O Polkach na tle Kieszonkowego atlasu kobiet, a może o Kieszonkowym atlasie… na tle Polek?
„Kieszonkowy atlas kobiet” to rzecz traktująca o kobietach, napisana przez kobietę. Zresztą nie mogłoby być inaczej, gdyż żaden mężczyzna nie sprostałby temu zadaniu. Jak wiemy, wszystkie próby zmierzenia się mężczyzn z kobietą – najbardziej skomplikowaną istotą na Ziemi - spełzły na niczym. A jedyna pozycja serio traktująca sprawę („Wszystko, co mężczyźni wiedzą o kobietach”) zawiera 128 niezadrukowanych stron!
Sylwia Chutnik zabiera nas w świat warszawskiej Ochoty, dokładniej w okolice ulicy Opaczewskiej i pobliskiego bazaru. Świat bez świateł reflektorów, błysków fleszy, celebrytów, bo warto zauważyć, że takie miejsca w stolicy też (o dziwo!) istnieją. Miejski bazar nie ma nic wspólnego z obcojęzyczną korporacją. Bazar, jak i cała okolica są jakby Wyższą Szkołą Życia, do której uczęszczają bohaterki (?) atlasu…
Tyle tytułem wstęp. Powróćmy do tematu kobiet, bo to im Chutnik poświęca swój debiut. Poznajemy trzy, a może cztery - jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że według polskiej gramatyki hermafrodyta jest kobietą - bohaterki. Pierwszą bohaterką jest Mańka. Żulica. Menelka. Nazywana również Czarną Mańką. Mańka nie grzeszyła urodą ani inteligencją, w zasadzie niczym nie grzeszyła. Może samym faktem, że była. Za namową matki rzuciła szkołę w wieku 15 lat, by podjąć pracę na bazarze. Ale Czarna Mańka nigdy też nie przestała marzyć o lepszym życiu, o miłości, której jej bez wątpienia brakowało, o dziecku. Drugą jest Maria Wachelberska, osiemdziesięcioletnia, schorowana staruszka. Większości swoich przypadłości nabawiła się podczas drugiej wojny światowej, kiedy to była łączniczką. Wojna odcisnęła na kobiecie ogromne piętno, z którym nie potrafiła sobie poradzić. Wraz z utratą najbliższych, sens utraciło dla niej życie. Czuła bezsens istnienia, czekała tylko na śmierć. Skazana została na wieczny dekadentyzm. W kamienicy mieszkała również jedenastoletnia Mania. Dziewczynka wkraczająca w okres buntu, dojrzewania. Poszukująca swojej tożsamości, nie do końca potrafiąca poradzić sobie z otaczającą ją rzeczywistością. Swój bunt skierowała przeciwko światu, który dosłownie chce „rozpierdolić”. Wśród tej galerii osobowości znalazło się miejsce dla pana. Właściwe paniopana, jak żartobliwie pozwala sobie o nim pisać autorka. Pan Marian nie był typowym mężczyzną. Nie da się go opisać przy pomocy typowych cech męskości. Marian fizycznie niczym się nie różnił od płci brzydkiej, ale przejawiał cechy psychiczne przypisane kobiecości. Jego zainteresowania krążyły wokół babskich sprawunków. Lubił haftować i szyć. Z zawodu był cukiernikiem (wcale nie byle jakim). Dbał o wygląd, był miły i ciepły dla sąsiadów. Zawsze pomocny. Tylko żony nie miał, 56-letni samotnik. O dziwo, okoliczni mieszkańcy mimo wiadomych podejrzeń darzyli go szacunkiem i sympatią. Akceptowali go, takim jakim był.
Na tle głównych bohaterek/bohaterów pojawia się bohater zbiorowy. Począwszy od Bazarowych Królowych przez gospodynie, urzędniczki, aż po stare moherzyce i dziadów. Chutnik wplątuje pomiędzy historie prawdy o polskich kobietach. I tak, można tu znaleźć takie złote myśli jak: „kobieta bez dziecka to jak bez ręki, najważniejsze to mieć rodzinę,” "Polskich kobiet nie przyniósł bocian, tylko znaleziono je w siatce”. W książce aż roi się od takich prawd. Gównianych prawd, by posłużyć się językiem pisarki. Bo autorka nie dokonuje żadnej rewolucji, nie podnosi pospolitego ruszenia w rajstopach. I nie chodzi mi o wprowadzenie kobiet na traktory i sprowadzenie mężczyzn do kuchni. Ktoś, kto szuka tutaj katalogu i charakterystyki polskich kobiet, będzie bardzo zawiedziony. „Kieszonkowy atlas kobiet” w gruncie rzeczy nie kreśli żadnej mentalnej mapy płci pięknej. Zwłaszcza polskiej. W swoim opisie Chutnik ogranicza się tylko do jednego środowiska. Nie stara się analizować, wyjaśniać nam tego świata. Pojawia się tylko relacja z zastanej rzeczywistości. Widzę tutaj też brak zdecydowania (jakże charakterystycznego dla nas, kobiet!).
Pisarka stworzyła tematyczny galimatias, który niczemu nie służy. Znajdziemy tu wszystko. Wątki antysemityzmu, tolerancji, problem alkoholowy i służby zdrowia, nie pomijajmy trudności dojrzewania, traumy wojennej, poronienia itd. Wedle popularnego powiedzenia: jak coś jest o wszystkim, to jest o niczym. Konsekwencji nie brak tylko w sferze językowej. Tak samo wulgarnie wyraża się Mańka (i tu może być to uzasadnione) i mała Mania (tutaj mam pewne wątpliwości czy jedenastoletnie dziecko używa takich słów). Na dłuższą metę jest to irytujące.
Chutnik chyba żyje w innej Polsce niż ja i spotyka inne Polki. Ja widzę jak walczą o parytety i należyte im miejsce w polityce. Jak większość podejmuje studia i je kończy, a co za tym idzie, że są lepiej wykształcone niż polscy mężczyźni. Do tego udaje się im pogodzić macierzyństwo z pracą zawodową i nie tracą nic ze swojej kobiecości. Helene Cixous w tekście „ Śmiech meduzy” pisze: „Tekst kobiecy nie może, nie może być niczym innym niż aktem wywrotowym: jeśli się go pisze, to tylko wylewając się jak wulkan”. Potem dalej: „Pisząc jako kobieta i do kobiet, rzucając wyzwanie mowie rządzonej przez porządek falliczny, kobieta uzna kobietę i ustanowi dla niej inne miejsce niż to jakie wyznacza dla niej symbolika”. Sylwia Chutnik nie tylko nie obala żadnych stereotypów, ale je potwierdza i sankcjonuje. Ja swojego kobiecego portretu w „Kieszonkowym atlasie kobiet” nie odnalazłam. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś więcej po absolwentce Gender Studies. Stawiam jednak plusik przy tej pozycji za próbę podjęcia tematu i dla samej autorki – kobiety, których na polskim rynku pisarskim zdaje się ostatnio przybywać. Na koniec jeszcze jeden cytat zaczerpnięty od Helene Cixous: „Nie da się zdefiniować sposobu kobiecego pisania, jest to niemożliwość wynikająca z samej jej istoty i w przyszłości też tak pozostanie, bo nie da się steoretyzować tej działalności, zamknąć jej, poddać regułom, co nie oznacza, że jej nie ma!”. Tak więc czekam na jakiś ciąg dalszy!
Jak wygląda miasto wyłaniające się z ruin? Jak żyją jego mieszkańcy? Co słyszą w domach, zakładach pracy, na ulicach? Co jedzą, jak się ubierają, jak spędzają...
Całkiem współczesna powieść łotrzykowska autorki brawurowej "Dzidzi" i "Kieszonkowego atlasu kobiet". Cztery kobiety z warszawskiego Mokotowa postanawiają...