Wyobraź sobie komputerową grę RPG, która pozwala nie tylko śledzić losy bohaterów, ale też wejść w ich skórę. Która zaciera granicę pomiędzy rzeczywistością a światem wirtualnym.
Ile razy marzyliście, by wraz z hobbitem podróżować po Gondorze? Ile razy chcieliście polatać z Harrym Potterem na miotle i zagrać w quidditcha? Wspomnienia te i słowa, przytoczone na początku tekstu, zapewne zachęcą wiele osób do przeczytania Hyperversum.
Głównym bohaterem książki jest Ian. Gdy rozpoczyna się przygoda, nasz bohater jest w trakcie pisania doktoratu na temat rodów Ponthieu oraz de Montmayeur. Wraz z Danielem, Martinem, Jodie, Donną i Carlem, grając w Hyperversum nasz bohater przenosi się w czasie osiemset lat wstecz. Tam zaczynają się kłopoty całej szóstki. Czy zdołają przetrwać w tym niezwykłym świecie? Czy zdołają przystosować się do "spartańskich" warunków? Odpowiedzi na te i na wiele innych pytań znaleźć można w powieści.
Właściwą ocenę Hyperversum zacznijmy od jej najmocniejszego punktu - fabuły. Intryga, rozgrywająca się pomiędzy dwoma królewskimi rodami Anglii i Francji, jest zgrabnie ułożona. Autorka solidnie przemyślała rozwój wydarzeń. Widać, że już w momencie pisania Hyperversum Randall planowała kontynuację książki. Z ciekawością odkrywamy, jak pomysłowo autorka splotła losy Iana w czasoprzestrzeni. Finał powieści jest zaskakujący, a złożoność intrygi z pewnością jest bardziej interesująca niż w przypadku większości powieści dla młodzieży. Być może nawet Hyperversum autorka powinna kierować do starszych czytelników. Tyle, że...
Cóż, całość jest po prostu baśnią, z wszelkimi wadami typowymi dla tego gatunku. Trudno uniknąć porównania do Opowieści z Narnii, mając na uwadze przeniesienie postaci do innego, obcego im świata. Oprócz tego, mamy w powieści potężnego wojownika – Iana, który praktycznie bez treningu pokonuje zastępy przeciwników, także takich z kilkunastoletnim doświadczeniem. Jest tu Daniel, który z łukiem potrafi zrobić to, czego nie potrafią dokonać najwięksi myśliwi Francji. Jest również piękna, dobra, idealna (i bogata) Isabeau, która okazuje się wzorem cnót. Wątek miłości pomiędzy nią a Ianem idealnie wpisuje się w baśniową konwencję książki. Świat dzieli się, oczywiście, na postaci skrajnie złe i idealne, a więc agresorów - Anglików i zdrajców Francji, którzy chcą zniszczyć kraj i nim zawładnąć. Ale są też pozytywni bohaterowie - ci, którzy są przykładem szlachetności, poświęcenia i odwagi.
Cóż, skoro grupą docelową czytelników jest młodzież, to zapewne do niej powieść została pierwotnie skierowana. Czytelnik cały czas ma świadomość baśniowej atmosfery. Wiemy, że tu dobro zawsze zwycięża, a zło zostaje pokonane. Tak też jest w Hyperversum. Nie oznacza to jednak, że starsi czytelnicy powinni z góry zrezygnować z lektury. Cała historia została opowiedziana w sposób interesujący - czasami ma się ochotę przeczytać jeszcze jeden rozdział, by tylko potwierdzić słuszność wcześniejszych przypuszczeń. Hyperversum to wciągająca baśń dla młodzieży - z wszelkimi zaletami i wadami tej konwencji.