Niektóre książki wywołują prawdziwą burzę uczuć. Bawią, przerażają, denerwują, nastrajają romantycznie, inspirują. Ale zdarzają się i takie pozycje, po przeczytaniu których trudno dokonać jednoznacznej oceny z całkiem innego powodu – nie tylko nie zapewniają pełnej gamy emocji, ale wręcz pozostawiają obojętnymi.
Taką ocenę trudno uznać za przychylną. Ale czy skreśla ona daną pozycję całkowicie?
Oto Hotel Zaświat - książka Przemysława Borkowskiego, kojarzonego raczej ze sceną satyryczną (Kabaret Moralnego Niepokoju) niż światem literatury. Tekst wcale nie najgorszy – można uporać się z nim szybko, bez specjalnego znudzenia czy zniechęcenia. Ale jeśli szukamy porywającej fabuły, wartkiej akcji czy choćby trzymającego w napięciu wątku głównego, próżny nasz trud.
Całą powieść można streścić właściwie w paru zdaniach: oto trzydziestokilkuletni mężczyzna przyjeżdża do miejscowości, w której się wychował, by sfinalizować sprzedaż swego opustoszałego rodzinnego domu. Leniwie płynące dni spędza przede wszystkim na oddawaniu się wspomnieniom, rozmowom z przypadkowo spotykanymi ludźmi oraz na dokonywaniu rozliczenia z sobą samym – swoim miejscem w życiu, zwyczajami, sposobem bycia, dawnymi marzeniami i nadziejami. Przy okazji trafia on na makabryczne znaleziska – znajduje ludzką nogę, rękę, ucho. Ale nie wydaje się mieć duszy detektywa, która zmusiłaby go do podjęcia próby natychmiastowego rozwikłania tajemnicy. Woli nadal spacerować, przyglądając się upadkowi miasteczka, myśląc o jego historii i własnym dzieciństwie. Dopiero pod koniec powieści jakaś dziwna siła, wewnętrzny przymus ciągnie go do miejsc niebezpiecznych, skrywających rozwiązanie potwornej zagadki.
Czy to zabieg celowy? Czy taki właśnie był zamysł autora – by tocząca się powoli i sennie akcja (o ile to słowo ma tu w ogóle jakieś uzasadnienie) służyła wyłącznie budowaniu odpowiedniej atmosfery i mierzeniu się z kolejnymi stronami w nadziei, że w końcu zacznie się coś dziać? Trudno ocenić. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że nie najgorzej naszkicowani bohaterowie, próba precyzyjnego przedstawiania ludzkich zachowań i dokonywania oceny rzeczywistości oraz umiejętność stworzenia zaskakującego zakończenia dobrze rokują na przyszłość. A zatem, kto wie, być może istnieje szansa, że – w myśl swej własnej teorii – po opublikowaniu trzeciej powieści Przemysław Borkowski naprawdę zostanie pisarzem?
Gdy nie patrzysz dość uważnie, dostrzegasz tylko to, co chcesz zobaczyć. W centrum Warszawy, na trzydziestym piętrze ekskluzywnego apartamentowca, w jednym...
Julia Gierszewska jest młodą piosenkarką u progu wielkiej kariery. Pewnego dnia po przebudzeniu zastaje w mieszkaniu martwe ciało swojego menadżera, a...