CHŁOPAKI NA OPAK
Bartosz Łapiński zajmuje się pisaniem książek i scenariuszy filmowych. Ostatnio jego dialogi można było usłyszeć w serialu „Samo życie”. Jego debiutancka powieść „Beczka soli” została wydana przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Bardzo się spodobała krytykom i czytelnikom, potem był „Kocurek” w zbiorze opowiadań wydanych przez to właśnie wydawnictwo, a teraz ukazał się „Kebab z kota” jako kontynuacja „Beczki”, choć kolejność czytania jest dowolna. Jest to wartka opowieść o przygodach Szymona i jego przyjaciela Larsa z… plecakiem wypełnionym dwoma milionami euro.
Powieść czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Dialogi są zabawne, akcja rozwija się szybko, a całość wyraźnie zasługuje na film z gatunku komedii sensacyjnych, które cieszą się u nas niesłabnącą popularnością. Przebywając w jednym z niemieckich miast, Szymon podczas załatwiania w krzakach ważnej potrzeby, zostaje uderzony paczką w głowę. Traci na chwilę przytomność i pamięć. Szybko musi wrócić do siebie, bo na ową paczkę już czai się Murzyn w żółtej czapeczce z daszkiem. Szymon rozpoczyna ucieczkę, podczas której odkrywa, że paczka zawiera (bagatela) dwa miliony euro pochodzące z napadu na bank. Szymon bynajmniej nie zamierza pozbyć się łupu. Pakuje majątek w plecak i postanawia wrócić jak najszybciej do Polski, gdyż czuje się patriotą – chce korzystać z pieniędzy w ojczyźnie, a nie na obcej ziemi. Tymczasem dopadają go dawni znajomi, którym kiedyś Szymon i Lars wyrządzili „niewielką” krzywdę związaną z ucięciem typowo męskiego kawałka ciała. Gangsterzy pragną zemsty i pieniędzy ukrytych w plecaku Szymona. Atmosfera się zagęszcza, bo trzeba uciekać przed gangsterami, przemycić niemałe pieniądze do Polski, uwolnić ukochaną z rąk bandziorów i zacząć wreszcie korzystać z uroków życia w luksusie. Chłopaki rozbijają kolejne samochody, ścigają się z czasem, pokonują setki kilometrów i nie mają zamiaru płakać. Nie jest to wszystko takie łatwe, ale jakoś bohaterom udaje się wyjść z poczuciem humoru z kłopotów, by po chwili wpaść w kolejne tarapaty.
„Kebab z kota” czyta się naprawdę dobrze. Akcja obfituje w zabawne zdarzenia i nieprawdopodobne zbiegi okoliczności, choć czas powieści obejmuje zaledwie jedną dobę. Niektóre przypadki są mało prawdopodobne, ale o to tu właśnie chodzi – o dobrą zabawę. Czytając można poczuć się jak za dawnych dobrych czasów, kiedy to lektura książek przygodowych czytanych z latarką pod kołdrą przynosiła prawdziwą frajdę.
Świnoujście, początek słonecznych wakacji. Dla Larsa i Szymona, dwójki wyluzowanych przyjaciół, nie może być lepszej perspektywy na najbliższe dni. Nawet...