Kto wie, kim była Kösem? Może któryś z historyków? Kobieta, która przebywając w osmańskim haremie, zdołała prowadzić politykę zagraniczną, sprawnie manipulując sułtanem. Ale tak naprawdę nie o tej jednej kobiecie opowiada książka Iwony Kienzler. Autorka przybliża nie do końca nam znaną historię Imperium Osmańskiego, opisaną z perspektywy komnat zajmowanych przez kobiety ukryte w haremie. Przypomina, że harem nie jest wynalazkiem islamu, ma znacznie starsze tradycje. Haremy funkcjonowały z powodzeniem już w starożytnym Egipcie. Uzmysławia, że podległa mężczyznom rola kobiet także nie jest specyfiką wyłącznie wyznawców islamu. Przecież kobiety w Europie wywalczyły dla siebie prawa dopiero tak naprawdę w XX wieku. Co miały wcześniej? Jedynie swoją płeć, urok seksualny i coś, co sprytnie potrafiła wykorzystać Szeherezada, by przywiązać do siebie króla: inteligencję. Niezależnie zatem od warunków i okoliczności, kobiety potrafiły sobie radzić.
Iwona Kiezler pisze w sposób bardzo zwięzły, a zarazem przekonujący o historii Imperium Osmańskiego, podkreślając szeroki kontekst wydarzeń, a także ich odniesienie do wypadków na przykład w Rzeczypospolitej, co działa na wyobraźnię i pozwala lepiej uzmysłowić sobie, jak wyglądał także obraz Europy za panowania kolejnych sułtanów. Mężczyznom poświęca sporo miejsca, bo to przecież oni sprawowali władzę. Pisze o prawie nakazującym wstępującemu na tron sułtanowi zamordowanie wszystkich braci, by uniknąć ewentualnych walk. A mówimy o sporej liczbie chłopców, biorąc pod uwagę, że poprzednik miał obowiązek spłodzić z niewolnicami możliwie najwięcej synów. Ich matki wychowywały dzieci w przerażającym przeświadczeniu, że i tak są one skazane na śmierć - prędzej czy później. Dlatego tak ważne było zdobycie przychylności sułtana. A konkurencja była olbrzymia. O serce władcy konkurowało czasem kilkaset najpiękniejszych dziewic z całego świata. Armia dostarczała nastolatki z podbitych terenów. Stamtąd także przywożono eunuchów. Obcinaniu przyrodzenia poświęcono spory fragment w publikacji. Proceder ten, okrutny w swej istocie, także świadczy o tym, że rola haremu musiała być olbrzymia, skoro do jego ochrony poświęcano zdrowych mężczyzn. Samo przetrwanie zabiegu graniczyło z cudem. Ci, którzy przeżyli, musieli mieć prawdziwie końskie zdrowie i wolę życia.
Poznajemy sposób funkcjonowania haremu. A biorąc pod uwagę, że do XIX stulecia był on chroniony tajemnicą państwową, musiał wzbudzać szereg emocji, domysłów i konfabulacji. Wyobrażono sobie, że w seraju odbywają się seksualne orgie, leje się wino, a kobiety pławią się w najdroższych klejnotach. Prawda była mniej baśniowa. Była to szkoła, w której kształcono kobiety na uległe kochanki i matki. Jedyne, co musiały umieć, to haftować, tańczyć i recytować Koran. No i, oczywiście, być na każde zawołanie władcy. Miejsce to nie było wolne od intryg, walki o władzę. Zdarzały się przypadki miłości lesbijskiej i stosunków z eunuchami.
Po nakreśleniu szerokiego kontekstu historyczno-społecznego autorka dopiero pod koniec przechodzi do właściwych bohaterek książki – kobiet, które zdobyły władzę nad mężczyznami. Sułtanom nie wolno było wchodzić w związek małżeński, by żona nie mogła konkurować z najważniejszą kobietą w imperium – matką władcy. To ona podejmowała najważniejsze decyzje, włącznie z wybieraniem synowi nałożnic. A jednak kilku mieszkankom haremu udało się tak pokierować losem, by mogły sprawować rzeczywistą władzę.
Gdyby dodać nieco dialogów, mielibyśmy do czynienia z fascynującą powieścią historyczną. Czyta się książkę Iwony Kienzler z przyjemnością - nie jak podręcznik do historii, pełen suchych faktów, ale właśnie jak powieść. To pozycja godna polecenia, gdyż ukazuje historię Europy w nieco innym świetle, co zawsze pomaga zwalczyć nieco ograniczający światopoglądowo europocentryzm.
O metresach królów Anglii czy Francji napisano tomy, nakręcono wiele mniej lub bardziej udanych filmów, a w rolę królewskich faworyt wcielały się najpiękniejsze...
Choć królowie i książęta najbardziej cieszyli się z narodzin synów, córki też okazywały się przydatne, bowiem, wydając je odpowiednio...