Antologie utworów prozatorskich, takie jak ta, pokazują potęgę wyobraźni autorów. Przeskakując co kilkanaście/kilkadziesiąt stron do światów tak odległych, że w żadnym wymiarze nie miałyby szansy się spotkać, czytelnik uświadamia sobie prawdziwą wartość literatury, która wyłącznie za pomocą słowa jest w stanie zapewnić czytelnikom podróże do tak niezwykłych miejsc. Dwanaście opowieści łączy postać skończonego idioty, człowieka, który popełnia głupi błąd, powodujący nieprzewidywalne konsekwencje.
Pierwszym skończonym idiotą (Idiota skończony Anety Jadowskiej) w antologii jest Klon Junior, który zdecydował się oświadczyć swojej dziewczynie publicznie, na stadionie. Uważał, że jest to gest romantyczny. Nie przewidział tylko spontanicznej reakcji ukochanej, która zmieniła go w… koziołka. Ale wiedźmy z jej rodu już tak mają. Opowiadanie ukazuje świat, w którym magia i czary są czymś zwyczajnym, ale od których młodzi ludzie raczej uciekają, pragnąc odnaleźć własną, niezależną drogę. Czy uda się odczarować koziołka i przy okazji poznać samą siebie i swoje prawdziwe pragnienia?
W opowiadaniu Garażowy Ewy Białołęckiej również nie brak świata fantastycznego, który współistnieje we względnej równowadze ze światem ludzi. Samotny bohater przygarnia ze schroniska skrzata domowego. Zwierzak w postaci kota ma mu dotrzymywać towarzystwa, a jako skrzat w humanoidalnej postaci – sprzątać, gotować, prać. Te czynności są konieczne, ale niekoniecznie chętnie wykonywane. Problem w tym, że skrzat nie do końca wywiązuje się ze swoich obowiązków, a wręcz ich unika, zajmując się czymś zgoła innym. Zabawny tekst, przełamujący stereotypy odnoszące się do baśniowych postaci.
Gdyby tak doszło do kontaktu z obcą cywilizacją, to jak byśmy się zachowali jako ludzkość? Robert J. Szmidt w opowiadaniu Cisza umieszcza w różnych punktach sondy obcych, których zadaniem jest obserwacja Ziemian. Ma to być dla nas test. Jak się okazuje, działa to w cudowny sposób na ludzi, którzy, czując się obserwowani, przestają wreszcie się ze sobą kłócić. Cichną spory, zanikają konflikty zbrojne. Ciekawe będą konsekwencje tego wymuszonego pokoju…
Za chwilę jednak trafiamy na południe Europy, do Werony, która stała się swoistym skansenem prowadzonym przez chińskie władze, które przejęły kontrolę nad większością kontynentu po ostatniej wojnie, która zdziesiątkowała populację. W Weronie odtworzono starożytny Rzym z igrzyskami, walkami gladiatorów i ofiarami rzucanymi na pożarcie dzikim zwierzętom. A wszystko to dla rozrywki bogatych turystów. Jak łatwo z docenianego przez przełożonych urzędnika stać się ofiarą - o tym przekona się bohater, którego jeden błąd sprawi, że jego życie diametralnie się zmieni. Kolejny idiota do kolekcji? Zmierzch nad Weroną Tomasza Kołodziejczaka będzie dla niego, niestety, ostatnim, jaki przyjdzie mu zobaczyć.
Ostatni dzień służby Krzysztofa Abramowskiego jest opowieścią o dosyć niezwykłym oddziale wojskowym, zajmującym się ochroną interesów diabłów wcielonych. W tym świecie nie do końca wiadomo, kto jest „złym". Ostatni dzień służby kapitana Kozłowskiego zapowiada się pracowicie – trzeba wygnać z siedziby policji coś, co spaliło policjantów, a teraz kpi sobie wyraźnie z wojskowych…
Krzysztof Haladyn poraża czytelnika upiorną Krwią na śniegu. Świat po wojnie nuklearnej przypomina miasto spowite mroczną zimą. Bohater od kilku lat mieszka z żoną i córką w piwnicy swojego bloku. Codziennie wychodzi na polowania, ale musi uważać, bo w pobliżu grasują zarażeni – ofiary broni biologicznej, która zmieniła ludzi w krwiożercze bestie. Mężczyzna musi jednak udać się na poszukiwania leków dla chorej córki. Oddala się od bezpiecznej kryjówki, a my możemy przyjrzeć się bliżej temu, co stało się z Wrocławiem. I nie jest to atrakcyjna wizja przyszłości. Zimno się robi od samego czytania.
