Główna bohaterka książki, Rebecca wraz z sześcioletnią córką - Rowan przybywa na niewielką wyspę u zachodnich wybrzeży Irlandii. Z wykształcenia archeolog tkanin, pragnie napisać książkę o niezwykłych swetrach wytwarzanych przez miejscowe kobiety. Ganseje - bo o nich mowa - w swoich wzorach i splotach zawierają historie osób, które je noszą, mówią o cechach ich osobowości, charakterze, temperamencie, nie pomijając przy tym najważniejszych wydarzeń z ich życia. Rebecca już pierwszego dnia pobytu na wyspie zostaje życzliwie przyjęta przez tutejszych mieszkańców. Zaskakuje ją otwartość, szczerość i chęć niesienia pomocy, obecne w każdym mieszkańcu tej maleńkiej wyspy. Praca nad książką to jednak nie jedyny powód przybycia Rebeki do Irlandii. Kobieta pragnie pozostawić za sobą wspomnienia o toksycznym związku z ojcem jej córki i rozpocząć swoje życie na nowo. Czy jej się to uda i jakie znaczenie w całej historii odegra Sean - miejscowy zgorzkniały rybak? Tego dowiedzieć się można podczas lektury.
Tym, co z pewnością zasługuje na uwagę, jest pięknie ukazane tło mających miejsce na wyspie wydarzeń. Autorka nie szczędzi rozbudowanych, zapierających dech w piersiach opisów przyrody i krajobrazów. Świetnie oddaje atmosferę maleńkiej wyspy, zżytej ze sobą nielicznej społeczności rybackiej, dla której wytwarzanie swetrów jest czymś więcej niż tylko sposobem na życie. Zwraca uwagę na zależność mieszkańców od sił przyrody, od oceanu, który jest ich głównym żywicielem. Podkreśla wartość tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie - zarówno tej związanej z wyrobem swetrów, jak i dotyczącej połowów ryb. To właśnie atmosfera panująca na wyspie rekompensuje czytelnikowi pewne niedociągnięcia autorki, której nie udaje się raczej sprawnie budować napięcia.
Irlandzki sweter to powieść pełna bólu i cierpienia, ale też dająca iskierkę nadziei na lepsze jutro, na odnalezienie szczęścia, którego każdy z nas pragnie i uparcie poszukuje. Podkreśla siłę drzemiącą w przyjaźni, miłości oraz przebaczeniu, które niejednokrotnie jest furtką do rozpoczęcia życia na nowo, do pozostawienia nieprzyjemnych wspomnień daleko za sobą.
Irlandzki sweter nie jest książką, który czyta się z zapartym tchem, z wypiekami na twarzy, ale może być ciekawą pozycją dla miłośników powieści obyczajowych. To właśnie im przede wszystkim należałoby polecić tę lekturę.