Julian Tuwim... któż z nas nie zna tego nazwiska? Wielu wychowało się na jego wierszach dla dzieci. Szkoła uczyła na utworach Tuwima zasad instrumentacji głoskowej (wiatr, co „liście pieścił i szeleścił”), sposobów budowania dobrego tekstu. „Kabaretiana” to książka, która ukazuje Tuwima nieznanego, Tuwima satyryczno-kabaretowego, Tuwima prowokującego. Kabaret żydowski (inny trudno było spotkać) w Polsce lat międzywojennych rządził się swoimi prawami. Uznani twórcy pod pseudonimami produkowali seryjnie teksty dla gwiazd estrady. Istniały giełdy dowcipów, na których pomysłowi kabareciarze handlowali szmoncesami. Pisanie skeczy i piosenek na zamówienie nie nobilitowało artystów, był to raczej nielubiany sposób na przetrwanie – w relacjach Tuwima pojawiają się wypowiedzi o komercyjnej produkcji „pisanej dla chleba ze łzami wściekłości w oczach”. Artyści, którzy dostarczali tekstowej pożywki podrzędnym kabaretom i estradzie, z niechęcią odnosili się do własnej twórczości z tej półki. Padały określenia o drobiazgach, pisanych lewą ręką, skeczach powstających na boku, mimochodem, o sztuce niskiej czy tandetnej. Nic więc dziwnego, że każdy z pisarzy lub poetów dysponował przeważnie kilkunastoma pseudonimami, chroniącymi przed deprecjonowaniem właściwych, literackich dzieł. Tuwim – alchemik słowa („żem raczej magik i alchemik, / co słów esencję w tyglu warzy, / fabrykant czarnoksięskich tynktur, / przysięgły spec od mistyczności”) nie miał problemów z układaniem wierszyków lekkich czy – z komentowaniem rzeczywistości (społecznej i politycznej) za pomocą szmoncesowych skeczy. „Kabaretiana” to dość pokaźny zbiór tekstów, przeznaczonych na scenę. Tom ukazuje przede wszystkim niezwykłą paletę możliwości artystycznych poety. Różne utwory świadczą o zdolnościach Tuwima w zakresie dostosowywania się do wykonawców tekstów. Są tu piękne piosenki, ale i słabe (pod względem literackim) wierszyki, są eksperymentalne melorecytacje, prowokujące monologi. Jest wiele erotyki i liczne próby schlebiania gustom masowym. Są i utwory sięgające po mało w Polsce rozwiniętą tradycję purnonsensu i absurdu. Jest – charakterystyczna dla szmoncesów – problematyka pieniądza, są przeróbki znanych dawniej utworów. Dzisiaj, czytelnik pozostawiony sam na sam z tekstem pisanym, pozbawiony odtwórczej interpretacji, musi sięgnąć w głąb warstw tekstowych, zapoznać się z realiami dwudziestolecia, by docenić w pełni przedstawiony mu zbiór. Tomasz Stępień, autor wyboru tekstów, próbował przedstawić rozmaitość gatunkową utworów. Niezrozumiałe dla współczesnego czytelnika aluzje (na przykład polityczne) opatrzył przypisami, co ułatwia odczytanie zamiarów Tuwima. Teksty najwybitniejszego ze skamandrytów nie sprawdziłyby się raczej na dzisiejszej scenie kabaretowej (choć niedawno Grupa Rafała Kmity stworzyła program „Aj waj” oparty właśnie na szmoncesach). Za dużo tu erotyki i przemocy, za dużo wątków, które – po nobilitacji kabaretu przez Jeremiego Przyborę – nie rozśmieszą dzisiaj widza, żądnego wyższej rozrywki i bardziej wysublimowanych żartów. Przypuszczam, że niejeden czytelnik odrzuci tom z niesmakiem, rozczarowując się co do jego zawartości. Ale teksty Tuwima cenne są z innego względu – stanowią doskonałe świadectwo ludycznej kultury Polski przedwojennej. Ukazują zainteresowania uboższych warstw społeczeństwa i sfery mieszczańskiej. Tępią wady ludzi, albo – przynoszą przyjemność estetyczną. Warto pamiętać, że to, co dziś wydaje się – w najlepszym razie – kiczowate, ordynarne i niegodne uwagi, kiedyś gromadziło w zadymionych kawiarniach komplet publiczności, budziło bardzo silne emocje, władało sercami i umysłami ludzi. Tuwim przenosi nas w inny, magiczny świat. Wśród tekstów pisanych wyłącznie dla zarobku znajdują się prawdziwe satyryczne perełki, jakich trudno poszukiwać w krytycznym wydaniu utworów Tuwima. Wśród produkcji masowej i tworzonej na zamówienie, błyszczy czasem diament – wiersz, jakiego Tuwim-satyryk wstydzić się nie musiał, choć – ze zrozumiałych względów – nie mógł przyznać. Znajdują się tu również teksty znane i dzisiaj, choć zupełnie nie kojarzone z osobą Tuwima. Jakie? Niech to pozostanie zagadką do rozwiązania dla czytających. Żeby dopełnić całości, wspomnę jeszcze o dwóch zaletach książki. Pierwszą jest naprawdę znakomite opracowanie – Tomasz Stępień, starając się przybliżyć współczesnemu czytelnikowi realia tworzenia na potrzeby sceny dwudziestolecia, napisał interesujący wstęp – charakterystykę dawnego kabaretu Charakterystykę, która pomaga zrozumieć procesy rządzące światem szmoncesów i unaocznia trudy twórców, a także – poniekąd tłumaczy styl utworów. Drugą sprawą jest świetne wydanie książki – twarda oprawa ze słynną mapą Szymona Kobylińskiego (mapa, na wzór siedemnastowiecznych dzieł kartograficznych przedstawia profil Tuwima, z miejscowościami z tytułów jego wierszy), karykatury obrazujące Tuwima w oczach przyjaciół-satyryków, ilustracje do szopek”, przejrzysty podział utworów. Tę książkę naprawdę warto przeczytać.
Seria Klasyka polska to książki, które powinny znaleźć się w każdej biblioteczce. Wybrane zostały do niej najbardziej znane utwory naszych najwybitniejszych...
Skoczył stołek do wiaderka,Zaprosił je do oberka,Dzbanek z półki - hyc na ziemię:"Ja niegorszy! Poproś-że mię!"...