Wyklęci Michała Gołkowskiego to z kolei przewrotna historia żołnierzy wyklętych, pojawiających się niczym zaklęte duchy w kolejnych wojnach, wiodących Polaków w kierunku bohaterskiej co prawda, ale zawsze samozagłady. Temat ukazany w formie wywiadu z emerytowanym radzieckim generałem.
Marcin Podlewski w opowiadaniu Głębia. Ciałak przenosi czytelnika w bardzo odległą galaktyczną przyszłość, gdzie na skokowcu zwanym „Smoczycą” przechowywany jest zahibernowany ciałak, nośnik starego, ludzkiego kodu genetycznego. Bardzo cenny w świecie, w którym nie istnieje już Układ Słoneczny. Niestety, ten akurat tekst jest wyraźnie wycięty z większej całości i dla czytelnika nie obeznanego z terminologią stworzoną przez Marcina Podlewskiego może okazać się mało zrozumiały.
W Ptasim sądzie Adriana Atamańczuka okolicę terroryzuje banda zbójów, której przeciwstawia się niezwyciężony kobiecy oddział pod wodzą Kani. Ale czy w męskim świecie kobiety mogą liczyć na prawdziwą władzę? Sąd, który się nad nimi odbędzie, choć absurdalny, stanie się dowodem na to, że każda władza potrzebuje wojny jako paliwa. A dobry żołnierz jest zawsze na wagę złota.
Podobnie ma się rzecz w opowiadaniu Tajemnica miasteczka N. Huberta Olkowskiego, w którym doświadczony agent prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczych zabójstw urzędników i milicjantów nowej, jedynie słusznej powojennej władzy. To jeszcze inne spojrzenie na żołnierzy wyklętych.
W Nocy na Dużej Ziemi Bartek Biedrzycki przypomina konsekwencje katastrofy w Czarnobylu. Ale nie byłby sobą, gdyby nie dodał zamkniętych stref, szemranych interesów w pogranicznych miejscowościach, zmutowanych zwierząt i ludzi oraz bohatera – typowego pechowego idioty, który przeżywa pełną przygód noc na Dużej Ziemi.
Dla odmiany na koniec Jacek Komuda w tekście Przez kraj ludzi, zwierząt i biesów prezentuje najprawdziwszego twardziela, któremu, mimo odniesionych ran, udaje się przetrwać noc w lesie pełnym niebezpiecznych stworów i czyhających na niego wojowników.
Opowiadania są jak pojemnik z próbkami – dają przedsmak tego, co pisarz ma do zaoferowania czytelnikom. Do niektórych autorów z pewnością warto wrócić po więcej. Teksty zawarte w antologii są lepsze i gorsze - wszystko zależy od gustu - nie można im jednak odmówić oryginalności. Poruszają tematy popularne i często mocno już wyeksploatowane w literaturze fantasy, mimo to budzą zainteresowanie. Antologię można polecić szczególnie tym, którzy nie czują się dobrze w fantastycznych światach, by mogli w pigułce zapoznać się w tym, co obecnie w polskiej literaturze tego gatunku zaczyna dominować. A, jak widać na przykładzie „próbek”, tematyka jest różnorodna i na pewno można coś dla siebie znaleźć.
"Lektura tej książki sprawiła mi niemało satysfakcji. [...] Prawie każdy z esejów plastycznie przybliża opisywany serial, a dodatkowo wszystkie razem pokazują...
Latają, zieją ogniem, strzegą skarbów. To pierwsze skojarzenia związane ze smokami. Ale czy wiecie, co te mityczne stworzenia mają wspólnego z Pearl Harbor...