Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2011-10-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 416
Nicole R. Dickson zabiera czytelników w ekscytującą podróż do zachodniej Irlandii, a dokładnie na jedną z trzech wysp należących do archipelagu Aranów. Do tutaj od wieków wyrabia się jedyne i niepowtarzalne swetry z wełny arańskich owiec. Legenda głosi, że każdy taki sweter czyli gansei wytwarzany dla konkretnej osoby, najczęściej członka rodziny, ma jeden niepowtarzalny wzór, a każdy ścieg wykorzystany do jego wykonania posiada inną wymowę. W ten sposób ganseje opowiadają historię życia swoich właścicieli, mają też niecodzienne właściwości…
Surowy krajobraz, bezwzględny ocean i tradycyjne życie mieszkańców przyciągają na Arany rzesze turystów z całego świata. Wśród przyjezdnych jest też Amerykanka Rebecca Moray z sześcioletnią córką Rowan. Kobieta trafia na wyspę za sprawą swojej przyjaciółki Sharon, która tu się wychowała. Rebecca zajmuje się archeologią, a jej specjalnością są tkaniny. Spędzając całe lato wśród mieszkańców tego urokliwego zakątka bohaterka ma nadzieję zebrać informacje do swojej książki na temat irlandzkich swetrów, a w szczególności gansei seanchai, które daruje się noworodkom zaraz po urodzeniu. Pobyt na wyspie ma być dla niej również formą terapii po toksycznym związku i oderwaniem od przeszłości, od której nie może się wyzwolić od sześciu już lat.
Rebecca jest zaskoczona gościnnością, wylewnością i życzliwością tej małej wyspiarskiej społeczności. Za sprawą opowieści Sharon wszyscy Rebeccę znają i traktują jak członka ich wyjątkowej rodziny. Sześcioletnia Rowan szybko znajduje sobie przyjaciółkę i od tej pory razem z Siobhan są nierozłączne. Co więcej… dziewczynce udaje się skruszyć lód w sercu starego zgorzkniałego rybaka – Seana Morahana. Mężczyzna od czterdziestu lat żyje samotnie nad brzegiem oceanu i rozpamiętuje rodzinną tragedię, za którą czuje się odpowiedzialny. Jego bezwzględny i apodyktyczny charakter oraz surowe wychowanie stają się przyczyną wielu cierpień innych ludzi, a przede wszystkim najbliższej rodziny.
Co sprawiło, że mała dziewczynka rozbroiła zatwardziałego ponuraka?…
Czy Rebecce uda się wykonać projekt?… Jakie niespodzianki szykuje dla niej los?…
Nicole R. Dickson stworzyła ciepłą i wzruszającą opowieść przepełnioną całą gamą uczuć. Wiedza na temat wyrabiania gansei, łączenia ściegów i tworzenia niepowtarzalnych fasonów bardzo mnie zaciekawiła, podobnie jak sama wymowa wzorów. Pobyt na irlandzkiej wysepce wśród jej przesympatycznych mieszkańców okazał się przemiłym czasem. Spędzony w zupełnie innej bajce, gdzie jest smutek, rozpacz, wyrzuty sumienia, ale również miłość, radość i śmiech dostarczył wielu emocji i pozytywnych wrażeń. Bo „Irlandzki sweter” to wielowymiarowa opowieść o przeszłości, stracie, samotności, przemocy i… odwadze. To historia zamknięta w ramy wielowymiarowej miłości. To wyjątkowy przekaz, który uczy wybaczania, przede wszystkim darowania win samemu sobie i uwolnienia się od poczucia winy. Bardzo dobrze odnalazłam się w tej niewielkiej irlandzkiej społeczności. Bohaterowie ujęli mnie swoją życzliwością i otwartością. Nawet posępny, sarkastyczny i mrukliwy Sean dał się polubić, choć wydawałoby się, że na to nie zasługuje. Jedyną postacią, której nie potrafiłam znieść była Rebecca. Nie mogłam się do niej przekonać przez ponad 400 stron. Jej zachowanie mnie drażniło. Uważam, że taka nijaka kobieta, bez wyrazu, płytka i prymitywna zupełnie nie pasuje do tej baśniowej, klimatycznej opowieści.
„Irlandzki sweter” to bardzo dobra propozycja dla miłośników powieści obyczajowych osadzonych w obcych klimatach. Egzotyka tej opowieści rozbudza wyobraźnię i sprawia, że sami chcielibyśmy udać się do Irlandii, wstąpić do pubu, zobaczyć sztorm i… zaopatrzyć się w taki unikatowy gansei. Sięgnijcie po tę książkę, a sami się przekonacie. Polecam serdecznie.