Dwoje głównych bohaterów. Rebecca Moray, doktor archeologii tkanin. Na wyspę, do irlandzkich wybrzeży przypłynęła, aby spełnić swoje największe marzenie, czyli napisać książkę o wzorach i tradycji powstawania niezwykłych tutejszych swetrów. Mieszkańcy uważają bowiem, że każdy sweter opowiada historię życia osoby, dla której został zrobiony, a każdy ścieg to inna cecha lub chwila z życia, charakterystyczna dla niej. Pomysł na książkę narodził się w Rebece po wysłuchaniu opowieści jej najlepszej przyjaciółki, która pochodzi właśnie z tej wysepki. Razem z kobietą na wyspę przypłynęła także jej sześcioletnia córeczka, Rowan.
Nasza bohaterka od samego początku próbuje udowodnić samej sobie, że książka jest jedynym powodem, dla którego się pojawiła w Irlandii. Jednak Rebecca ma także cichą nadzieję, że właśnie na wyspie uda jej się raz na zawsze rozstać z mroczną przeszłością, która stale kładzie się cieniem nie tylko na jej teraźniejszym życiu, ale także na życiu jej córeczki. Kobieta nawet nie przypuszcza, że jej marzenie ma szansę się spełnić, a to za sprawą pewnego rudowłosego i irlandzkiego muzyka, dzięki któremu Rebecca z powrotem uwierzy w bezpieczeństwo, zaufanie, przyjaźń oraz… miłość.
Drugim z bohaterów jest Sean Morahan, stary rybak, ciężko doświadczony przez życie, który "od zawsze" mieszka na wyspie. O jego przyjaźń zabiega córeczka Rebeki, która polubiła go od pierwszego spotkania. Mężczyzna również nie może uwierzyć, że mała tak szybko skradła jego stare i zgorzkniałe serce.
Drogi dwójki bohaterów przeplatają się ze sobą właśnie z powodu Rowan. Jednak od początku Sean i Rebecca nie pałają do siebie sympatią, dzieli ich bowiem przemoc domową, jakiej kiedyś doświadczyła kobieta. Natomiast Sean, jak można by powiedzieć, był „katem” dla swojej żony i synów. Poruszenie tego tematu wymagało od autorki nie lada odwagi, bo przecież w dzisiejszym społeczeństwie nikt nie chce dostrzegać takich problemów. Większość ludzi woli przejść nad przemocą w ich otoczeniu do porządku dziennego i udawać, że nic nie widzi, niż wplątywać się w coś, co ich samych nie dotyczy.
Irlandzki sweter jest jedną z tych historii, które żyją własnym życiem i porywają czytelnika już od pierwszych słów. Pomimo tego, że akcja płynie spokojnie, nie pędzi na łeb, na szyję. Fabuła jest prowadzona w spójny i klarowny sposób, kolejne rozdziały naprzemiennie dotyczą Rebeki lub Seana. Język jest tu bardzo żywy i plastyczny, dzięki czemu czytelnik nie ma najmniejszego problemu z wyobrażeniem sobie tego, o czym pisze autorka. Można nawet odnieść wrażenie, że każda z tych sytuacji rozgrywa się tuż, obok.
Irlandzki sweter to także ciepła i piękna historia z cudownymi krajobrazami w tle, która nie tylko wzrusza, ale także - bawi. Z czystym sumieniem można polecić ją każdemu, bez względu na wiek czy też ulubiony gatunek literacki. To uniwersalna historia, która na bardzo długo zapada w serce.