Młoda prawniczka zostaje przeniesiona z biura w Paryżu do Nowego Jorku. Pracuje w dużej prawniczej korporacji, wyjazd do Stanów traktuje jako szansę na awans i zostanie partnerem w firmie. Problem jednak w tym, że aby to osiągnąć, musi zmierzyć się z wymaganiami nowych współpracowników, zdobyć kolejnych klientów i wypracować odpowiednią liczbę godzin. By temu podołać, pracuje od rana do późnej nocy, także w weekendy. Ogranicza w ten sposób czas prywatny i życie towarzyskie, wszystko zapewnia jej firma. Mała, wynajęta kawalerka służy jedynie temu, by od czasu do czasu się w niej przespać. Je w mieście, śniadania zapewnia firma w formie cateringu. W biurze funkcjonuje nawet specjalna walizka z awaryjnym zestawem podróżnym, by można było wyjechać do klienta w dowolnym momencie, bez tracenia czasu na pakowanie się.
Władzę sprawuje tu niepodzielnie Bonnie, bezwzględna kobieta sukcesu, która zleca zapracowanej Catherine na przykład sprawozdanie z działających w okolicy pralni chemicznych, jako że właśnie poplamiła swoją bluzkę… Dziewczyna zagryza zęby i… przygotowuje kilkustronicowy dokument na temat działalności owych firm. Jedyną "normalną" osobą jest asystent - homoseksualista hinduskiego pochodzenia, który interesuje się modą - Rikash. To on doradza prawniczce, gdzie się zabawić i ubrać. Ale przecież Catherine jest Francuzką, dobry styl ma w genach. Zatem gdy pojawia się możliwość pracy dla Diora, jest wniebowzięta. To nic, że zlecono jej jeszcze kilka innych prac - da sobie radę. Znajdzie też czas na romans z bardzo przystojnym i hojnym klientem. W powieści znajdujemy więc bardzo interesujący obraz środowiska nowojorskich prawników, którzy są podobno najbardziej narażoną na depresję grupą zawodową na świecie. Czy warto do niej należeć? Takie pytanie wciąż zadaje sobie Catherine.
Czy fabuła powieści nie przypomina nieco scenariusza serialu o Ally McBeal? Owszem. Ale sprawy, które prowadzi nasza bohaterka, są znacznie dokładniej opisane. Autorka wie, o czym pisze, a jej książka nie dotyczy wyłącznie biurowych rozgrywek i skandalików sercowych. W powieści mówi się o lojalności wobec firmy i klienta, ale także o wierności sobie i swoim marzeniom. Catherine jest zdesperowana. Pragnie odnieść sukces w swojej branży, ale coś jej podpowiada, że czyni to tak naprawdę wbrew sobie, a bliski sukces wcale nie sprawi, że stanie się szczęśliwsza. Owszem, będzie zarabiać więcej, będzie bardziej poważana w środowisku prawniczym, ale nawet nie będzie miała kiedy pieniędzy wydawać. Szczur, wygrywający w wyścigu szczurów, na mecie nadal pozostaje szczurem. Catherine postanawia jednak pójść za głosem serca i zmienić swoje życie. Od zawsze interesowała się modą. Pozostaje teraz tylko jedno: poczekać na moment, gdy odwaga dogoni pasję. To bardzo ładne zdanie przewija się kilka razy. Gdy pojawia się szansa powrotu do Paryża i zmiany pracy, co wiąże się także z nowym związkiem, Catherine przestaje się wahać. Kości zostały rzucone, teraz tylko wystarczy je pozbierać. O jej dalszych losach dowiemy się z kolejnej książki: Kocham Paryż. Myślę, że warto do niej zajrzeć, by przekonać się, że świat, o którym być może wielu marzy, niewiele ma wspólnego z rajem. Wszystko jest okupione niewdzięczną pracą. Autorka pokazuje to znakomicie, stosując narrację w czasie teraźniejszym, co podkreśla wrażenie, że wszystko rozgrywa się niejako na naszych oczach. Nowy Jork jawi się jako miejsce, gdzie pieniądz ogrywa wiodącą rolę, a pokazywanie się w strojach z najnowszych kolekcji znanych projektantów jest jedynym sposobem, by zaistnieć. Wszystko opiera się na grze pozorów. I choć Kocham Nowy Jork sprawiać wrażenie kolejnej lekkiej powieści dla kobiet, to w rzeczywistości naprawdę skłania do myślenia. A to tylko jedna z wielu jej zalet.
A weekend w Rzymie miał być taki romantyczny... Świat haute couture to nie tylko glamour i piękne ubrania. To także bezwzględny biznes. Intrygi, nieczyste...
Urzekający świat haute couture kontra bezwzględni fałszerze Catherine, bohaterka bestsellerowej powieści "Kocham Nowy Jork" wraca do rodzinnego miasta...