Recenzja książki: Kapitan Cartis

Recenzuje: Sławomir Krempa

Powieść "Kapitan Cartis" nieodmiennie przywodzi mi na myśl gry komputerowe. Nie jest to jednak zarzut - choć bowiem konstrukcja jej jest dość prosta, zaś bohaterowie po prostu przemierzają otchłanie kosmosu, wykonując kolejne misje, całość czyta się z dość dużą przyjemnością i czasem naprawdę trudno się od niej oderwać. Idźmy jednak po kolei.

 

Główny bohater to po trosze awanturnik, po trosze – poszukiwacz przygód i łowca nagród. Poznajemy go, gdy wraz z przyjaciółką a zarazem podopieczną – Zirą Doger – zwiedza pozornie opuszczone miasto. Nasi bohaterowie nie wiedzą jeszcze, że wkrótce będą musieli przetransportować na bezpieczną planetę grupę uciekinierów. Henry Cartis w nagrodę otrzyma „Świerszcza” – nieco już przestarzały lecz ciągle pozostający na chodzie statek kosmiczny (tu nazywany „skoczkiem nadprzestrzeni”) i zacznie kompletować jego załogę. Wkrótce dołączy do niej pewien sympatyczny brodacz i Lao – pozostający pod jego opieką noworodek, który okaże się wcale nie takim zwyczajnym dzieckiem, jakim się wydaje i który w całej opowieści odegra rolę niepoślednią.

 

Nasi bohaterowie będą musieli zmagać się ze zdrajcami, podwójnymi agentami, kosmicznymi piratami, na swej drodze napotkają przedstawicieli obcych ras, odwiedzą sztucznie stworzone planety i wykryją tajemnicę spisku, mającego na celu ukrycie tajnych eksperymentów genetycznych. Będą musieli wielokrotnie wybrać, czy opowiedzą się po stronie zła, czy też dobra w odwiecznej walce, jaką siły te toczą ze sobą.

 

Oczywiście - nie jest to opowieść szczególnie oryginalna. Fox kleci ją z elementów doskonale znanych miłośnikom gatunku. Również fabuła jest tu dość prosta, liniowa, z bardzo ograniczoną liczbą wątków pobocznych. Mocno przypomina ona scenariusz komputerowej gry rpg – przed naszymi bohaterami stawia się kolejne zadania (questy), które pomagają im zdobyć doświadczenie, „artefakty” (na przykład wspomniany już statek kosmiczny) lub po prostu wsparcie czy sojuszników, których wsparcie okaże się konieczne w ostatecznej rozgrywce ze złem. A jednak autor potrafi bardzo dobrze zbudować napięcie. I choć poszczególne elementy tej układanki wywołują wrażenie, jakbyśmy je doskonale znali, całość bawi, przykuwa uwagę i pozwala oderwać się od rzeczywistości na kilka godzin.

 

Kapitan Cartis to nieźle skrojona powieść science-fiction o charakterze czysto rozrywkowym i przede wszystkim miłośnikom tego gatunku wypada ją polecić. Na koniec drobny przytyk do redaktorów publikacji - pojawiają się w powieści zasadnicze błędy, które warto by było wyeliminować, co w przypadku e-booków nie powinno być wielkim problemem. Literówki skłonny jestem bowiem wybaczyć, ale fakt, że nazwisko głównego bohatera raz odnajdujemy w książce w formie „Cartis”, innym zaś razem pojawia się on jako „Curtis” – to już problem o wiele bardziej poważny.

Kup książkę Kapitan Cartis

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Kapitan Cartis
Autor
Książka
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy