Recenzja książki: Kiedyś byliśmy braćmi

Recenzuje: Adrianna Michalewska

Ronald H. Balson przygotował powieść, w której postawił pytania o arendtowską banalność zła, o niewdzięczność wobec ludzi, którym zawdzięcza się życie, o ludzką podłość i frustrację wynikającą z biedy i poniżenia.

 

Syn ubogich Niemców, Otto Piatek, przygarnięty w dzieciństwie przez żydowską rodzinę w Zamościu, staje podczas II wojny światowej wobec dylematu: powinność wobec bliskich czy wobec urojonej idei. Jego wybór szokuje i przeraża. Jeszcze bardziej wstrząsające jest to, że za popełnione zbrodnie nigdy nie ponosi kary, podobnie jak tysiące nazistów, którzy po zakończeniu wojny rozpoczęli nowy etap życia, korzystając z majątku swych ofiar.

 

Podczas uroczystości w wyższych sferach chicagowskiego świata dochodzi do skandalu. Osiemdziesięcioczteroletni Ben Solomon grozi nienabitą bronią miejscowemu filantropowi, miliarderowi Elliotowi Rozenzweigowi. Oskarża go o zbrodnie podczas wojny i przywłaszczenie majątku swojej rodziny. Nikt nie wierzy w okrzyki starca - do chwili, gdy po jego stronie, pro bono, angażuje się lokalna prawniczka, Catherine Lockhart. Kobieta stara się pomóc wyjaśnić sprawę Rozenzweiga, choć z góry wiemy, że za konflikt z miejscowym ulubieńcem grozi jej przynajmniej ostracyzm, a może i utrata prawa do wykonywania zawodu.

 

Wychowani na trudnej, wstrząsającej literaturze obozowej i wojennej autorstwa Seweryny Szmaglewskiej czy Tadeusza Borowskiego, wiemy jak bardzo dramatyczna, nawet pomimo znacznej oszczędności środków wyrazu, może być książka traktująca o Holokauście. Dlatego Kiedyś byliśmy braćmi nie porywa, wydaje się być pozbawiona dramatyzmu, z zaledwie kilkoma scenami, gdzie napięcie przeważa nad miałkością materii.

 

Trudno tu doszukiwać się powodów, dla których powieść nuży. Może dlatego, że dramatyczne wspomnienia przesiane są zarówno przez czas i pamięć starego człowieka, jak i reakcje wysłuchującej ich prawniczki, która często myślami bywa daleko od swego klienta i mija sporo czasu, zanim Catherine na dobre zaangażuje się w przedstawianą jej historię? Może dlatego, że groza opowiadanej historii rozmywa się w hic et nunc toczącej się przed naszymi oczami opowieści o pogarszającej się pozycji Catheerine, a rzeczywistość przyćmiewa przeszłość? A może dlatego, że o Holokauście powinni pisać ci, którzy go doznali, w przeciwnym bowiem wypadku otrzymujemy jedynie wyobrażenie Shoah, a nie prawdziwy przekaz o zbrodni na narodzie?

 

Dodatkowym mankamentem powieści jest wyraźna niespójność chronologiczna prezentowanych historii. Choć zarzut ten można odeprzeć tym, że poznajemy je z doskoku, gdy Cathetrine znajdzie chwilę, aby wysłuchać kolejnej porcji wspomnień Bena. Odnoszę jednak wrażenie, że tradycyjny model, gdy narrator przenosi akcję w przeszłość i komentuje przedstawiony świat, byłby znacznie bardziej dynamiczny.

 

Niezmiernie żałuję, bowiem powieść obiecuje wiele emocji, jakich może dostarczyć dramat życia skrzywdzonego człowieka. A tymczasem dostajemy uładzoną, gęsto przetykaną zupełnie niepotrzebnymi passusami opowieść o przeszłości, która z całą pewnością była znacznie bardziej przejmująca, niż pokazuje to historia Kiedy byliśmy braćmi.

Kup książkę Kiedyś byliśmy braćmi

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Kiedyś byliśmy braćmi
Książka
Kiedyś byliśmy braćmi
Ronald H. Balson
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy