Według słów Hitchcocka film powinien się zaczynać od trzęsienia ziemi, a potem napięcie ma rosnąć. Podobnie jest w Klasztorze zapomnienia – na początku dwóch mężczyzn spada w przepaść, ponosząc śmierć na miejscu. Przypadkowym świadkiem tragedii jest młody chłopak. Wezwani policjanci początkowo uważają, że to był wypadek. Jednak przy ofiarach wkrótce znajdą broń. Jeden ze zmarłych był mnichem, drugi – turystą. Czyżby któryś z nich chciał zabić drugiego? Który i dlaczego? Do śledztwa zostaje zaangażowana Klara – policyjny psycholog, Polka, która dzieciństwo spędziła w Grecji. Wraca do rodzinnego miasteczka, do śladów nieżyjącego ojca, z którym miała trudne relacje. Był naukowcem – genialnym archeologiem, ale związki z najbliższymi obracał w ruinę. Co podczas śledztwa i prywatnie odkryje Klara?
Autorka umiejętnie buduje napięcie, nie epatując przy tym w nadmiarze krwią. Opisywana przez nią Grecja ma dwa oblicza. Miasteczka wydają się pełne piękna (opisy są bardzo malownicze), ciche i spokojne. Jednak to tylko pozory. Pod nimi czai się mrok. Kontrast między zewnętrzną sennością a podskórną ciemnością jest źródłem ciągłego niepokoju podczas lektury. Mamy wrażenie, że zwiedzamy Księżyc, poznając jego zarówno jasną, jak i ciemną stronę.
Mocna lektura. Trudno się oderwać. Polecam!
dr Kalina Beluch