer...

Sokół
Dominik W. Rettinger0
Okładka ksiązki - Sokół

Polski Kontrwywiad Wojskowy trafia na ślad grupy terrorystycznej przygotowującej zamach na wielką skalę. Terroryści zostają namierzeni, a sytuacja wydaje...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy