Recenzja książki: Kieszonkowy atlas kobiet

Recenzuje: Damian_Gajda

Sylwia Chutnik - dwudziestopięcioletnia kobieta z wystrzępioną grzywką jest zbieraczką unikatowych klechd, czego świadectwem jest jej debiutancka powieść „Kieszonkowy atlas kobiet”.

 

Broszurowa książka, której okładkę zdobi surowy rysunek Anny Ostoi, niesie ze sobą niebotyczny ładunek emocjonalny, okraszony pokaźną porcją estrogenu. Już sam tytuł może naprowadzić czytelnika na właściwy dukt interpretacyjny. Nietrudno się domyślić, że rzecz będzie poświęcona kobietom. Wyjątkowo wyeksploatowany temat literacki nie zostaje bynajmniej potraktowany po dyletancku. Wręcz przeciwnie - pisarka dogłębnie bada kobiecą psychikę i bez pardonu wyciąga na światło dzienne sprawy, które winny pozostać jedynie niewieścim misterium. Warto zwrócić uwagę na budowę powieści. Otóż każdy z rozdziałów traktuje o nietuzinkowej białogłowie.

 

Autorka zmyślnie konstruuje bildungsromanową galerię osobliwości, nie pomijając smakowitych przypowieści z życia innych członków rodziny bohaterek. Niezwykle ważki w życiu każdego mieszkańca warszawskiej kamienicy przy ulicy Opaczewskiego, w której rezydują bohaterowie, jest BAZAR. Bazarowe życie nosi znamiona obsesji. Miejsce to jest niejako gloryfikowane przez wspólnotę. Powieść inicjuje rozdział o typowym targowym dniu, w którym, parafrazując znane romantyczne hasło, bywalcy suku powtarzają:

 

"Bazar, honor, ojczyzna"*.

 

Pierwszą lokatorką kamienicy, która uchyliła drzwi, była Maria, która nigdy nie czuła naukowego powołania. Już od wczesnych lat, miast skupić się na przyswajaniu szkolnej wiedzy, tropiła obniżki i promocje w pobliskich kramach. Na jej biurku nie można było uświadczyć szkolnych kajetów. Mańka kolekcjonowała ulotki sklepowe i wczytywała się w kupony rabatowe. Pewnego dnia ostatecznie porzuciła szkołę i rozgościła się na targu. Zostawszy Królową Bazaru, której komnatą był blaszany barak, bohaterka pod osłoną falistej faktury skrywała swoje pragnienia i starała się zatuszować naiwność. Największym problemem heroiny były zachwiania tożsamości. Jawnie przyznawała się, że nie czuje swojego ciała, a niektóre myśli wydają się jej zupełnie obce. Odnosiła wrażenie, że jest tylko obserwatorką życiowej historii, do której scenariusz z przykrym zakończeniem został już napisany i nie może doń wprowadzić zmian. Maria, aby poczuć swoją duszę i poczynić studia nad swoim sumieniem, ścierała nadgarstki.

 

„Maria to kobieta, która wystawiona na chropowatość losu próbuje się nie rozwalić”**.

 

Ta niewiasta żyła w iluzorycznym impasie. Wpatrując się w otaczające ją stoiska z warzywno-ubraniowo-gastronomiczno-stolarskim asortymentem, przypuszczała, że jest spełniona. Niestety, nie mogła dokonać porównawczej analizy, ponieważ nie znała innego świata. Mania - człowiek bez właściwości - rozpaczliwie bała się śmierci, bo, jak sama mówiła, „żeby nie żyć trzeba najpierw żyć”***. Leciwa pani Maria, będąca kolejną mieszkanką kamienicy przy warszawskiej ulicy, doświadczała reminiscencji dzieciństwa. Żyjąc przeszłością, nieprzerwanie roztkliwiała się nad minionymi, często dojmującymi przeżyciami. Głównie skupiała się na opowieściach związanych ze swoją matką i ich trudnym życiem w dobie powstania warszawskiego. Przykre wydawało się jej ostateczne rozliczenie z życiem i dość niefrasobliwy plan pożegnania się ze światem. Staruszka udała się do piwnicy, która była dla niej miejscem bardzo przykrych rozliczeń z własnym sumieniem. Apoteozując to miejsce, była przekonana, że właśnie tutaj winna po raz ostatni zamknąć oczy. Zdziwienie, a nawet rozczarowanie mogła wywołać u czytelnika osoba Mariana, który sprawiał wrażenie błądzącego w tej kamienicznej opowieści o kobietach. Nic bardziej mylnego - autorka celowo umiejscowiła tutaj tę postać, nobilitując ją tytułem - paniopana. Dzięki niemu bez żadnych zahamowań mógł meandrować między historiami o niewiastach. Wysoce intrygujący Marian Pawlikowski, cukiernik i pasjonat hafciarstwa, miał problem z życiem według ugruntowanego przez stulecia scenariusza. Wyzwolony z ograniczeń płci pięćdziesięciolatek bez problemu wkładał zarówno kostium stanowczego samca, jak i uczynnej i życzliwej kobiety. Problemy z ekspresją ego były powodem drwin i złośliwości ze strony nieznajomych. Nieobce były Marianowi inwektywy „Ciota, Pedał, Gej”**** kierowane w jego stronę. Oparcie znalazł wśród najbliższych sąsiadów, a także stałych bywalców bistro Fantazja. Oni świetnie znali jego wartość i tak naprawdę nie przywiązywali wagi do seksualności towarzysza zabaw. Chcąc uspokoić konwencjonalnych adwersarzy, że obce są mu skłonności homoseksualne, Marian deklarował, iż jest już zbyt stary, aby związać się z kobietą. Paniopan to doskonały przykład, że nie zawsze należy spełniać wymagania stawiane przez otoczenie.

 

Idealnie uprasowane idee często uwypuklają szwy niedoskonałości. Prezentacja seksualnej aberracji paniopana jest próbą projekcji i wyciągnięcia przed oblicze odbiorcy problemu hermafrodytyzmu. Protagonista uważał, że zachowania uznawane za oficjalnie nieprzystające płci brzydkiej nie są dowodem na to, iż człowiek uprawia grecką miłość. Książkę zamyka przypowieść o nieroztropnym podlotku - Marysi. Jej spokojne życie pękło wówczas, gdy wkroczyła w okres buntu. Pragnienie zapoznania się z osobą o wiele bardziej butną i ubierającą się w sposób kontrowersyjny było dla niej sensem życia. Dążenie do spotkania z nią stało się rodzajem obsesji.

 

Nowalijka Sylwii Chutnik to pinakoteka niepospolitych białogłów, których życie skupia się przede wszystkim w warszawskim domu. To on jest literackim spoiwem, symbolem wiecznego trwania i ostoi. Kamienica stanowi scenerię ich szczęścia, a także przykrych wypadków. Dla każdej z postaci zupełnie czym innym jest dom. Dla pani Marii czynszówka jest na przykład łącznikiem, który wiąże ją z przeszłością, natomiast dla paniopana Mariana budynek stanowi schronienie prze bolączkami nietolerancji. Z przykrością muszę stwierdzić, że najgorszą stroną pisarstwa Chutnik jest język. Opowieść zbudowała autorka z bardzo krótkich zdań pojedynczych, które mają wywołać w czytelniku wrażenie dynamizmu i surowości opowieści, ale są dlań niestrawne.

 

Manieryczna rytmizacja tekstu wzorowana na hiphopowych kawałkach przyprawia odbiorcę o ból głowy. Mimo drobnych lingwistycznych nierzetelności, gorąco polecam tę książkę wszystkim miłośnikom kobiet, którzy odnajdują się w ich bogatszym znaczeniowo i uczuciowo świecie, a także osobom, które nie wierzą w siłę sprawczą kobiet. Pierwsi - tylko utwierdzą się w słuszności swoich przekonań, natomiast drudzy zrozumieją, jak bardzo się mylą...

Kup książkę Kieszonkowy atlas kobiet

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Kieszonkowy atlas kobiet
Książka
Inne książki autora
Warszawa kobiet
Sylwia Chutnik0
Okładka ksiązki - Warszawa kobiet

Warszawianki fundowały klasztory, budynki użyteczności publicznej, projektowały i rzeźbiły, uczyły nowe pokolenia, pisały książki i opiekowały się biednymi...

Nieśmiałek
Sylwia Chutnik0
Okładka ksiązki - Nieśmiałek

Celem serii Poczytajki pomagajki jest wzmocnienie dzieci, szczególnie tych, które z domowego zacisza trafiają do grup przedszkolnych czy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy